Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 16.02.2009

Porozumienie PO i SLD w sprawie mediów

Trzeba media publiczne postawić z głowy na nogi, trzeba po prostu przeprowadzić terapię ozdrowieńczą, czyli zacząć od wyboru nowej Krajowej Rady.

Kamila Terpiał: Naszym gościem w studiu jest poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Jerzy Wenderlich...

Jerzy Wenderlich: Witam serdecznie.

K.T.: I nieco dalej też drugi gość, posłanka Platformy Obywatelskiej Iwona Śledzińska–Katarasińska prosto z Łodzi. Dzień dobry, pani poseł.

Iwona Śledzińska-Katarasińska: Dzień dobry, witam państwa.

K.T.: I pani poseł, i pan poseł są członkami sejmowej komisji kultury i środków przekazu, bo o mediach będzie mowa. Udało się można powiedzieć chyba w końcu, jest porozumienie Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Platformy Obywatelskiej w sprawie... czy Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej w sprawie ustawy medialnej. Wszystko na to wskazywało już właściwie w zeszłym tygodniu, wtedy rozmowy były na finiszu, teraz potwierdzamy. Pani poseł, co było najważniejsze dla Platformy, gdy siadała do tych rozmów ostatniej szansy z SLD?

I.Ś.K.: To znaczy ja w ogóle nie wiem nic o żadnych rozmowach ostatniej szansy, widocznie pani redaktor ma lepsze wiadomości ode mnie i pewno o tym porozumieniu...

K.T.: No a jeżeli nie teraz, to można było to przeciągać w nieskończoność?

I.Ś.K.: To nie o to chodzi, czy teraz, czy kiedykolwiek indziej. Od listopada...

K.T.: Bo próby były podejmowane już dawno.

I.Ś.K.: Od listopada jest projekt przygotowany przez zespół ekspertów, pod wówczas jeszcze egidą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa, a koledzy z SLD się z nim zapoznawali, badali, sprawdzali, robili jakieś ekspertyzy. W sumie powiedzieli, co im się w tym projekcie nie podoba, co są gotowi zaakceptować, trochę im się dużo nie podobało, więc z kolei myśmy też mówili, z czego jednak zrezygnować nie możemy i z tego, co wiem...

K.T.: No właśnie, z czego, pani poseł, nie byliście i nie będziecie w stanie zrezygnować?

I.Ś.K.: To znaczy myślę, że nawet nie ma potrzeby, żeby rezygnować, znaczy było wiadomo, że Platforma Obywatelska nie... znaczy chce zlikwidować abonament...

K.T.: I tu postawiliście na swoim.

I.Ś.K.: ...jako dodatkowy podatek. Mówiliśmy o tym od zawsze, więc nie było żadnego powodu, byśmy się z tego wycofywali. Także uważaliśmy, że trzeba te media publiczne postawić z głowy na nogi, że trzeba po prostu jednak przeprowadzić terapię ozdrowieńczą, czyli trzeba zacząć od wyboru nowej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, bo ta powołana czy też poczęta w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia 2005/2006 jednak się bardzo nie sprawdziła. I to była kanwa tego projektu. Zaproponowaliśmy w nim licencje programowe, Fundusz Zadań Publicznych i tego typu rozwiązania. Jak rozumiem, większość tych rozwiązań SLD jest w stanie zaakceptować.

K.T.: Czy jest, panie pośle, większość? A co przede wszystkim wam się podoba? Na czym zbudowaliście to porozumienie?

J.W.: Mnie od pewnego czasu... Witam panią przewodniczącą przede wszystkim w studiu w Łodzi.

I.Ś.K.: Witam pana przewodniczącego.

