Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 09.03.2009

Profesor miał plan reformy, który częściowo realizujemy

Wiedzieliśmy w PO, że Jemu zależy na dobru służby zdrowia, że bardzo chciał być ministrem zdrowia nie dla zwieńczenia kariery, bo tej nie potrzebował.

Jakub Urlich: W krakowskim studiu Polskiego Radia witamy teraz pana Jarosława Gowina, posła Platformy Obywatelskiej. Dzień dobry, panie pośle.

Jarosław Gowin: Dzień dobry, witam serdecznie.

Henryk Szrubarz: Panie pośle, dzisiaj wspominamy prof. Zbigniewa Religę, który odszedł wczoraj od nas po południu. Prof. Zbigniew Religa należał chyba do tych polityków, którym nie sposób było odmówić szlachetnych intencji w tym, co robił i w tym, co mówił.

J.G.: Tak, to był przedstawiciele takiego bardzo cennego i niespecjalnie częstego gatunku polityków, człowiek, który przyszedł do polityki z pewnym poczuciem misji, chciał leczyć pacjentów, chciał działać na rzecz reformy służby zdrowia i robił to z ogromnym przekonaniem, szukając sojuszników wszędzie tam, gdzie się dało. Był takim przykładem polityka myślącego w kategoriach ponadpartyjnych, nastawionego na realizację celów, na dobro publiczne. Na pewno nawet nam, przedstawicielom innych partii, w tym także partii jakoś pozostających w rywalizacji, z Prawem i Sprawiedliwością, będzie mądrości Pana Profesora brakować.

H.S.: Ostatnie Profesor był członkiem Prawa i Sprawiedliwości, ale przedtem również był związany z Platformą Obywatelską.

J.G.: Tak, ja poznałem Pana Profesora jako członek... znaczy obydwaj byliśmy członkami, On nawet przewodniczącym Komitetu Honorowego podczas wyborów prezydenckich w roku 2005 i to był Komitet Honorowy Donalda Tuska. Potem spotkałem Pana Profesora już po raz kolejny jako ministra w rządzie PiS-u, ale nigdy ani ja nie miałem pretensji o tę ewolucję do Niego, ani On też nigdy nie odnosił się do mnie właśnie z taką partyjniacką wrogością, tylko przeciwnie – zawsze emanowała z Niego życzliwość, spokój. My wiedzieliśmy w Platformie, że Jemu zależy przede wszystkim na dobru służby zdrowia, że bardzo chce być ministrem zdrowia nie dlatego, że to jest jakieś zwieńczenie Jego kariery, On akurat nie potrzebował takiego zwieńczenia, tylko dlatego, że miał plan reformy służby zdrowia, w wielu elementach przyjęty zresztą i realizowany dzisiaj przez Platformę.

H.S.: Ubywa tej klasy polityków, niestety, to trzeba ze smutkiem stwierdzić również.

J.G.: Ubywa tej klasy polityków, to prawda, ale z drugiej strony jak patrzę na młode pokolenie polityków, to jestem spokojny. No, panie redaktorze, żeby wyłoniły się nowe autorytety, trzeba dziesięcioleci, trzeba ludzi o długich, czasami nawet skomplikowanych życiorysach, jak prof. Religa. Ja jestem przekonany, że na przykład w pokoleniu dzisiejszych trzydziestolatków za 30–40 lat też pojawią się autorytety na miarę prof. Religi.

H.S.: Panie pośle, jak pan ocenia zachętę premiera Donalda Tuska, lidera pana ugrupowania, zachętę do dyskusji nad eutanazją?

J.G.: Dyskusja jest potrzebna, dlatego że ona pogłębia świadomość społeczną. Myślę, że o sprawach bioetycznych my, Polacy, przez dziesięciolecia nie dyskutowaliśmy ze złymi tego skutkami. Więc dyskusja jest potrzebna. Jakie stanowisko ostatecznie, jakie przepisy prawne zostaną wprowadzone bądź utrzymane, to jest osobna sprawa i mówię to całkiem jasno – jestem radykalnym przeciwnikiem legalizacji eutanazji, mając jednocześnie świadomość, że istnieje wiele sytuacji skrajnych, w których, no, nasze emocje czasami skłaniałyby nas do ulżenia w cierpieniu poprzez przecięcie linii życia, ale gdy raz wstąpimy na tę drogę eutanazji, to skończymy na tym, że ludzie starsi czy niepełnosprawni będą nakłaniani przez firmy ubezpieczeniowe, przez lekarzy, przez członków rodzin do tak zwanej w cudzysłowie „dobrowolnej” zgody na eutanazję. W rzeczywistości to będzie zabijanie ludzi.

