Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 09.04.2009

Okiem politycznego stratega

Dwie armie z dwoma generałami zapędzają swoje wojska do karnego szeregu, a czasami wolne ptaki mówią: chcę służyć Polsce, ale nie w każdych warunkach.

  • Kamila Terpiał: Moim i państwa gościem jest Eryk Mistewicz, doradca polityczny i specjalista od marketingu politycznego. Dzień dobry.

    Eryk Mistewicz: Dzień dobry, witam serdecznie.

    K.T.: Czyli polityka. I pierwsze pytanie: co tak naprawdę dzieje się w PiS-ie? Bo dzisiaj do nas dochodziło wiele informacji, a stan jest taki – najpierw Komitet Polityczny skreśla posła Marcina Libickiego z listy kandydatów na europosłów. Nieoficjalnie ma to związek z zarzutami o jego rzekomej współpracy z służbami PRL. No i w konsekwencji kilku posłów opuszcza partię.

    E.M.: Mam wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość nie wie, do czego można wykorzystać wybory, każde wybory. Każde wybory wykorzystuje się, partia polityczna wykorzystuje do wzmocnienia swojej pozycji, swojej siły, nie tylko wyniku wyborczego, ale też pokazania, ilu nas jest, policzenia się, pokazania, że jest nas wielu, wielu nas popiera, mamy fantastyczny program, rozmawiamy z ludźmi, jesteśmy popierani przez różne środowiska. Taką strategię przyjęła Platforma Obywatelska aż w takiej formie wręcz można by powiedzieć wykoślawionej, takiej partii multiideowej, wykorzystując wybory do Parlamentu Europejskiego do pokazania, że w Platformie Obywatelskiej są i związkowcy (Marian Krzaklewski, jedynka na Podkarpaciu), i ludzie, którzy kiedyś kierowali Kancelarią Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, ludzie lewicy (Danuta Huebner, jedynka w Warszawie).

    K.T.: To za chwilę o tym porozmawiam.

    E.M.: I to pokazuje, że strategia wyborcza jest najważniejsza. Tej strategii nie miał PiS, PiS, który zmienia w ciągu ostatnich dwóch tygodni taktykę tworzenia list wyborczych, na początku...

    K.T.: Faktycznie o 360 stopni, miało nie być posłów...

    E.M.: ...na początku decyzja, że nie ma być tam żadnych posłów...

    K.T.: Później kilku, później niby wszyscy.

    E.M.: Później szukamy nagle celebrytów, później nagle sięgamy do prehistorii i poszukujemy posłów, o których ludzie jeszcze pamiętają, tylko nie robimy dokładnie analiz wizerunkowych i nie odpowiadamy sobie na pytanie, jak tych ludzi pamiętamy, tak jak poseł Gabriel Janowski, który nagle znalazł się na liście Prawa i Sprawiedliwości. Było to 1 kwietnia. Nadal nie ma informacji, czy był to Prima Aprilis, czy informacja prawdziwa. Obawiam się, że może to być informacja prawdziwa. A więc błędy, błędy, błędy. Błędy strategii politycznej.

    K.T.: I to jest też taki błąd? Bo europoseł Marcin Libicki jest znany z tego, że jest pracowitym europosłem, jest znany, co też się liczy, znany w Wielkopolsce, co też się liczy w...

    E.M.: W Strasburgu ilekroć jestem, widzę...

    K.T.: Tak, tam też?

    E.M.: ...że jest to jeden z trzech, czterech Polaków...

    K.T.: Czyli to jest dobra osoba do odstrzału, czy tak naprawdę jeden z najgorszych?

    E.M.: Jeden z trzech, czterech Polaków, którzy nadają ton polskiej delegacji w Parlamencie Europejskim. To jest osoba najbardziej pracowita, to jest osoba, która przynosi chlubę Polsce. I z tego punktu widzenia niezależnie od tego, z jakiej listy, pan Marcin Libicki dobrze, żeby był w Parlamencie Europejskim. Błędem jest wykonywanie takich rozstrzygnięć teraz, na finiszu kształtowania się list wyborczych. Przecież tę sprawę można było rozwiązać dwa miesiące temu, trzy miesiące temu, pół roku temu. Przecież mógł Jarosław Kaczyński zaprosić pana posła Libickiego na twardą, męską rozmowę pół roku temu, doszliby do jakiegoś consensusu, pan poseł Libicki miałby jakąś drogę życiową, mógłby się zastanowić, czy przypadkiem nie warto na przykład kandydować do jakichś funkcji niewybieralnych w Parlamencie Europejskim czy w Komisji Europejskim, służyć...

