Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 17.08.2009

Zbyt wiele znaków zapytania w działalności min. Grada

Jeżeli zważymy na to, w jaki sposób działa pan minister Grad, to wygląda, że mamy do czynienia tylko i wyłącznie z jakimiś akcjami propagandowymi.

Jakub Urlich: W naszym studiu witamy kolejnego gościa, jest nim Mariusz Błaszczak, rzecznik Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry.

  • Mariusz Błaszczak: Dzień dobry państwu.

    Henryk Szrubarz: Panie pośle, dzisiaj upływa kolejny termin wpłaty na zakup w stoczni w Gdyni i Szczecinie. Czy pieniądze tajemniczego katarskiego inwestora wpłyną? Nikt w rządzie wczoraj nie miał wczoraj takiej pewności podobno, tak ustalili dziennikarze, między innymi Gazety Wyborczej. A pan myśli jaki będzie finał tego wszystkiego?

    M.B.: Ano właśnie, to jest bardzo ciekawe, dlatego że ten inwestor jest tajemniczy, jest bardzo wielu pośredników, nie wiemy tak do końca, kto to jest, jakie ma zamiary wobec Stoczni Szczecińskiej i Gdyńskiej. No, zbyt dużo znaków zapytania. Ja zdecydowanie uważam, że źle się stało, że minister Grad tak był oszczędny, jeżeli chodzi o komentarze w tej sprawie, jeżeli chodzi o wiadomości w tej sprawie. Z wniosku posłów Prawa i Sprawiedliwości zostało zorganizowane posiedzenie... zwołane posiedzenie Komisji Gospodarki w Sejmie Rzeczypospolitej i tam również pan minister nie był w stanie przedstawić konkretnych odpowiedzi dotyczących tego, kto jest tym inwestorem, jakie ma zamierzenia wobec stoczni, zbyt wiele znaków zapytania. My zresztą nosimy się z zamiarem złożenia wniosku o wotum nieufności wobec pana ministra Grada, dlatego że uważamy, że pan minister Grad jest jednym ze słabszych ministrów w rządzie pana premiera Donalda Tuska...

    H.S.: Premier Donald Tusk mówi, że minister Grad pracuje bardzo dobrze, oczywiście...

    M.B.: Ale efektów tej pracy nie widać.

    H.S.: Oczywiście, jeżeli finał, jeśli chodzi o stocznie w Gdyni i w Szczecinie nie będzie taki jak sobie wszyscy życzą, to wtedy rzeczywiście może być dymisja ministra Grada.

    M.B.: Stocznia jest, oczywiście, bardzo ważna, bo tutaj chodzi o przyszłość kilkudziesięciu tysięcy pracowników, bo nie tylko stoczniowców, ale również tych wszystkich, którzy na rzecz stoczni pracowali w innych zakładach, chociażby Zakłady Cegielskiego w Poznaniu i wiele, wiele innych. Ale jeżeli zważymy na to, w jaki sposób działa pan minister Grad, no to wygląda z tego, że mamy do czynienia tylko i wyłącznie z jakimiś akcjami propagandowymi. Przypomnę, że chociażby sprawa prywatyzacji – duży program prywatyzacji, znalezienie olbrzymich pieniędzy w ciągu kilku lat, miliardów złotych, tymczasem jeżeli chodzi o realizację planów prywatyzacyjnych w tym roku zapisanych w budżecie państwa, no to mamy do czynienia tylko z kilku procentami...

    H.S.: No ale rok jeszcze się nie zakończył.

