Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 13.03.2009

Niebezpieczne finansowanie

Abonamentu już nie ma i politycy w ustawie budżetowej będą uchwalać co roku, ile pieniędzy idzie na media publiczne.

  • Paweł Wojewódka: Moim gościem jest poseł Jarosław Sellin, dziennikarz, były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, od 2005 roku poseł Prawa i Sprawiedliwości, a obecnie poseł w kole parlamentarnym Polska XXI. Panie pośle, czy pan jest zadowolony z ustawy, obecnie obowiązującej ustawy o radiofonii i telewizji?

    Jarosław Sellin: Ta ustawa jest przedmiotem ciągłych dyskusji już od 92 roku, kiedy się pojawiła, i wielu też nowelizacji. I na pewno doskonała nie jest, bo ciągle mamy takie poczucie, że ten porządek medialny nie jest idealny, że nie udało się pewnych patologii, które męczą np. media publiczne od wielu lat wyeliminować, jak np. nadmierny wpływ polityków na te media, jak komercjalizacja programów mediów publicznych, słabe zasilanie środkami publicznymi tych mediów publicznych, że tego wszystkiego nie udało się rozwiązać. A przedmiotem dyskusji w środowisku medialnym to jest właściwie nieustannie. I co trzeba zrobić, to mniej więcej wiadomo, tylko trzeba woli politycznej.

    P.W.: Panie pośle, przykładał pan do tego rękę. Przypomnę panu – noc grudniowa 2005 roku, pana słowa, na przykład: „Czego wy bronicie?” albo: „Trzeba zapytać, kogo wy bronicie?”. Pytał pan posłów Platformy i SLD właśnie w grudniu 2005 roku, kiedy uchwalaliście państwo, celowo mówię uchwalaliście państwo, Prawo i Sprawiedliwość, Samoobrona i LPR specustawę medialną, która... no właśnie, która? Obecna ocena mediów publicznych, panie pośle.

    J.S.: Wie pan, to była nowelizacja, która była pomyślana na koalicję Platforma Obywatelska – PiS i opracowana na tę koalicję i nawet uzgodniona między liderami tych ugrupowań, tylko że do tej koalicji po prostu nie doszło. Trzeba ją...

    P.W.: Bo do tanga trzeba dwojga.

    J.S.: ...trzeba ją było potem realizować z czymś, co dzisiaj sam PiS przyznaje, było niechcianą koalicją, czyli z Samoobroną i LPR–em. I niedobrze się skończyło, ja to przyznaję, że to się niedobrze skończyło. Skończyło się jak zwykle – podziałem wpływów, parytetów partyjnych w mediach publicznych, w Krajowej Radzie, w mediach publicznych. No i takim zamieszaniem, które mamy również dzisiaj, które daje pewną moralną podstawę, na przykład dzisiaj rządzącym, do przedstawiania kolejnych nowych pomysłów, żeby ten pewien chaos, który teraz się wkradł w zarządzanie mediów publicznych rozwiązać.

    P.W.: No i mamy projekt nowej ustawy przygotowany przez Platformę Obywatelską, Polskie Stronnictwo Ludowe i Lewicę, jest to wspólny projekt tych trzech klubów. I projekt zakłada między innymi te najważniejsze zmiany: likwidacja abonamentu, powołanie specjalnego funduszu, z którego będą utrzymywane media publiczne, powołanie 15–osobowej rady programowej dla wszystkich mediów, wszystkich mediów publicznych, a także rzecz bardzo istotna, zwłaszcza dla telewizji – likwidację 16 ośrodków telewizyjnych i w to miejsce powołanie spółek. To tak w skrócie, panie pośle. Podoba się panu ten projekt?

    J.S.: Wie pan, on jest w sensie merytorycznym do dyskusji, to znaczy moim zdaniem tam jest sporo dobrych pomysłów, ale są też niebezpieczne. Oczywiście...

    P.W.: To zacznijmy od dobrych.

    J.S.: Dobre pomysły to licencje programowe na przykład. O tym się od dawna mówiło, żeby za pieniądzem publicznym szły pewne zobowiązania, które będą przez jakiś organ państwowy, Krajową Radę, oczywiście, wyznaczane mediom publicznym.

