Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 12.05.2009

Pod pomnikami poległych stoczniowców zapłoną tylko znicze

Pomawianie stoczniowców, że byliby zdolni do zbezczeszczenia grobów swoich kolegów, jest potęgowaniem tej krzywdy, którą wyrządzono im w Warszawie.

Wiesław Molak: Przy naszym telefonie Janusz Śniadek, Przewodniczący Solidarności. Dzień dobry.

Janusz Śniadek: Dzień dobry, pozdrawiam.

Henryk Szrubarz: Mam nadzieję, że połączenie nam się nie zerwie, bo pan Janusz Śniadek jest w tej chwili na lotnisku i czeka na odprawę. Panie przewodniczący, czy Związek Zawodowy Solidarność jest w stanie pójść na kompromis z rządem, jeśli chodzi o obchody 4 czerwca w Gdańsku?

J.Ś.: Panie redaktorze, ja myślę, że to niepotrzebne tak wielkie, patetyczne słowa. My po prostu robimy swoje. Chcemy w sposób godny obchodzić to święto. Zaproponowaliśmy pewien scenariusz absolutnie bezkolizyjny z tym, co planował robić rząd. Sądzę, że to pomawianie stoczniowców, w ogóle ludzi Solidarności o to, że byliby zdolni do zbezczeszczenia grobów swoich kolegów, jest potęgowaniem tej krzywdy, którą wyrządzono stoczniowcom w Warszawie.

H.S.: No jak to? Przecież pan Guzikiewicz zapowiadał ostre protesty.

J.Ś.: Pan Guzikiewicz to nie jest Solidarność. On, owszem, mówił w pewnych emocjach...

H.S.: Wiceprzewodniczący to nie Solidarność? Wiceprzewodniczący Solidarności w stoczni?

J.Ś.: Nie, ale nie mówił w imieniu struktur Solidarności. Oczywiście, jest niesłychanie barwną osobą, godną też szacunku ze względu na funkcje, które pełni i rzeczy, które w życiu robił, natomiast w Warszawie skrzywdzono ludzi. To, że zareagowali na to gniewem, oburzeniem, jest czymś absolutnie naturalnym, a zważywszy na język, który zdominował nasze życie publiczne, polityczne, to sądzę, że nie odbiegało to kompletnie od normy i to po drugiej stronie padały epitety, określenia wywołujące jeszcze (...) do znacznie jeszcze większego gniewu niż był okazywany.

H.S.: Powiedział pan o kompromisie. Jak ten kompromis miałby wyglądać i scenariusz zaproponowany przez Solidarność 4 czerwca?

J.Ś.: Panie redaktorze, tak naprawdę Solidarność wypowiedziała się dopiero wczoraj, co zamierza zrobić podczas tych obchodów. Wszystko inne wcześniej podawane to były pewne insynuacje, domniemania. Również te wypowiedzi Karola Guzikiewicza w gruncie rzeczy nie niosły zapowiedzi jakichś incydentów. Jeszcze raz powtarzam: nie było ani przez chwilę zagrożenia dla godności uroczystości w tamtym miejscu. Miejsce pod pomnikiem jest święte dla ludzi Solidarności i na pewno nie sprowokowaliby tam żadnych gorszących incydentów. Jeszcze raz powtórzę: tam – i to sami stoczniowcy wielokrotnie mówili – pod pomnikami poległych stoczniowców nie ma prawa płonąć nic więcej niż znicze.

H.S.: Czyli... Ale będzie, panie przewodniczący, manifestacja 4 czerwca pod Pomnikiem Stoczniowców? Solidarności manifestacja?

J.Ś.: Pod Pomnikiem Stoczniowców będzie zgromadzenie publiczne. Jeszcze raz to z całą mocą podkreślam, bo to, co poszło do urzędu miasta, jest niczym innym więcej jak zawiadomieniem o zgromadzeniu publicznym. I ustawa wymaga, żeby to było zgłoszone nie wcześniej niż 30 dni wcześniej i nie później niż 3 dni przed tym zgromadzeniem. Nie chodzi o żadne zgody, zezwolenia. Jest normalne zawiadomienie o zgromadzeniu publicznym. I 4 czerwca takie zgromadzenie publiczne będzie miało miejsce w formie najpierw mszy świętej dziękczynnej, później jeszcze trwającego jakiś czas po mszy krótkiego spotkania, zgromadzenia publicznego związkowców, (...) osób, które przybyły tam na nasze zaproszenie, żeby się spotkać.

H.S.: Ale czy na przykład gwarantuje pan, że nie będzie żadnych demonstracji, żadnych awantur, rozruchów i gwałtownych protestów?

