Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 02.02.2009

„Za grosz nie wierzę premierowi”

Jak tu wierzyć premierowi, kiedy nie dopina się budżet na początku roku, chociaż opozycja wskazywała błędy tego budżetu i błędy działania rządu.

  • Grzegorz Ślubowski: W Szczecinie Grzegorz Napieralski, Przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Dzień dobry.

    Grzegorz Napieralski: Dzień dobry, panie redaktorze, dzień dobry państwu.

    G.Ś.: Porozumienie dla Przyszłości, tak się nazywa nowy ruch polityczny. W jego skład wchodzą między innymi: Socjaldemokracja Rzeczpospolitej Polskiej i Partia Demokratyczna. Lider tego ruchu Dariusz Rosati zaproponował wspólną listę do Parlamentu Europejskiego SLD. Co pan na to jako lider SLD? Będzie wspólna lista?

    G.N.: Znaczy odbyła się wczoraj kolejna inicjatywa inicjowana przez Marka Borowskiego jako lidera swojej partii. Każdy ma prawo do takich inicjatyw politycznych. No, wzywanie przez pana Rosatiego SLD do wspólnej listy lekko mnie dziwi, dlatego że odbyłem niejedną rozmowę z Dariuszem Rosatim i on dokładnie wie, że SLD od dłuższego czasu jest otwarte na jedną dużą, silną lewicową listę w Polsce, więc nie ma do czego nawoływać.

    G.Ś.: A na tej liście będą właśnie liderzy Partii Demokratycznej i liderzy Socjaldemokracji Rzeczpospolitej?

    G.N.: Znaczy najpierw w łonie tego ruchu musi dojść do porozumienia, ponieważ ja nie byłem gościem na tym spotkaniu, krótkim spotkaniu wczorajszym...

    G.Ś.: A pan był zaproszony czy nie?

    G.N.: Czytałem... Zaraz powiem. Czytałem depeszę i widziałem przekazy medialne i problem polega na tym, że sam lider Partii Demokratycznej, poseł Onyszkiewicz mówił, że jego partia jest partią w centrum, bliżej prawicy polskiej, niekoniecznie chce z lewicą budować wspólną listę. Więc musi dojść do porozumienia w łonie tego ruchu, a dopiero możemy mówić o ewentualnym w takim razie starcie, no bo z niewolnika nie ma pracownika.

    G.Ś.: Czyli nie chce pan wspólnej listy z działaczami Partii Demokratycznej, jak rozumiem.

    G.N.: Wie pan, ja chciałbym silną lewicową partię w Polsce, taka, która zajmuje się sprawami lewicy przypisanej, szczególnie w dobie kryzysu i nie chciałbym eksperymentować. Natomiast listy lewicy powinny być otwarte, tak jak mówiliśmy, w wielu miejscach i powtarzamy w wielu miejscach, na różne środowiska, ruchy obywatelskie, stowarzyszenia, Partię Zielonych, związki zawodowe, oczywiście. I to jest siłą lewicy europejskiej i będzie siłą lewicy polskiej, w to głęboko wierzę.

    G.Ś.: No ale niech pan skonkretyzuje. To znaczy na różne stowarzyszenia powinno być otwarte, także na środowisko Partii Demokratycznej?

    G.N.: Partia Demokratyczna jest formacją, która określa się jako formacja blisko centrum, jako blisko prawicy. Poseł Onyszkiewicz nie chce współpracy z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, więc ta sprawa jest przesądzona przez tamto środowisko, nie przez moje. Nasza koalicja wspólna się rozpadła, więc trudno mówić dzisiaj, żeby powracać do jakichś wspólnych działań, które nie przyniosły efektu.

    G.Ś.: Nie ma powrotu do tego, co było, a czy Włodzimierz Cimoszewicz będzie w takim razie, no, lokomotywą wspólnej listy lewicy czy listy SLD?

