Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 31.01.2009

Rozmowa z królem tej zimy

Jak na razie nie odczuwam tak bardzo zmęczenia i nie widzę powodu, dla którego miałbym odpuszczać starty.

Wiesław Molak: Tomasz Sikora, jedna z naszym gwiazd w zimowych sportach, wicelider Pucharu Świata w biathlonie, zakończył pierwszą część startów w tym sezonie. Przed nim najważniejsza impreza, czyli mistrzostwa świata. Jednak najpierw na kilka dni przyjechał do Polski i stąd ta rozmowa. Marcin Rosengarten.

Marcin Rosengarten: Zwycięstwo w Pucharze Świata, pięć razy na podium zawodów o Puchar Świata, w międzyczasie jeszcze koszulka Lidera Pucharu Świata. Od dwóch miesięcy prezentuje pan wysoką formę i najważniejsze jest to, że utrzymuje ją pan na wysokim poziomie.

Tomasz Sikora: Tak, początek sezonu dla mnie bardzo udany, w Ruhpolding, oczywiście, miałem malutki dołek, ale myślę, że to bardziej związane jest właśnie z profilem tras niż z moją formą. Bardzo się cieszę, że na ostatnim Pucharze w Anterselwie wszystko wróciło do normy, tak że bardzo optymistycznie patrzę w dalszym ciągu na resztę sezonu.

M.R.: Jest pan jedynym zawodnikiem z tej czołowej dziesiątki, który w tym sezonie startował we wszystkich zawodach Pucharu Świata. Odpuszczali Norwegowie, odpuszczali Austriacy, a pan mimo 35 lat wszystkie starty. Może to jest właśnie metoda na to, by utrzymywać tę formę?

T.S.: Może dlatego właśnie, że mam 35 lat, może mój organizm już jest tak dopracowany, że jak na razie nie odczuwam tak bardzo zmęczenia i nie widzę powodu, dla którego miałbym odpuszczać starty, tym bardziej że do mistrzostw świata mamy praktycznie trzy tygodnie przerwy, jest czas na odpoczynek. Teraz najlepiej czuję się w sprintach, startuję w tych biegach najrówniej, ale z tym, że ja nie nastawiam się tylko na sprint. Wiem, że szanse są również w biegu na dochodzenie i (...), praktycznie w każdym biegu mam szansę, z tym, że wiem, że najcięższy bieg dla mnie to jest bieg na 20 kilometrów.

M.R.: Czyli ten bieg, w którym 14 lat temu zdobył pan mistrzostwo świata.

T.S.: Tak, ale od kilku lat właśnie w tym biegu te wyniki nie są za rewelacyjne, można powiedzieć najgorsze z tych wszystkich biathlonowych biegów, dlatego może i czuję coraz mniejszy sentyment. Praktycznie w tamtych latach w innych biegach nie miałem szans, musiałem... byłem wtedy bardzo dobrym strzelcem, troszeczkę słabiej biegałem, a wiadomo, że tacy zawodnicy największe szanse mają w biegu na 20 kilometrów. Teraz jest zupełnie odwrotnie – ja o wiele lepiej biegam niż strzelam, może dlatego wolę szybko odbiegać karną rundę i pobiec na trasę niż mieć zaliczoną minutę.

M.R.: Tej zimy niewątpliwie jest pan królem, dlatego że pokazują to wszelkiego rodzaju rankingi, plebiscyty. Przegrywa pan tylko i wyłącznie z medalistami igrzysk olimpijskich i Robertem Kubicą.

T.S.: Oczywiście, cieszy mnie to, bo to świadczy o tym, że popularność biathlonu w Polsce rośnie, a myślę, że każdemu zawodnikowi chodzi o to, aby startować jak przed największą rzeszą kibiców. Dostaję bardzo wiele maili od kibiców, tak że to również jest bardzo sympatyczne. Oczywiście, nie daję rady na wszystkie odpisywać, ale to nie ze względu, że nie chcę, a ze względu na brak czasu. Tak że na pewno bardzo nas to cieszy, nie tylko mnie, ale i innych zawodników, że po prostu biathlon jest coraz bardziej popularny.

