Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 20.03.2009

Konkluzje szczytu pozytywne, a nawet był przełom

Konkluzje tego szczytu są pozytywne dla nas, przede wszystkim Niemcy zdjęły blokadę na wydawanie pieniędzy Unii na konkretne projekty energetyczne.

Grzegorz Ślubowski: Moim gościem jest dzisiaj Paweł Zalewski, poseł niezrzeszony. Dzień dobry, panie pośle.

  • Paweł Zalewski: Dzień dobry.

    G.Ś.: Panie pośle, porozmawiajmy w takim razie, czy to rzeczywiście czas na świętowanie? Czy umiarkowany sukces w Brukseli, jak mówiła nasza korespondentka, jest pana zdaniem faktem, czy możemy się trochę poczepiać, że nie wszystko jest tak może, jak powinno?

    P.Z.: Konkluzje tego szczytu są pozytywne dla nas, przede wszystkim fakt, że Niemcy wyraziły zgodę i zdjęły blokadę na wydawanie pieniędzy unijnych na konkretne projekty infrastrukturalne, jeżeli chodzi o energetykę. To jest pewien przełom w praktyce Unii Europejskiej. Do tej pory Unia nie finansowała konkretnych tego typu projektów. Dzisiaj pieniądze na Nabucco, Gazoport w Szczecinie czy Bełchatów...

    G.Ś.: Ale wie pan, to małe pieniądze, pieniądze na Nabucco 200 mln euro. Ja porównam tylko, że Gazociąg Północny wg szacunków Gazpromu ma tam kosztować, nie wiem, 8 miliardów, tak? No to na co te 200 milionów? Co można zrobić za 200 milionów?

    P.Z.: Zgoda, jasna sprawa i ten gazociąg będzie również (mówię o Nabucco) kosztował wiele miliardów euro, ale chcę powiedzieć, że faktem jest, iż mimo starań niemieckich Nord Stream takiej dotacji nie dostał, co oznacza również pewną decyzję polityczną, znaczy poprzez przekazanie nawet niewielkiej kwoty na tego typu projekty Unia pokazała, jakie są jej priorytety i to jest bardzo istotne, dlatego że to oznaczać będzie kierunek finansowania tych projektów przez instytucje finansowe europejskie, takie jak Europejski Bank Rozwoju czy też inne instytucje. To jest przede wszystkim decyzja polityczna. Ale jeżeli chodzi o nasze podwórko, no to to są dosyć istotne kwoty na Bełchatów czy Gazoport (...)

    G.Ś.: Czyli te 330 mln euro, tak?

    P.Z.: Razy cztery i pół to już będzie równowartość miliona złotych.

    G.Ś.: (...) elektrownia w Bełchatowie nie jest tak wielkim sukcesem, mimo że to jest na pewno bardzo ważny projekt, natomiast rozpatrywanie go w kategorii sukcesu na szczycie europejskich no to jednak chyba zbyt dużo.

    P.Z.: Panie redaktorze, ja powiedziałem, że wynik tego szczytu jest dla nas pozytywny. Staram się nie używać sformułowań zbyt daleko idących. Sukces będzie wówczas, kiedy wybudujemy Gazociąg Północy... przepraszam bardzo, Gazoport szczeciński...

    G.Ś.: Gazociąg Północny (...)

    P.Z.: Jeżeli Niemcy i Rosjanie nie wybudują Gazociągu Północnego, jeżeli wybudujemy gazociąg Nabucco, to będzie sukces wtedy.

    G.Ś.: Dobrze, pan powiedział o tym, że te decyzje zapadły trochę jakby wbrew postawie Niemiec, wbrew temu, co chciała Angela Merkel. Pani Angela Merkel od jakiegoś czasu daje do zrozumienia, że nie chciała gazociągu Nabucco, to na pewno, nie bardzo jej się podoba pomysł Partnerstwa Wschodniego, ponieważ Niemcy się lepiej chyba, tak uważają, lepiej porozumiewają z Rosją, jak same. Tu się coś zmienia? Niemcy jakby tak odstają od Unii Europejskiej, jest takie zagrożenie, o którym też pisze na przykład niemiecka prasa, że pani Merkel próbuje sama załatwiać te interesy pomijając Unię?

    P.Z.: Tutaj sytuacja jest bardziej zniuansowana, dlatego że dwie największe niemieckie partie, czyli Socjaldemokraci i Chadecy mają inny pogląd na ten temat, a rzeczywiście jest tak, że tworzą rząd, w związku z tym muszą prowadzić jakąś uśrednioną politykę. To, co jest istotne, to to, że mimo iż Niemcy sprzeciwiały się wydatkowaniu tych środków na konkretne cele energetyczne, jednak zgodziły się z tym. Również już od ubiegłego roku prowadziły rozmowy m.in. z Polską na temat konkretnych projektów, które mogą być finansowane z programu Partnerstwo Wschodnie, akceptując ten program. I to, że ten program został zaakceptowany jednak w końcu, także dzięki aktywności prezydencji czeskiej, co jest bardzo istotne i musimy o tym pamiętać, to jest duży sukces Polski i Szwecji.