    P.W.: I to 10% dla rozgłośni i telewizji komercyjnych przewidziane.

    J.S.: A tu już mam wątpliwości, znaczy system grantów byłby dobry, bo na przykład taki film, jak w TVN–ie dokumentalny...

    P.W.: Nie reklamujmy.

    J.S.: Ale był taki film w telewizji komercyjnej, bardzo dobry film dokumentalny, wiele osób przynajmniej go tak oceniało, i on miał charakter misyjny. Powinno się dać też takie możliwości mediom prywatnym do sięgania po publiczne pieniądze, żeby móc zrobić misyjny program. Tylko właśnie problem polega na tym, że w tej ustawie, o której dzisiaj mówimy, środki finansowe, które się tutaj przewiduje i deklaracje polityczne, które w tej sprawie słyszę, są absolutnie niewystarczające.

    P.W.: 880 milionów jest przewidziane, czyli prawdopodobne wpływy z roku obecnego z abonamentu, a jak pan wie, a wie pan bardzo dobrze, był pan członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, więc bardzo dokładnie pan te grosiki na media liczył, że ta ściągalność abonamentu zawsze była bardzo niska – 40%, 45, 35, 38, prawda?

    J.S.: Tak. I maksymalną sumę, którą udało się wyciągnąć w najlepszym roku to było nieco ponad 900 milionów, w sytuacji kiedy ciągle narzekaliśmy, że media publiczne mają za mało pieniędzy publicznych do realizowania misji. I teraz mamy sytuację taką – w tym projekcie projektuje się, jak pan słusznie zauważył, powołanie 16 kolejnych spółek mediów publicznych, czyli tych oddzielonych od telewizji publicznej telewizji regionalnych. Czyli dzisiaj mamy 19 mediów publicznych, mamy mieć ich 35 zgodnie z tym projektem. I takie same pieniądze na utrzymanie tego wszystkiego. Moim zdaniem to może się niestety skończyć bankructwem ośrodków regionalnych telewizji.

    P.W.: Ale ośrodki regionalne telewizji przecież były utrzymywanie również z abonamentu, to nie było tak, że one były tylko na garnuszku Warszawy.

    J.S.: Tak, ale będąc w jednej organizacji, mówię o spółce Telewizja Polska, można było jednak tymi środkami tak administrować, żeby one funkcjonowały dalej. Natomiast odrębne spółki no to to są odrębne byty po prostu ze swoimi zarządami, radami nadzorczymi i koniecznością tworzenia takiego sensownego planu finansowego. I moim zdaniem tutaj może być zagrożenie. Ja byłbym za tym rozwiązaniem, bo w radiu to się na przykład sprawdziło. Rozgłośnie regionalne radia publicznego są szczęśliwe, że są od was oderwane. Wy to wiecie zresztą, prawda? Że mogą sobie osobno – Radio Lublin, Radio...

    P.W.: Odczuwamy to czasami boleśnie.

    J.S.: Tak. Ale są szczęśliwe, że mogą tutaj być odrębnymi bytami. Tylko telewizja jest jednak droższa. Telewizja regionalna na przykład prywatna jeszcze żadna się nie udała, są dopiero zwiastuny jakichś zmian w tej sprawie. Więc to wymaga po prostu dużo większych pieniędzy niż przewidziano w tych deklaracjach politycznych, które słyszę.

    P.W.: A ta 15–osobowa rada programowa dla wszystkich mediów publicznych – dobry pomysł?

    J.S.: Tak, ja uważam, że dobry, ale proszę zwrócić uwagę – to będą musieli być tytani pracy, bo oni będą musieli oceniać 35 mediów, ich ofertę programową, będzie musiał być człowiek, który słucha Radia Kraków, Radia Lublin, Radia Wrocław i Telewizja Zielona Góra, Telewizja Szczecin, Telewizja Gdańsk, no, będzie musiał być potężny aparat, który to będzie wszystko monitorował, żeby sprawozdanie Krajowej Radzie dać, czy oni dobrze wypełniają misję, czy źle. Więc pomysł dobry, tylko to też wymaga środków. Ja tych środków po prostu nie widzę, finansowych środków.