J.W.: Mnie się wydaje, że powinniśmy unikać i myślę, że z panią przewodniczącą dotrzymujemy takiego dobrego, dżentelmeńskiego tonu, gdzie niektórzy próbują nas ustawić jako strony, które walczą, przepychają się o przecinek. Ja myślę, że i Sojuszowi Lewicy Demokratycznej, i Platformie Obywatelskiej chodzi o to, żeby obmyśleć możliwie jak najlepszy akt prawny, który skończy ze złymi praktykami, który rzeczywiście pozwoli na to, żeby już dziennikarze w radiu publicznym, bo ono jest w trudniejszej sytuacji niż telewizja publiczna, nie mieli obcinanych pensji, żeby rzeczywiście byli podmiotem, a nie przedmiotem. Mnie pytano również wielokroć, dziś odpowiadałem na to pytanie: czy jest porozumienie, jak ono wygląda? Otóż to po prostu dwie strony uznały, że nie trzeba niczego spisywać na kartce, nie trzeba przykładać serdecznego palca ukłutego igłą i odciskać jeszcze kroplę krwi, bo po prostu obie strony traktują się po dżentelmeńsku i uważają, że pacta sunt servanda, te umowy, które wcześniej zawarliśmy, nie muszą być spisane, a zostaną wprowadzone do tego aktu prawnego dotyczącego mediów.

Pani redaktor zapytała: a co tam ma być takiego, czego wcześniej nie udawało się ustalić? Otóż, jak słusznie pani przewodnicząca powiedziała, w tym projekcie jest zapis o licencji programowej, to tak przekładając, żeby radiosłuchacze wiedzieli, o co chodzi. Otóż żeby radiosłuchacze, telewidzowie wiedzieli, na co idą te pieniądze pomocy publicznej, w tym przypadku zgodziliśmy się, że będą to pieniądze z budżetu, które będą przekazywane do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i to był nasz pomysł, podobnie jak wcześniej licencja programowa.

K.T.: I tu jest właśnie ta główna zmiana, czyli pieniądze mają pochodzić z budżetu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. To ma być około 800 milionów złotych. Wszyscy też zadają sobie pytanie, skąd te pieniądze...

J.W.: To znaczy z budżetu państwa...

K.T.: Państwa poprzez Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Skąd te pieniądze wziąć w budżecie?

J.W.: No, z budżetu. My uważamy i wielokroć żeśmy mówili, choć inaczej żeśmy te pomysły składali, że telewidzowie, radiosłuchacze nie powinni być dłużej obciążani tą daniną na rzecz mediów publicznych, że ten ciężar na swoje barki powinno wziąć państwo. Składaliśmy pomysł odpisywania tych kwot z PIT–u, CIT–u, ale w końcu uznaliśmy, że to minimum obowiązków państwa wobec telewidzów, radiosłuchaczy to jest to, by opłaciło licencje programowe, programy emisyjne za obywateli i ten abonament nie powinien już więcej... czy te opłaty nie powinny już więcej dręczyć i radiosłuchaczy, i telewidzów. I myślę, że tak będzie. Tu jesteśmy już z Platformą Obywatelską i Sojusz Lewicy Demokratycznej jest zgodny z Platformą Obywatelską.

K.T.: No, miejmy nadzieję. Tylko pani poseł, pani też zadam też to pytanie: skąd te pieniądze wziąć? Czy już jest pomysł na to? To jest 800 milionów złotych. To jest dużo pieniędzy.

I.Ś.K.: No, to jest dużo pieniędzy, ale wie pani, w budżecie ministra kultury są 2 miliardy 300 milionów, więc jeżeli potraktujemy media publiczne jako szeroko rozumianą działalność kulturalną, no to w takim razie okaże się, że na kulturę budżet państwa wydaje nie dwa trzysta, tylko powiedzmy trzy ileś. To rozwiązanie...

K.T.: Czyli tych pieniędzy szukamy w budżecie Ministerstwa Kultury?

