Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 30.04.2009

Bez woli walki, rozmycie w EPP, galeria uśmiechów bez treści

Dzisiaj mamy do czynienia z likwidacją polskiego przemysłu stoczniowego, dużej, bardzo silnej konkurencji dla reszty firm stoczniowych w Europie.

Wiesław Molak: Jest z nami senator Krzysztof Zaremba. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Krzysztof Zaremba: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.

W.M.: Petardy, spalone opony, armatki wodne – przed Pałacem Kultury doszło do starć stoczniowców z policją. Związkowcy ze Stoczni Gdańsk protestowali w obronie zakładu i miejsc pracy. Jeden z manifestantów zasłabł, przewrócił się na chodnik. Czy spodziewał się pan, że aż tak ostro będą protestowali stoczniowcy w stolicy?

K.Z.: To mnie akurat nie dziwi z tego względu, że bronią swoich firm. Bronią też swojego honoru, więc tutaj ludzie rzeczywiście są gotowi bardzo się poświęcić, a szczególnie frustracja stoczniowców z Gdańska jest podwójna, bo ich firma został sprywatyzowana, został wdrożony program naprawczy, jest portfel zamówień, chociaż portfele zamówień i w Szczecinie, i w Gdyni do niedawna były kompletne ta samo, w związku z tym chcą pracować, a słyszą z Komisji Europejskiej, że ten program sprywatyzowanej – dodajmy – już firmy Komisji Europejskiej, pani Nelly Kroes się nie podoba i że prawdopodobnie podzielą los zlikwidowanego Szczecina czy Gdyni. I stąd ta gwałtowna reakcja, w moim przekonaniu uzasadniona, natomiast kompletnie nieuzasadniona i nie do przyjęcia reakcja siłowa ze strony władz, odpowiedź siłowa ze strony władz na wyrażenie swojego protestu przez stoczniowców.

W.M.: Stoczniowcy protestowali, bo domagają się dalszego istnienia stoczni i nieniszczenia jej z przyczyn pozaekonomicznych. A według pana takie niszczenie następuje?

K.Z.: Dzisiaj mamy do czynienia... Oczywiście, tak. Dzisiaj mamy do czynienia z likwidacją polskiego przemysłu stoczniowego, dużej konkurencji, bardzo silnej konkurencji dla reszty firm stoczniowych w Europie...

W.M.: A ta reszta firm to jakie to są kraje i jakie stocznie?

K.Z.: Niemcy, Francja przede wszystkim, ale też i stocznia holenderska, Hiszpania. Przede wszystkim Niemcy i Francja. Szczególnie jeśli chodzi o Szczecin, to tutaj konkurencją był bezpośrednio dla (...) i Rostocku, który otrzymuje dosyć duże wsparcie inwestycyjne i otrzymywał w ostatnich latach i otrzymuje nadal. Przypomnijmy, że dotowanie stoczni to jest element pakietu antykryzysowego rządu niemieckiego. Im wolno, nam nie.

Po drugie – administracyjnymi decyzjami Komisja Europejska skasowała jednego z konkurentów, czyli nasz przemysł stoczniowy, ponieważ jest złamana zasada równego traktowania podmiotów, w tym przypadku krajów członkowskich Unii Europejskiej. Francuzom wolno było na przykład objąć 62% udziałów przez rząd największej stoczni w Saint Nazaire, nam nie można było, nie pozwala się, a nasz rząd nie chce walczyć o to, przedłużyć działania specustawy o rok, tak żeby sprywatyzować, oczywiście, że sprywatyzować, ale wtedy kiedy będzie koniunktura.

I co najważniejsze – utrzymać stocznie w ruchu. Dobry kurs dolara, pakiet zamówień, chęć pracy stoczniowców, dobre projekty, dobre statki. W czym problem? A pakuje się publiczne pieniądze, setki milionów złotych po to, żeby to likwidować. Przecież to jest absurd.

W.M.: Ale mówi się też bardzo często, że polskie stocznie nie były konkurencyjne, że te zamówienia nie wpływały tak jak do stoczni, które produkują statki taniej, szybciej.

K.Z.: Nieprawda. Polskie stocznie produkowały bardzo wysokiej klasy, wysokiej jakości krótkie serie wyspecjalizowanych jednostek. Dość powiedzieć, że często jednostki ze Szczecina czy z Gdyni otrzymywały bardzo dużo nagród międzynarodowych, na przykład Brytyjskiego Towarzystwa Konstruktorów Okrętowych, ostatnio szczeciński kontenerowiec, wcześniej szczeciński chemikaliowiec. Pamiętajmy, że to są unikatowe technologie. Nasi stoczniowcy potrafili wykonać bardzo skomplikowane konstrukcje, potrafią zwodować statek bez dziobu. Nie wiem, czy państwo wiecie, jak trzeba, to i bez dziobu wyjść i warunki techniczne tego wymagają. Przede wszystkim... No i na przykład polskie chemikaliowce ze Szczecina, które są wyjątkowej konstrukcji, jakości technologie spawania stali nierdzewnej duplex. To są unikaty na skalę światową, opracowane przez nas, przez naszych konstruktorów, naszych informatyków.

W.M.: Panie senatorze, stoczniowcom udało się zwrócić uwagę uczestników kongresu Europejskiej Partii Ludowej, którzy wychodzili z Pałacu Kultury, żeby zobaczyć ten protest. Co będzie dalej według pana?

K.Z.: Ja myślę, że po pierwsze absolutnie trzeba zrobić to, co mówił już prezydent Lech Wałęsa – trzepnąć ręką w stół i powiedzieć stanowczo: nie. I powiedzieć tak: jeśli wy dotujecie swoje firmy, Komisja Europejska, i tu wskazać kraje, to my będziemy utrzymywać do momentu pojawienia się koniunktury przemysł stoczniowy w ruchu w sposób taki, jaki my uważamy za stosowne, bo to jest nasz priorytet. Niestety, nie ma woli walki, obecnie rządząca partia jest rozmyta kompletnie w EPP, w Europejskiej Partii Ludowej, no i tam jest niestety galeria uśmiechów i żadnej treści, natomiast...

W.M.: Może znajdzie się taka wola. Bardzo dziękuję...

K.Z.: Ja chcę powiedzieć, panie redaktorze, proszę państwa, że na pewno odtworzymy stocznie, jeśli Libertas wygra wybory do Europarlamentu.

W.M.: Bardzo dziękuję za rozmowę. Senator Krzysztof Zaremba, gość Sygnałów Dnia.

(J.M.)