    M.B.: No ale już jesteśmy... dzięki Bogu mamy już drugą połowę tego roku i nagle jakieś przyspieszenie. Czy to musi być tak, że minister musi być jakoś dopingowany do pracy? Praca powinna być systematyczna, wedle planu finansowego, jakim jest budżet. Tak że pan minister Grad w zasadzie słynie tylko z tego, że potrafi zachować skutecznie na stanowisku prezesa telewizji publicznej pana Piotra Farfała. Zobaczmy, jak długo. Dzisiaj też mija termin, który wyznaczył tak nieoficjalnie pan minister Grad, przedstawienia przedstawicieli właśnie ministra skarbu państwa do rad nadzorczych spółek medialnych. Zobaczymy, czy ten termin zostanie dochowany. Zbyt wiele jest tutaj znaków zapytanie, jeżeli chodzi o działalność pana ministra skarbu.

    H.S.: Wracając jeszcze do stoczni – jeżeli dzisiaj te pieniądze nie wpłyną, to jaki może być scenariusz?

    M.B.: No, jeżeli te pieniądze nie wpłyną, to o tym scenariuszu mówił sam pan premier Tusk – wtedy przepada wadium, symboliczne...

    H.S.: 8 milionów.

    M.B.: ...bo to jest 8 milionów, no to jest symboliczna zupełnie kwota, i czeka nas bardzo zły scenariusz, bo wtedy wchodzi likwidator i majątek stoczni jest sprzedawany niejako po kawałku, a więc to już nie ma najmniejszych szans wówczas na to, że przemysł stoczniowy będzie w Polsce kontynuowany, że będą budowane w Szczecinie i w Gdyni statki. Teraz przy tym inwestorze, tym takim enigmatycznym inwestorze jakieś szanse jeszcze są, chociaż też zbyt małe. To jest w ogóle myślę, że zasadniczy błąd i niedopełnienie rządu pana premiera Donalda Tuska, bo chociaż rząd Prawa i Sprawiedliwości był krytykowany, ale jeżeli chodzi o inwestora stoczniowego, no to jednak Stocznia Gdańska ma inwestora, tam statki są budowane i będą budowane. Tak że w porównaniu z tym, co się dzieje w Szczecinie i w Gdyni, niewątpliwie sytuacja Gdańska jest dużo lepsza.

    J.U.: Może zostawmy na chwilę ministra skarbu, zajmijmy się ministrem obrony narodowej. Generał Waldemar Skrzypczak, dowódca wojsk lądowych mówi: „Armia jest zmęczona histerią strachu i braku zaufania. Dowódcy nie są wysłuchiwani. Nie mamy sprzętu, który możemy wysłać na wojnę”.

    M.B.: No właśnie, to są słowa, które padły w dramatycznym momencie. Zginął nasz żołnierz, kapitan. To jest, oczywiście, sytuacja bardzo zła. Mnie niepokoi to, że w polskiej armii dzieje się nie najlepiej, że znowu...

    H.S.: No tak, ale generał Skrzypczak mówi, że jeśli chodzi o zakup nowego sprzętu, zwłaszcza tych samolotów bezzałogowych, o to już dopominał się od 3 lat, czyli rozumiem, że za rządów Prawa i Sprawiedliwości też. I się nie doczekał.

    M.B.: No ale to proszę zwrócić uwagę, że na te 3 lata to 2 lata przypadają Platformie Obywatelskiej. Ale to nie o to chodzi. Chodzi głównie o to, że rząd obecny pana premiera Donalda Tuska, tak jak to ma w zwyczaju, skupia się na właśnie takiej propagandzie, na tym, że mówi o profesjonalizacji armii i czyni to w sposób taki, który de facto osłabia polską armię, dlatego że skoncentrowano się na zaniechaniu poboru, no bo to jest popularne społecznie. Niestety... ja mówię, że niestety, bo szkoda, młodzi ludzie niechętnie szli do wojska, a to wynikało w głównej mierze w czasach PRL–u z tego, że armia była tak postrzegana jak nie inaczej w związku ze stanem wojennym i konsekwencjami tego wydarzenia. Ale skasowanie poboru nie sprawiło nic oprócz tej korzyści właśnie propagandowej, dlatego że polska armia jest mniej liczna, są już problemy wyraźne budżetowe, nie ma pieniędzy na to, żeby zatrudniać młodych ludzi na etatach w armii. Zresztą spadają nakłady na polskie wojsko. W ubiegłym roku...