    G.N.: Włodzimierz Cimoszewicz jest znakomitą postacią polskiej polityki, premierem, marszałkiem sejmu, człowiekiem o wielkim autorytecie u Polaków i ewidentnym człowiekiem lewicy. Wierzę głęboko, że uda się zbudować silną listę wyborów do Parlamentu Europejskiego i na tej liście będzie Włodzimierz Cimoszewicz.

    G.Ś.: Panie przewodniczący, rząd zapowiada oszczędności, zapowiedź wstrzymania podwyżek posłom, wysokim urzędnikom tak zwanej „erki”. To jedno z wielu posunięć, ale panu się to podoba ten ruch?

    G.N.: Jeżeli chodzi o podwyżki dla parlamentarzystów czy dla wysokich urzędników państwowych, proszę bardzo. Ci, którzy dużo zarabiają jak najbardziej tak, mogą przez rok czy półtora roku nie otrzymać tej podwyżki. Natomiast martwię się, dlatego że ta sprawa wokół (...) to taka przykrywka do tego, że może być tak, że w całej administracji będą szukane oszczędności, to znaczy że urzędnik w gminie, urzędnik w powiecie będzie miał zamrożone pensje, nie będzie miał podwyżki i to już mnie martwi, dlatego że ci ludzie zarabiają bardzo mało.

    G.Ś.: Przynajmniej na razie premier twierdzi, że te szukanie oszczędności nie dotknie zwykłych ludzi, że to będzie dotyczyło jednak samych ministerstw i że będzie dotyczyło właśnie najwyższych urzędników państwowych.

    G.N.: Panie redaktorze, za grosz nie wierzę premierowi, dlatego że jeszcze w październiku zeszłego roku, w listopadzie zeszłego roku przekonywał Polaków premier Donald Tusk, obiecywał Polakom, że przecież nie ma kryzysu, nie będzie kryzysu, że rząd jest świetnie przygotowany, że są zagwarantowane środki, że wszystko jest pod kontrolą. Ledwo rozpoczął się rok 2009, na wszystko brakuje pieniędzy, zwalniani są ludzie, ludzie są spanikowani, nie wiedzą, co się dzieje, przedsiębiorstwa wstrzymują produkcję. Dzisiaj prowadzi pan ze mną wywiad, panie redaktorze, w Szczecinie, gdzie jest wielki przemysł stoczniowy. Nikt nie wie, co z tym przemysłem się stanie, co będzie, a przemysł stoczniowy to nie tylko produkcja w Szczecinie statków, ale to są również kooperanci, czyli duże firmy w całym kraju. Więc jak tu wierzyć premierowi, kiedy nie dopina się budżet na początku roku, chociaż opozycja, w tym Sojusz Lewicy Demokratycznej, w sposób merytoryczny wskazywali błędy tego budżetu i błędy działania rządu.

    G.Ś.: No, co gorsze, Donald Tusk także zapowiedział, że będą wstrzymane przynajmniej niektóre reformy, te, które były zapowiadane na rok 2009, zostaną przełożone na rok następny. Ma to dotyczyć między innymi wysłania sześciolatków do szkół. Panu się ten pomysł podobał.

    G.N.: Wie pan, w czasie kryzysu powinna polityka rządu wyglądać otóż inaczej. Rząd szuka wszędzie oszczędności, premier z uśmiechem i zadowoleniem mówi: otóż znaleźliśmy niepotrzebne wydatki. Wie pan, tak się zastanawiałem wczoraj, jak słuchałem tych przekazów z konferencji pana premiera, czy to nie jest tak, że gdyby nie kryzys, to w takim razie trwonione byłyby pieniądze na lewo i na prawo przez rząd Platformy Obywatelskiej? A z drugiej strony wszystkie państwa na świecie robią całkowicie inaczej, otóż szukają właśnie pieniędzy po to, żeby wydać te pieniądze na prace publiczne, na nowe inwestycje.