H.S.: Dyskusja jest potrzebna, ale jeżeli efekt tej dyskusji będzie taki właśnie, że trzeba zgodzić się na jakiś rodzaj eutanazji, to co wtedy pan zrobi?

J.G.: Po pierwsze będę głosował przeciw, po drugie – kompletnie nie wierzę w to, żeby Polska była bodajże czwartym krajem na świecie, który zalegalizuje eutanazję. Jesteśmy społeczeństwem głęboko osadzonym w korzeniach chrześcijańskich, bardzo religijnym. Oczywiście, że ta religijność jest wybiórcza i sondaże opinii publicznej pokazują, że duża część polskiego społeczeństwa, ponad 30% skłonna byłaby dopuścić jakąś formę eutanazji. Ale, panie redaktorze, ja jestem spokojny – tę debatę przeciwnicy eutanazji wygrają.

J.U.: Panie pośle, a czy jest pan też spokojny obserwując to, co dzieje się wokół in vitro? Dzisiejsza Gazeta Wyborcza pisze, że Platforma wyrzuci do kosza pana pomysły, że klub Platformy dostanie w rekomendacji od swojego zespołu bioetycznego między innymi zgodę na tworzenie i zamrażanie zarodków dodatkowych in vitro. Pan miał zupełnie inne pomysły. Co pan zrobi w takiej sytuacji?

J.G.: Rzeczywiście takie są rekomendacje tej grupy posłów skupionych wokół pani poseł Kidawy–Błońskiej. One, te rekomendacje zawierają wiele cennych elementów, ale zawierają też rozwiązania kontrowersyjne czy też takie, które dla mnie są całkowicie nie do przyjęcia. Mam na myśli zwłaszcza mrożenie embrionów. Czeka nas w klubie dyskusja, w klubie, w partii będziemy szukali kompromisu, a jak nie znajdziemy kompromisu, to będziemy się zastanawiali, co dalej.

J.U.: Posłanka...

H.S.: Pan o tym bardzo spokojnie mówi. Dzisiejszy tytuł z Dziennika: „PO (czyli Platforma Obywatelska) daje czerwoną kartkę Gowinowi”, więc takiego spokoju chyba jednak nie będzie.

J.G.: Nie, nie, ja jestem typem człowieka, o którym w kontekście Tadeusza Mazowieckiego mówiono „siła spokoju”, więc ja też jestem człowiekiem spokojnym...

J.U.: Ale przy czerwonej kartce, panie pośle, schodzi się z boiska.

J.G.: ...ale też gotowym do walki, nie ukrywam. Słucham?

J.U.: Przy czerwonej kartce schodzi się z boiska.

J.G.: No, to była... Myślę, że to za daleko idące życzenia niektórych dziennikarzy, żebym znalazł się poza Platformą. Platforma jest partią wewnętrznie zróżnicowaną, nie tylko jeżeli chodzi o polityków. Także jeżeli chodzi o elektorat – 30–40% elektoratu Platformy, to pokazują wszystkie badania, ma sympatie takie umiarkowanie konserwatywne i myślę, że ten elektorat nigdy nie zaakceptowałby przesunięcia Platformy na lewo.

H.S.: Podobno pana koledzy z Platformy Obywatelskiej byli bardzo niezadowoleni po słowach jednego z wywiadów, w którym wieszczył pan serię porażek Platformy Obywatelskiej w wielkich miastach. To po przegranej w Olsztynie.

J.G.: No, jak ktoś zamiast...

H.S.: Czy dostało się mocno panu?