    P.W.: No i chyba rzecz bardzo ważna, bo cały czas państwo politycy opowiadacie o tym, że trzeba media publiczne odciąć od polityków, że politycy nie mogą mieć wpływu na media publiczne. Tym razem kolejna próba – członków do rad Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji będą proponowały organizacje dziennikarskie...

    J.S.: Twórcze.

    P.W.: ...stowarzyszenia twórcze...

    J.S.: Uczelnie wyższe.

    P.W.: ...uczelnie wyższe. No, chyba dobry pomysł.

    J.S.: Ja uważam, że te rekomendacje to dobry pomysł, natomiast najbardziej, jeśli pan pyta o zagrożenia związane ze stykiem polityki i mediów, to najniebezpieczniejszy w tej ustawie jest pomysł finansowania mediów publicznych z budżetu państwa, bo tu jest taki właśnie pomysł. Abonamentu już nie ma i politycy w ustawie budżetowej będą uchwalać co roku, ile pieniędzy idzie na media publiczne. I teraz łatwo sobie wyobrazić taką sytuację...

    P.W.: Ale jest powiedziane, że ma być 880 milionów.

    J.S.: Nie, nie ma tego wprost powiedziane w ustawie. To jest deklaracja.

    P.W.: Pośrednio powiedziane, dlatego że...

    J.S.: To jest deklaracja.

    P.W.: Jest powiedziane, że wpływy z tego...

    J.S.: Ale jaką pan ma gwarancję, że za dwa, trzy lata nie pojawi się rząd, który powie: te media mnie denerwują, one nie są zbyt serwilistyczne wobec nas, one są zbyt krytyczne wobec nas, władzy, i obcinamy do 500 milionów, a za dwa lata do 300 milionów?

    P.W.: A jaką pan ma gwarancję, że zmieni się układ parlamentarny i kolejna partia, która przejmie władzę...

    J.S.: Nie, ja tylko mówię o tym...

    P.W.: ...bardzo duża zmieni ustawę o radiofonii i telewizji i wprowadzi ją...

    J.S.: Ja nikogo nie chcę posądzać o złe intencje, ale mówię o tym, że politycy bywają brutalni i mogą, jeżeli...

    P.W.: Wie pan coś na ten temat w stosunku do mediów też, tak?

    J.S.: Oczywiście, że tak, oczywiście, że tak. Z drugiej strony to przecież też mam możność obserwować już nie jako dziennikarz, tylko jako polityk. Więc to jest po prostu danie politykom niebezpiecznego instrumentu. Uzależnienie mediów publicznych od budżetu państwa oznacza, że w dużej mierze o być albo nie być tych mediów będą decydowali politycy.

    P.W.: Prawdopodobnie ta ustawa zostanie uchwalona. Problem polega tylko na tym, jak się zachowa pan prezydent. Pan prezydent może albo zawetować ustawę, jeżeli nie będzie mu się podobała, albo przesłać ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Politycy PO, PSL–u i Lewicy właśnie próbują zabiegać o pozytywne nastawienie pana prezydenta do projektu tej ustawy.

    J.S.: I chciałbym, żeby się udało. Ja uważam, że media publiczne to jest taki obszar, wokół którego powinien być consensus polityczny, bo wszyscy się sparzyli, wszyscy. Sparzyła się Unia Wolności, sparzył się SLD, sparzył się PSL, sparzył się PiS, a Platforma w dużej mierze zaobserwowała polityków Unii Wolności, więc też powinna o tym pamiętać.

    P.W.: Jarosław Sellin też się chyba sparzył, kiedy w roku 2005 przekonywał salę sejmową do zagłosowania za tą ustawą.

    J.S.: Nie wyszło to, co miało było planowane co prawda.

    P.W.: Panie pośle, serdecznie dziękuję za rozmowę.

    J.S.: Dziękuję.

    (J.M.)