    K.T.: Żeby tam pozostać.

    E.M.: Służyć Polsce. Natomiast w tej chwili kandydatura Marcina Libickiego...

    K.T.: No, mówi, że wycofuje się z polityki.

    E.M.: ...spalona i ja go rozumiem.

    K.T.: To, że wycofuje się w ogóle z polityki, czy to, że opuścił PiS?

    E.M.: Coraz więcej osób wycofuje się z tego zwarcia gigantów. Jeżeli prześledzimy sobie nazwiska, które wycofują się z tego zwarcia gigantów – Maciej Płażyński, Ludwik Dorn, Jan Maria Rokita, Kazimierz Michał Ujazdowski, Jerzy Polaczek...

    K.T.: To o czym to świadczy?

    E.M.: ...Jarosław Sellin. To świadczy o tym...

    K.T.: Że w polskiej polityce już się nie da wytrzymać?

    E.M.: To świadczy o tym, że dwie armie z dwoma generałami zapędzają swoje wojska do karnego szeregu, a czasami wolne ptaki albo osoby, które mają wysoko postawiony poziom godności własnej, profesjonalnego przygotowania, tak jak właśnie Marcin Libicki, mówią: chcę służyć Polsce, ale nie w każdych warunkach.

    K.T.: A pan myśli, że on rzeczywiście nie zdecyduje się kandydować z żadnej innej listy? Podobno otrzymał już kilka propozycji.

    E.M.: Oczywiste jest to, że każda partia, z wyjątkiem chyba lewicy, lewicy startującej w dwóch postaciach i w związku z tym lewicy, która... Wszystko wskazuje na to, to jest najgorsza taktyka wystartować z dwóch list, bo niby jedna lista dostanie 3%, druga lista 3%, więc w sumie jest to 6%, czyli przekraczamy 5%, ale to tak się niestety w polityce nie liczy. Z wyjątkiem lewicy wszystkie partie polityczne pozostałe zapewne chciałyby sięgnąć po Marcina Libickiego, ale on powiedział, że dla niego ta decyzja jest decyzją nie polityczną, ale decyzją honorową. W związku z tym szczerze powiedziawszy zdziwiłbym się, gdyby znalazł się na liście do Parlamentu Europejskiego na przykład na liście Platformy Obywatelskiej, a jednocześnie nie ma listy Polski XXI, nie ma listy Stronnictwa Demokratycznego, nie ma silnej listy Marka Jurka w tych wyborach do Parlamentu Europejskiego, więc pan Marcin Libicki nie ma...

    K.T.: Lepiej zrezygnować.

    E.M.: ...nie ma trochę też wyjścia.

    K.T.: Bo Jarosław Kaczyński dzisiaj tłumacząc tę decyzję, mówił, że ona była bardzo trudna, że ona była bardzo bolesna, że nadal poseł Libicki wiele dla nich znaczy, dla partii znaczy, że nadal partia go lubi, ale też tłumaczył to tak, że decyzja komitetu politycznego była właściwie jednogłośna.

    E.M.: Wszystkie materiały na temat pana Marcina Libickiego były znane od kilku tygodni, by nie powiedzieć kilku miesięcy.

    K.T.: On się sam zresztą poddał autolustracji...

    E.M.: Tak.

    K.T.: ...sprawa się rozpoczęła w marcu...

    E.M.: Tak. I wtedy trzeba było, a może jeszcze wcześniej trzeba było zastanowić się. To jest tak, że ta lista... Jeżeli porównujemy sposób kształtowania listy do Parlamentu Europejskiego, proszę zobaczyć, że w przypadku Platformy Obywatelskiej nie ma tego typu problemów. To jest autorska lista Donalda Tuska, pan premier Donald Tusk...

    K.T.: Z ładnymi kwiatkami czasami.

    E.M.: ...wygenerował taką listę partii multiideowej, na której są wszyscy od prawa do lewa, od skrajnej lewicy do skrajnej prawicy...

    K.T.: A to dobra strategia? Bo skoro już drugi raz o tym mówimy, to muszę zapytać – czy to dobra strategia, pana zdaniem?

    E.M.: To jest strategia, którą przyjmują różne partie w Europie. Jeżeli zobaczymy, jak wygrywa Berlusconi we Włoszech, jeżeli zobaczymy, jak wygrywa Sarkozy, co Sarkozy zrobił po swoich wyborach, kiedy to zaprosił do swojego rządu, do kształtowanego rządu François Fillona, wszystkich od prawa do lewa i znalazł się tam i Bernard Couchner z lewicy, i politycy prawicowi, no to w ten sposób poprawia się politykę, uważając, że kraj jest czymś ważniejszy niż partia. A więc z tego punktu widzenia ta strategia Donalda Tuska rzeczywiście jest ciekawą strategią, a PiS zmienia strategię co chwilę. Nie zmienia się na ostatniej prostej strategii wyborczej co chwilę, bo to sugeruje, że partia nie jest profesjonalnie zarządzana.