M.R.: Proszę powiedzieć, co się zmieniło w pana przygotowaniach tegorocznych w porównaniu do poprzednich lat, że ta forma od dwóch miesięcy jest tak wysoka?

T.S.: W przygotowaniach praktycznie nic się nie zmieniło, bo treningi były bardzo podobne do tych treningów, jakie były rok czy dwa lata wstecz. Jedyne co zmieniłem to zmieniłem miejsca pobytu, ja od 15 lat jeździłem praktycznie w te same miejsca co roku i może było już lekkie znużenie tymi obiektami treningowymi, no i dlatego postanowiłem w tym roku trochę pozmieniać i potrenować na innych obiektach. Jedynie taka różnica była. No i oczywiście zmiana sprzętu, zmieniłem praktycznie cały sprzęt, poczynając od nart, butów po kijki. Oczywiście, przesadzona była obawa, czy to są dobre decyzje. Teraz mogę powiedzieć, że na pewno tak, sprzęt dostałem bardzo dobry, no i myślę, że to miało główny wpływ na to, że i wyniki biegowe są bardzo dobre. Każdy zawodnik szuka jeszcze tych ułamków sekund, na czym mógłby odrobić. No, ja z nart jestem naprawdę bardzo zadowolony i myślę, że bardzo duże znaczenie to miało. Również właśnie zmiana niby banalna, ktoś by powiedział, butów, dzięki tej zmianie zmieniłem technikę, jeżdżę całą płaszczyzną narty. Myślę, że to również przyniosło efekty. Wielu zawodników właśnie, który bardzo dobrze biegają w biathlonie, można powiedzieć są bardzo szczupli. Odchudziłem się w trakcie przygotowań letnich, no i myślę, że to również miało jakiś wpływ na moje wyniki biegowe, bo postępy są widoczne, a ja na trasie czuję się o wiele lepiej.

M.R.: Wspomniał pan o tym, że 35 lat na karku, a mimo to znakomita forma. Bieg to pana najmocniejsza strona, praktycznie w każdych zawodach jest pan albo pierwszy, albo najszybszy, albo w pierwszej trójce pod względem biegowym.

T.S.: Tak, to dla mnie praktycznie teraz jest najważniejsze. Lepiej być zawodnikiem, który bardzo dobrze biega, bo kiedy się strzeli, jest naprawdę bardzo dobry wynik. Kiedy słabiej się biega, dobrze strzela, można liczyć jedynie na dobre miejsce w biegu na 20 kilometrów. Tak że na pewno mam o wiele więcej szans na dobre miejsca właśnie bardzo dobrze biegając.

M.R.: Ale musimy jeszcze poruszyć temat strzelania. Nie zawsze jest tak, jakby pan tego oczekiwał.

T.S.: Zazwyczaj tak jest. Ja w tym roku zrobiłem bardzo duży postęp biegowy i myślę, że czasami na strzelnicy zbyt szybko... będąc jeszcze na strzelnicy zbyt szybko chcę już być na trasie i zazwyczaj te ostatnie strzały są niecelne. Jedynie to jest mój błąd, a potrzebuję jeszcze troszeczkę takiego większego spokoju.

M.R.: Zawody o Puchar Świata teraz zakończone, jest przerwa. Jak pan spędzi te ostatnie kilkanaście dni przed najważniejszym startem w sezonie, czyli w mistrzostwach świata?