I.Ś.K.: Nie, proszę pani, no proszę słuchać. Ja tylko mówię, że to po prostu okaże się, że więcej łożymy na kulturę z budżetu państwa. To rozwiązanie nie wejdzie w życie ani dziś, ani jutro, no, może wejść z nowym rokiem budżetowym i jeżeli ta ustawa wejdzie w życie, to minister finansów konstruując budżet, będzie wiedział, że musi w budżecie zabezpieczyć taką kwotę, jaka tam w tej ustawie ostatecznie zostanie zapisana, o taką kwotę jakby zwiększyć budżet Krajowej Rady.

Przy okazji powiem i mam nadzieję, że o to się nie pokłócimy, otóż to nie może być tak po prostu budżet Krajowej Rady, tylko to musi być w budżecie Krajowej Rady wyodrębniona pozycja podlegająca zupełnie szczególnym regulacjom na programy misyjne czy licencjonowane, a nie żeby mi ktoś w Krajowej Radzie sobie za to jeszcze kupił trzy duże i nowe samochody.

J.W.: Tak, taki jest nasz pomysł, panie przewodnicząca...

I.Ś.K.: Czyli to tak jak...

J.W.: ...tylko może tak – więcej się mówi... więcej... mniej mówi pani przewodnicząca i ja mniej mówię na ten temat, a więcej z jakichś domysłów i spekulacji...

I.Ś.K.: No właśnie...

K.T.: No właśnie może dlatego, że państwo mniej mówicie.

J.W.: My musimy rzeczywiście przekazać jakiś wreszcie...

I.Ś.K.: No bo będziemy mieli...

J.W.: ...wspólny komunikat, jak sobie to wyobrażamy.

K.T.: Ale na przykład była prze..

I.Ś.K.: Jak złożymy projekt, to będzie wszystko jasne.

J.W.: Będzie to wszystko jaśniejsze.

K.T.: A kiedy, przy okazji zapytam? Kiedy, pani poseł?

I.Ś.K.: Jak zostanie napisany, bo wie pani, to jest jednak konstrukcja... właściwie ona się merytorycznie w ogóle nie różni od tego, co zaproponował ten zespół ekspertów, bo i tak, i tak te pieniądze miały być w dyspozycji Krajowej Rady, ale formalnie legislacyjnie się bardzo różni. Więc trzeba to po prostu wszystko od nowa napisać.

K.T.: Ja słyszałam, że w tym tygodniu to realne?

I.Ś.K.: Nie wiem, ja ani nie sądzę, żebym ja pisała tę ustawę, zwłaszcza tą część finansową, ani też pan poseł Wenderlich, więc...

J.W.: Tak, ja myślę...

I.Ś.K.: Jak napiszą legislatorzy, to będzie gotowe.

J.W.: Ale ja myślę, pani przewodnicząca i pani redaktor, że jest jeszcze dobra okazja, żeby przy wprowadzaniu tych naszych nowych pomysłów, które wspólnie uzyskaliśmy w tych naszych rozmowach, jeszcze raz opukać to, że powiem kolokwialnie, pod kątem zgodności z Konstytucją, bo myślę, że możemy spodziewać się, że pan prezydent z całą pewnością nie będzie nam tu życzliwy.

K.T.: To znaczy będzie weto. A czy SLD może już...

I.Ś.K.: Nie, nie, weta nie będzie, bo jak wie, że jest do odrzucenia...

J.W.: Nie, ja myślę o złożeniu wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, tak.

K.T.: Czyli tym razem inną drogę wybierze prezydent, przynajmniej na to państwo liczycie, rozumiem.

J.W.: Ja się domyślam, a może domyślam się niesłusznie, ale domyślam się głośno i każdy ma prawo do takich indywidualnych myślowych spekulacji.

K.T.: Przy zmianie kompetencji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, bo tu gdy mówimy o tym projekcie, to jest mowa o zmianie kompetencji, to będzie oznaczało, że automatycznie wygasa kadencja tej Krajowej Rady, czyli zmieniamy skład?