J.G.: Nie, w ogóle mi się nie dostało, nie zdarzyło mi się do tej pory być wzywanym „na dywanik” i mam nadzieję, że nigdy to nie nastąpi, natomiast...

H.S.: No ale te słowa wynikały zapewne z takiego oto problemu, który – jak pan sam stwierdził – dostrzega w Platformie Obywatelskiej, chodzi o pychę, samouwielbienie, samozachwyt wręcz.

J.G.: No, może raczej zamykanie oczu na rzeczywistość. Jeżeli przegraliśmy w Olsztynie, to trzeba się zastanowić nad przyczynami, nie szukać winy w naszym koalicjancie, że wystawił kontrkandydata, bo na tym polega polityka, na rywalizacji, tylko trzeba się zastanowić nad własnymi błędami. I moim zdaniem Platforma rozmaite błędy, tak samo jak wszystkie inne partie, popełnia. Chodzi o to, żeby je precyzyjnie zdiagnozować i wyeliminować, a przede wszystkim żeby się wewnętrznie bardzo zmobilizować do najbliższych wyborów do Europarlamentu, do następnych wyborów w roku 2010. Wybory samorządowe w 2010 będą podwójnie ważne, bo będą połączone z wyborami prezydenckimi, w związku z tym ja myślę, że chowanie głowy w piasek to jest najgorszy sposób na uprawienia polityki.

H.S.: Panie pośle, czy wyrazem zamykania oczu na rzeczywistość był czwartkowy mecz, w którym brali udział Donald Tusk, Grzegorz Schetyna i kilku innych jeszcze posłów Platformy Obywatelskiej zamiast być wtedy w sejmie i brać udział w ważnych głosowaniach? Zresztą dzisiaj sms naszego słuchacza dosyć dobitny: „Zamiast być w sejmie i głosować, PO woli kopać za pieniądze podatnika”.

J.G.: Panie redaktorze, to było jakieś niedopatrzenie współpracowników premiera. Głosowania w sejmie odbywają się z reguły w piątek rano, tak są blokowane po to, żeby umożliwiać funkcjonowanie we wcześniejszych dniach, funkcjonowanie komisji. Wtedy, w czwartek wyjątkowo kilkanaście głosowań, dosłownie kilkanaście, zazwyczaj głosujemy setki razy, kilkanaście głosowań przesunięto na czwartkowy wieczór. No, ktoś w Kancelarii Premiera tego nie dostrzegł.

H.S.: Czyli nic się nie stało pana zdaniem?

J.G.: No, oczywiście, trzeba...

H.S.: Bo z drugiej strony Platforma Obywatelska ma pretensję do lidera Prawa i Sprawiedliwości w czasie debaty budżetowej Jarosław Kaczyński wychodzi z sali sejmowej. Przecież to hipokryzja.

J.G.: Jest różnica między bardzo ważną debatą budżetową, do której zresztą dochodzi z inicjatywy Jarosława Kaczyńskiego i on świadomie tę debatę opuszcza, a przypadkowym, nieświadomym opuszczeniem kilkunastu drugorzędnych głosowań przez premiera i paru jego współpracowników. Natomiast na pewno trzeba tę sytuację wyjaśnić i starać się unikać tego typu przypadków w przyszłości. Ale naprawdę, panie redaktorze, proszę nie przywiązywać wagi do czegoś, co jest tylko epizodem. Premier pracuje niesłychanie ciężko. I nie tylko ten premier, każdy premier w Polsce. Polskie państwo jest tak skonstruowane, źle skonstruowane, że na rząd spada nieproporcjonalnie dużo obowiązków. Mamy kiepskie przepisy prawne, niedoskonałe procedury rządzenia, państwo jest często niesterowane, administracja źle funkcjonuje. W efekcie premier, ministrowie poddani są skrajnej presji i chyba dobrze, że rozładowują tę presję na boisku piłkarskim, a nie w inny sposób.

J.U.: Bardzo dziękujemy. Wyrozumiały dla swojego szefa poseł Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin w studiu Polskiego Radia w Krakowie. Dziękujemy bardzo za tę rozmowę.

J.G.: Bardzo dziękuję.

(J.M.)