T.S.: Zakończyliśmy krótkie zgrupowanie w Wiśle, jedziemy do domu, później już wylot do Korei, no i tam już takie konkretne przygotowania pod konkretne starty. To już na pewno trener ma opracowany plan, dowiemy się wszystko już na miejscu. Te dni to był bardziej odpoczynek. Oczywiście, trenowaliśmy, ale trenowaliśmy bardzo spokojnie, aby nie wypaść z rytmu, ale nie było żadnego forsowania tempa czy jakichś szybkich treningów. Po prostu były trzy tygodnie bardzo ciężkich startów i nie miałoby to sensu. Były treningi, ale były bardzo spokojnie, a myślę, że już na treningi takie bardziej szybkościowe przyjdzie czas w Korei.

M.R.: Ale czy w tym okresie kilkunastu dni to będzie szczególny nacisk położony na strzelanie, właśnie na bieganie czy raczej odpoczynek najważniejszy będzie tutaj?

T.S.: Myślę, że i strzelanie, i bieganie, bo jadąc do Korei na pewno nie nastawiamy się już na odpoczynek, a na treningi. A jakie te treningi będą, to już wszystko zależy od trenera.

M.R.: Mistrzostwa świata w dalekiej Korei to taka wyprawa dość egzotyczna. W Korei biathlon, jakoś tak to ciężko mi pojąć.

T.S.: Tak, ale Światowa Federacja Biathlonu postanowiła, żeby rozpowszechnić jednak tę dyscyplinę sportu na jak najwięcej kontynentów, na jak najwięcej krajów, aby uczestniczyło w zawodach, no i myślę, że to jest słuszna decyzja. Startowałem tam w ubiegłym roku, z tym że wiem, że w tym roku te trasy troszeczkę zostały zmienione, bo w ubiegłym roku naprawdę były bardzo ciężkie podbiegi, a jeszcze cięższe zjazdy, dochodziło tam do wypadków na tych zjazdach, no i postanowiono ten profil trasy troszeczkę zmienić.

M.R.: Ale czy to są trasy, które panu odpowiadają? Zawodnikowi, który już 15, 16 lat na najwyższym poziomie startuje?

T.S.: Profil tych tras na pewno nie należy do moich ulubionych, ale zazwyczaj jest tak, że jeżeli zawodnik jest w dobrej formie, to żadna trasa mu nie przeszkadza i na każdej trasie osiąga dobre wyniki. Przykładem był w moim przypadku w tym roku Ostersund, gdzie naprawdę bardzo ciężko mi się co roku biegało, a w tym roku wszystko było w porządku.

M.R.: Przed sezonem wspominał pan o tym, że marzenie to założenie przynajmniej raz koszulki Lidera Pucharu Świata. To marzenie się spełniło. Co kolejnego czeka w kolejce?

T.S.: Marzenie się spełniło, ale gdy już się spełniło, to zawsze się ma nadzieję, że to marzenie potrwa jak najdłużej. No, niestety nie udało się, tak się złożyło, że następne starty były w Ruhpolding, właśnie tam, gdzie zawsze najciężej mi się startuje. No ale mam jeszcze nadzieję, że sezon się nie skończył, jeszcze jest wszystko przede mną.

M.R.: A zatem kolejne marzenie to Złoty Medal Mistrzostwa Świata?

T.S.: Marzenie do Medal Mistrzostw Świata jakikolwiek on by nie był, bo wiem, że o ten medal będzie bardzo ciężko. Ja tylko tyle mogę powiedzieć tyle, że przygotowany czuję się bardzo dobrze. Myślę, że te 10 dni do startu pobytu w Korei również jeszcze mi pomoże i pod względem strzeleckim, odzyskać siły witalne, aby dobrze biegać. A czy przywiozę krążek, no to już zobaczymy. Rywale również trenują, wiem, że na mistrzostwach świata będzie ciężej niż na pucharach świata, bo to praktycznie każda reprezentacja przygotowuje się właśnie do tej imprezy. Najważniejsze, aby pobiec na swoim najwyższym poziomie i dobrze strzelać. Jeżeli nawet nie zdobędę medalu, a będę wiedział, że po prostu dałem z siebie wszystko, to będę musiał być zadowolony.

(J.M.)