    H.S.: Znaczy problemy budżetowe wynikają również z sytuacji kryzysowej.

    M.B.: No tak, tak, nawet... oczywiście, tylko z tym, że...

    H.S.: Mamy kryzys i państwo wydaje mniej pieniędzy z budżetu, to jest oczywiste.

    M.B.: ...nie można stosować kryzysu jako uzasadnienia do wszystkiego. To nie może być tak, że zamiast realnie walczyć z kryzysem... Mamy pretensję do rządu, że te działania nie są działaniami proinwestycyjnymi, że nie są działaniami, które napędzałyby koniunkturę, ale są działaniami, które sprawiają, że pogłębiają się te wszystkie symptomy kryzysu. No, cięcia wydatków inwestycyjnych powodują po pierwsze to, że zakłady zbrojeniowe nie mają zajęcia, nie mają pracy tam zatrudnieni ludzie i sprzętu brakuje.

    Zresztą co jest najważniejsze – że w polskiej armii nie ma programów modernizacyjnych nowych. Zakończyły się te, które były wcześniej wprowadzone, chodzi tutaj o F-16 czy o wozy bojowe. Nie ma nowej wartości. I to bardzo źle, dlatego że polska armia wymaga doinwestowania, wymaga tego, żeby była lepiej zorganizowana. To jest gwarancja naszego bezpieczeństwa. Doświadczenie historyczne uczy nas tego, że jeżeli sami nie będziemy w stanie przeciwstawić się ewentualnemu zagrożeniu, a takie zagrożenie może się pojawić, to nie jest tak, że my jesteśmy bezpieczni już na zawsze, no to wtedy tylko i wyłącznie, jeżeli będziemy dysponowali silną armią, armią, która będzie w stanie stawić czoła przeciwnikowi, wtedy możemy się czuć bezpiecznie.

    H.S.: Panie pośle, jeśli chodzi o wybory do Parlamentu Europejskiego, to wyborcy Prawa i Sprawiedliwości są chyba najgorzej wyedukowani, jeśli chodzi o wiedzę, kto wybiera posłów do Parlamentu Europejskiego.

    M.B.: No, to są wyniki badań, które ukazały się. Z badaniami to tak jest, że one bywają różne, to tak jak z badaniami poparcia dla partii politycznych. Jest w Polsce pewien problem, jeżeli chodzi o te badania poparcia, bo one z reguły są nieadekwatne do wyniku wyborczego, tak i z tymi badaniami ja bym podchodził trochę z pewnym dystansem do ich wyników. Problem w Polsce niewątpliwie istnieje, jeśli chodzi o frekwencję wyborczą. Rzeczywiście zbyt mało Polaków uczestniczy w wyborach, trzeba się zastanowić, czym to jest spowodowane.

    H.S.: Ale fakt, że niemal połowa Polaków nie wie, że to my sami głosujemy na kandydatów, no, jest czymś niedobrym.

    M.B.: No, to wynika z tego, że w ogóle ja mam takie wrażenie, że jeżeli chodzi o zainteresowanie sprawami publicznymi, to tutaj wśród społeczeństwa jest pewne zniechęcenie. Raczej to jest tak, że obecnie jakby konflikt, który w ramach działalności politycznej jest, jest naturalny, bo w demokracji tak jest, jest może trochę wyolbrzymiany, nie zwracamy uwagi na to, o co chodzi w tym konflikcie, tylko bardziej skupiamy się na tym, że jest konflikt w świecie politycznym, wśród polityków, a ten konflikt nie jest dla samego konfliktu, tylko jest dlatego, że są pewne sprawy, w stosunku do których mamy inne punkty widzenia, my i rządząca Platforma Obywatelska.

    J.U.: Mariusz Błaszczak, rzecznik Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, w Sygnałach Dnia.

    (J.M.)