    K.T.: A czy Jerzy Buzek ma jeszcze szansę zostać przewodniczącym Parlamentu Europejskiego? Czy po tym, co się stało z Radosławem Sikorskim, to już mniej...

    E.M.: Wśród tych trzech czy czterech osób, które obserwuję w Strasburgu i w Brukseli na posiedzeniach osób, które dobrze służą Polsce, jest, oczywiście, Jerzy Buzek. Jeżeli porównamy Jerzego Buzka w tej chwili – i to nie tylko w Strasburgu, ale też w wystąpieniach w Polsce – do tego Jerzego Buzka, którego zapamiętaliśmy sprzed trzech, czterech, pięciu, sześciu lat, to jest to niebo a ziemia, to jest człowiek, który bardzo dobrze służy Polsce, służy polskiemu interesowi narodowemu.

    K.T.: Ale czy też bardzo dobrze ktoś z polskich polityków zabiega o jego interesy, czyli o to, żeby ona został przewodniczącym?

    E.M.: Kiedyś, dawno temu Polska wynajęła profesjonalną agencję lobbingową, żebyśmy jak najszybciej wkroczyli do NATO i żeby stało się to dla naszego kraju jak najsympatyczniejszym wydarzeniem. Sądzę, że trzeba również po tego typu środki sięgnąć, aby wzmocnić siłę Polski w kilku miejscach, Radę Europy również.

    K.T.: A może wkroczyć powinien też sam Donald Tusk?

    E.M.: Sam Donald Tusk wkroczy, podobnie jak prezydent Rzeczpospolitej wkroczy po to, żeby pogratulować tego wyboru. I to będzie rola zarówno premiera, jak i prezydenta, niezależnie od tego, czy dla Jerzego Buzka, czy dla Włodzimierza Cimoszewicza jako sekretarza Rady Europy, czy dla innego Polaka, który będzie wysoko pozycjonowany w strukturach Unii Europejskiej.

    K.T.: To na koniec jeszcze krajowa polityka. Instytut Pamięci Narodowej, a konkretnie jedna osoba – Jan Żaryn – najpierw został, jak pamiętamy, odznaczony przez prezydenta, w tym tygodniu, a dzisiaj, właściwie przed chwilą został odwołany z funkcji szefa Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej za wypowiedź na temat przyznania statusu pokrzywdzonego Lechowi Wałęsie, który to fakt Żaryn uznał za (tu cytat) „wrzód na ciele IPN–u”.

    E.M.: Walka o Lecha Wałęsę, bo o to chodzi, to jest walka o symbole, walka o to, kto będzie właścicielem tego sztandaru, na którym jest nazwisko Lecha Wałęsy, na którym jest Solidarność, na którym jest Polska solidarna. Dotychczas te sztandary, podobnie jak patriotyzm, walka z korupcją były przypisane Prawu i Sprawiedliwości. Od pewnego czasu te sztandary właśnie, również sztandar Solidarności, również sztandar Lecha Wałęsy i solidaryzmu społecznego jest przejmowany przez Platformę Obywatelską. Platforma Obywatelska broni Lecha Wałęsę w każdej możliwej chwili...

    K.T.: A druga strona broni IPN–u w każdej możliwej chwili.

    E.M.: A druga strona próbuje wyrwać jednak ten sztandar. I to tylko pokazuje, że język, narracje, symbole mają coraz więcej miejsca w polskiej polityce.

    K.T.: Jednym słowem coś się zmieni w IPN–ie, z IPN–em, z szefem IPN–u?

    E.M.: Sądzę, że za tydzień, za dziesięć dni będzie nowy temat, będą nowe tematy, będziemy zastanawiali się nad nowym tematami, podobnie jak wcześniej zapominaliśmy o różnych innych rzeczach, a przestrzeń społeczna, przestrzeń publiczna będzie podporządkowana głównemu wydarzeniu, czyli wyborom Parlamentu Europejskiego.

    K.T.: Eryk Mistewicz, doradca polityczny i specjalista od marketingu politycznego, był moim i państwa gościem. Bardzo dziękuję za rozmowę.

    E.M.: Dziękuję

    (J.M.)