I.Ś.K.: No, jeżeli się ją ustawowo wygasi, bo to nie jest tak, że to automatycznie oznacza, to nic takiego nie oznacza, natomiast oznacza, że kadencja Krajowej Rady może być przerwana, taki był wyrok Trybunału Konstytucyjnego z roku 2006, gdzie solidarnie ramię w ramię stawała Platforma Obywatelska i Sojusz Lewicy Demokratycznej przeciwko rozwiązaniom Prawa i Sprawiedliwości, że oczywiście może nastąpić przerwanie kadencji Krajowej Rady, ale z bardzo istotnych przyczyn. Otóż zmiana kompetencji, inny sposób wyboru, zmiana liczebności są to bardzo istotne przyczyny i sądzę, że to się doskonale mieści w tym werdykcie Trybunału z 2006 roku.

J.W.: A ja żeby nie powtarzać tego, o czym mówiła pani przewodnicząca, powiem tak, że mnie się marzy taka Krajowa Rada i myślę, że ta ustawa umożliwi takie funkcjonowanie Krajowej Rady, żeby jej przewodniczący czy którykolwiek z członków nie mógł mówić tak jak mówił obecny pan przewodniczący, że on ma swoich członków rady nadzorczej w telewizji publicznej, ktoś inny ma swoich. To po prostu mają być wybierani niezależni członkowie rady nadzorczej.

K.T.: Jednym słowem ją odpolitycznić. Pytanie: jak to się uda i czy będzie można zagwarantować to, że będzie ona w sposób jak najlepszy rozdzielała te pieniądze?

J.W.: Ja...

I.Ś.K.: No, to zostawiamy, to będzie niezależnie... przepraszam, ale właśnie o to nam chodzi, żeby to był niezależny organ ludzi... grono ludzi z autorytetem, znajomością rzeczy i nikt im nie będzie się do tego, przepraszam bardzo, wtrącał, bo dopiero byśmy narobili sobie bałaganu i państwu (mówię w sensie państwu publicznym nadawcom), więc po to chcemy wybrać jak najlepszą Krajową Radę Radiofonii i Telewizji i po to chcemy bardzo jasno określić, co tak naprawdę jest tą misją i czego mają dotyczyć licencje, żeby to gremium zacnych, szacownych osób, za którymi będzie stał autorytet i uczelni akademickich...

K.T.: Działały jak najlepiej.

I.Ś.K.: ...i stowarzyszeń twórczych, żeby działało sobie jak najlepiej.

K.T.: Jeszcze na koniec, bo musimy kończyć, ale poproszę państwa o krótki komentarz do słów Danuty Waniek, byłej przewodniczącej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, która mówi tak: „Liczyłam na to, że SLD jednak abonament obroni, zwłaszcza w sytuacji kryzysu finansów publicznych, a te zmiany, które są proponowane, mogą zakończyć się prywatyzacją”. Czy możemy uspokoić?

J.W.: O, ja myślę, jestem pełen szacunku dla pani profesor Danuty Waniek, ale nie podzielam jej poglądu, że radiosłuchacze i telewidzowie powinni ten abonament płacić. Uważam, że koniec z abonamentem i to powinien być obowiązek państwa, żeby te opłaty uiszczać.

K.T.: Pani poseł, jedno słówko: nie będzie prywatyzacji?

I.Ś.K.: Dwie trzecie obywateli już i tak nie płaci abonamentu i nie ma tak siły naprawdę, żeby ich do tego zmusić, a pani profesor Waniek nie wiem, dlaczego ma jakąś obsesję prywatyzacji, w kółko to od paru lat powtarza i jakoś nikt niczego jeszcze nie sprywatyzował i myślę, że tak zostanie.

K.T.: Posłanka Platformy Obywatelskiej Iwona Śledzińska-Katarasińska w studiu w Łodzi i Jerzy Wenderlich, poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Bardzo dziękuję państwu za rozmowę.

J.W.: Dziękujemy bardzo.

I.Ś.K.: Dziękuję.

(J.M.)