    Natomiast jeżeli chodzi o te znaki zapytania, które jeszcze mamy, no to ja bym chciał zobaczyć konkluzję z Rady Europejskiej, jeżeli chodzi właśnie o partnerstwo europejskie, bo bardzo istotne jest to, czy w tych konkluzjach znalazło się nie tylko wsparcie dla projektu Partnerstwo Wschodnie, nie tylko kwota te 600 mln euro, ale także czy znalazły się konkretne projekty, na które myśmy razem ze Szwedami chcieli te pieniądze wydać, bo jeżeli tych konkretnych projektów nie ma, to istnieje zagrożenie, że ten program po prostu się jakoś rozmyje. Ale zobaczymy, poczekajmy na konkluzję. Sam fakt natomiast, że to Partnerstwo przeszło jako pewna idea, jako pewien tytuł budżetowy w rozliczeniach Unii Europejskiej jest pewnym sukcesem, dlatego że mimo że kwota jest całkowicie symboliczna i nie stworzy jakiejś nowej jakości na Wschodzie...

    G.Ś.: 600 milionów na 6 państw.

    P.Z.: To jest bardzo mało, biorąc pod uwagę potrzeby samej Ukrainy, gigantycznego państwa, wielomiliardowe potrzeby, jeżeli chodzi o kwestie stabilizacji finansowej w tym kraju, to to jest nic. Ale to jest rozpoczęcie pewnego procesu w Unii Europejskiej. Unia Europejska polega na pewnych procesach. Jeżeli się je uruchomi, jeżeli się zaangażuje w nie ludzi, to nawet jeżeli dzisiaj ich wymiar jest niewystarczający, w moim przekonaniu jest szansa na to, że one po prostu się jakoś potoczą i rozpędzą.

    G.Ś.: To słusznie, że Białoruś została zaproszona do tego projektu?

    P.Z.: Bardzo słusznie, w moim przekonaniu dobrze się stało, że nastąpiła pewna zmiana polityki polskiej, także i unijnej w ubiegłym roku wobec Białorusi, dlatego że to, co jest istotne, to to aby stworzyć dla tego kraju rządzonego przez dyktaturę, ale jednak kraju, który ma pewne aspiracje suwerennościowe, pewne pole gry w taki sposób, aby on nie wpadał już tak do końca w ramiona przyjaciół Moskali.

    G.Ś.: Tylko żeby była gra, to muszą być dwie strony, które tę grę prowadzą, prawda? Mam pan wrażenie, że druga strona podjęła i prowadzi tę grę?

    P.Z.: Tak, z całą pewnością druga strona...

    G.Ś.: Coś się zmienia na Białorusi?

    P.Z.: Tak.

    G.Ś.: Bo wielu opozycjonistów twierdzi, że niewiele się zmienia.

    P.Z.: To znaczy jeżeli chodzi o postępy w dziedzinie praw człowieka, one są niewielkie, w ubiegłym roku zwolniono więźniów politycznych, ale znowu zaczęto pewne osoby nękać. To jest minus. Niemniej Białoruś otworzyła możliwości prywatyzacyjne dla Zachodu, dla firm unijnych, a dzisiaj gospodarka tak naprawdę stanowi ostatni bastion niezależności białoruskiej. Jeżeli kluczowe firmy białoruskie są przejęte przez firmy rosyjskie, no to rzeczywiście już tam nie będzie żadnego pola manewru. Tak że dobrze, że Unia za namową Polski tak naprawdę tę politykę zmieniła. Zobaczymy, jaki to da efekt. To są wszystko kwestie, które dzieją się w dłuższym czasie, w dłuższym okresie. Szybko nie zobaczymy efektów. Poczekajmy.

    G.Ś.: Panie pośle, to, o czym miał zdecydować ten szczyt, to jest także stanowisko Unii w sprawie kryzysu gospodarczego. Przed spotkaniem G20 w Londynie, bardzo ważnym spotkaniem, no bo na tym spotkaniu tak naprawdę być może ważą się losy, jak będzie rozstrzygany światowy kryzys. Już wiadomo, że Unia nie dostosowała się do rad Stanów Zjednoczonych, które proponowały, żeby wrzucić więcej pieniędzy w gospodarkę. Unia przetrzyma kryzys? Unia będzie mówiła jednym głosem, czy tu widać różnice? Niemcy, Francja z jednej strony, Wielka Brytania z drugiej.

    P.Z.: Tutaj akurat stanowisko niemieckie było bardzo bliskie naszemu. My staramy się nie pogłębiać deficytu budżetowego, wiedząc, że to jest bardzo kosztowne i ryzykowne na przyszłość. Niemcy forsowały ten pogląd i tak naprawdę w tym przypadku w mniejszości znalazła się Wielka Brytania, która była takim adwokatem amerykańskim. I uzgodniona konkluzja jest korzystna, to znaczy Unia uważa, będzie uważała na szczycie G20 w Londynie, że nie należy ratować gospodarki kosztem radykalnego zwiększania deficytu budżetowego. To jest korzystne dla nas.

    G.Ś.: A jak pan ocenia współpracę na tym szczycie premiera i prezydenta? Dobrze się rozumieją.

    P.Z.: Ja się bardzo cieszę, że już ten temat, kto, kiedy, jak poleci albo co powie, przy którym miejscu będzie siedział, już po prostu jest za nami i mam wrażenie, że na następnym szczycie tego tematu po prostu już nie będzie. Trzeba pamiętać, że to opinia publiczna wymusiła tego typu rozwiązanie, ponieważ bardzo negatywnie oceniała brak współpracy, i ja się bardzo cieszę, że ona jest.

    G.Ś.: To może w takim razie powinni razem dalej jeździć prezydent i premier na kolejne szczyty.

    P.Z.: Uważam, że fakt, że prezydent i premier występują ze wspólnym stanowiskiem, bardzo silnie wzmacnia nasze stanowisko wobec partnerów w Unii Europejskiej.

    G.Ś.: Dziękuję bardzo. Moim gościem był Paweł Zalewski, poseł niezrzeszony.

    P.Z.: Dziękuję serdecznie.

    (J.M.)