    Mówi pan o programie sześciolatków. To właśnie powinien dzisiaj być przygotowany wielki narodowy program budowy przedszkoli, remontów szkół, rozbudowy szkół, przygotowania nowych nauczycieli, tak aby pieniądz pojawił się na rynku, ludzie zarabiali pieniądze i w ten sposób napędzali gospodarkę. Dzisiaj oszczędności, niewydawanie pieniędzy spowoduje, że ludzie nie zarobią, stracą miejsca pracy. Bardzo dziwne zachowanie. To pokazuje, że Donald Tusk i jego ekipa po pierwsze nie ma dobrego zaplecza eksperckiego, po drugie nie ma pomysłu, po trzecie nie potrafi zarządzać kryzysem, nie potrafi się odnaleźć w kryzysie. To bardzo niebezpieczne dla nas, Polaków.

    G.Ś.: Ale żeby, tak jak pan powiedział, pieniądz pojawił się na rynku, to ja rozumiem musi być deficyt budżetowy, tak? I zagrożenie inflacji w tym momencie. No bo inaczej pieniądz się nie pojawi na rynku.

    G.N.: Wie pan, inflacja to jest pojęcie względne. Pytanie: na jakim poziomie i jak ona ma wyglądać? Ale w czasach kryzysu nie jest to wielkie zagrożenie. I ja chciałbym usłyszeć od przedstawicieli rządu polskiego, jak zamierza poradzić sobie z tym, że dzisiaj przedsiębiorstwa nie mają zleceń, że firmy zwalniają pracowników, chciałbym usłyszeć, jaki jest pakiet socjalny dla tych ludzi, którzy z dnia na dzień tracą pracę. To są dzisiaj rzeczy najważniejsze. Rząd nie przedstawił takiego programu. Słyszymy, czytamy, widzimy w Stanach Zjednoczonych prezydent Obama nakazał wielkie inwestycje ogólnonarodowe, w Polsce takich wielkich inwestycji nie ma.

    G.Ś.: No, prezydent Obama ma dolary, my możemy co najwyżej emitować złotówki. Moje ostatnie pytanie, panie przewodniczący, dotyczy ustawy medialnej, ponieważ podczas ostatniej naszej rozmowy pan powiedział, że ruch należy do Platformy Obywatelskiej, że państwo czekacie na to, że Platforma zareaguje pisemnie na te poprawki, które zgłosiliście do tej ustawy, między innymi dotyczące finansowania mediów publicznych. Poseł Chlebowski powiedział, że żadnych pisemnych uwag nie będzie. Co dalej z ustawą medialną?

    G.N.: Jedna tylko uwaga. Prezydent Obama ma faktycznie dolary, to prawda, my mamy złotówki, ale dwukrotnie jako SLD udowodniliśmy, że i ze złotówkami można wyjść z kryzysu i wzmocnić polską gospodarkę na bardzo wysokim poziomie.

    Jeżeli chodzi o ustawę medialną, otóż dziwi mnie postawa przewodniczącego Chlebowskiego, być może nie chce tej ustawy, być może nie ma pomysłów Platforma, jak mają być zarządzane i reformowane media publiczne. Trudno mi powiedzieć. My zrobiliśmy rzetelną analizę projektu ustawy, który otrzymaliśmy od Platformy Obywatelskiej, poprawki swoje nanieśliśmy, przedstawiliśmy oficjalnie wszystko przy otwartej kurtynie, wykonaliśmy naprawdę znakomitą pracę i czekamy teraz na efekty naszych działań ze strony Platformy Obywatelskiej. To, co robi przewodniczący Chlebowski jest szkodliwe dla mediów publicznych i szkodliwe dla Polski.

    G.Ś.: Grzegorz Napieralski, Sojusz Lewicy Demokratycznej. Dziękuję.

    G.N.: Dziękuję uprzejmie.

    (J.M.)