J.Ś.: Samo spotkane się przecież w okresie stanu wojennego, w zasadzie każda msza za ojczyznę była swego rodzaju demonstracją, manifestacją niezgody na totalitarny system, na ten reżim, który funkcjonował, a więc nasze spotkanie się, również msza święta, będzie pewną manifestacją wiary, dziękczynienia dla Boga za to, że zesłał Ducha Świętego, który odnowił oblicze polskiej ziemi, dając Polsce wolność, nie tylko Polsce, Europie i...

H.S.: Wczoraj w tej sprawie mediował czy rozpoczął mediacje Władysław Stasiak z Kancelarii Prezydenta. Czy rozmawiał pan z panem Stasiakiem?

J.Ś.: Znaczy mediował między kim a kim? Nie rozumiem.

H.S.: No, między Solidarnością a premierem. Tak to zostało przedstawione.

J.Ś.: Nie no, to, co pan powiedział, wprawia mnie w osłupienie. Nic nie wiem o żadnej tego rodzaju mediacji. Prawdę mówiąc, to pan premier komunikuje się, nie wiem, ze społeczeństwem, z nami, z Solidarnością za pomocą komunikatów prasowych. Jeśli w podobny sposób trwają rozmowy czy negocjacje dotyczące funkcji przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, to myślę, że skutek będzie dokładnie taki sam.

H.S.: Ale nikt pana nie indagował w tej sprawie?

J.Ś.: W ogóle ze zdumieniem słyszę to, o czym pan mówi, że jakieś mediacje miały miejsce.

H.S.: Znaczy pan Władysław Stasiak miał doprowadzić do porozumienia.

J.Ś.: Ale między kim a kim i w jakiej sprawie?

H.S.: No właśnie w sprawie organizacji rocznicy wyborów 4 czerwca między Solidarnością a szeroko rozumianym rządem.

J.Ś.: Powtarzam: ja po raz pierwszy słyszę o tym od pana i proszę nie (...) tym dialogiem na antenie.

H.S.: Żadnej takiej próby nie było.

J.Ś.: Po raz pierwszy o tym słyszę.

H.S.: Panie przewodniczący, a jak pan w ogóle ocenia na przykład takie określenia związków zawodowych Solidarności: „pisozwiązki”? Jak pan ocenia chociażby słowa pana Nitrasa z Platformy Obywatelskiej, że właściwie w trudnych czasach związki zawodowe są destrukcyjne i nie zdają egzaminów?

J.Ś.: Wie pan, myślę, że to jest niesłychanie groźne. Oprócz tego, że jestem przyzwyczajony już do zniewag ze strony różnych środowisk, w tej chwili ubolewam, że robią to ludzi, którzy się odwołują do (...) solidarnościowego, ale to jest dzisiaj w gruncie rzeczy niesłychanie groźne z punktu widzenia Polski. W sytuacji takiego zagrożenia kryzysem, gdzie w ogóle w świecie uważa się, że warunkiem (...) kryzysu jest odbudowa zaufania, wygląda na to, że receptą polskiego rządu na kryzys jest eskalacja konfliktu społecznego. To napawa mnie trwogą, bo to jest groźne dla Polski, groźne dla ludzi, groźne dla pracowników. Zamiast rozmawiać dzisiaj o tym, jak pomóc tym już 300 tysiącom ludzi, którzy stracili pracę, no, eskaluje się konflikt społeczny.

W.M.: A będzie debata stoczniowcy – związkowcy – premier Donald Tusk?

J.Ś.: Panie redaktorze, to jest właśnie kolejny temat pod tytułem... tej naszej rozmowy, o którym mówiliśmy wcześniej. Słyszę jakieś doniesienia Platformy, że zamierza jakieś debaty, nie wiem, z kim i w jakiej sprawie, z Solidarnością nikt...

H.S.: No, panie przewodniczący, przecież o tym mówił i premier Donald Tusk, i rzecznik pana premiera, pan Graś, że taka debata jest przygotowywana. Czy to będzie w poniedziałek, czy w piątek, to jest jeszcze kwestia do uzgodnienia.

J.Ś.: Rzecznik premiera i pan premier mówią o tym do mediów, natomiast kompletnie nikt nie rozmawiał o tym z nami. Jest to myślę też obelżywe w gruncie rzeczy, no.

H.S.: No ale pan przecież o tym wie, prawda? I czy...

J.Ś.: Skąd wiem? Panie redaktorze, właśnie cała paradoksalność całej tej sytuacji polega na tym, że ja dowiaduję się o tym z pytań zadawanych przez dziennikarzy takich jak pan, natomiast kompletnie nikt ze mną o tym nie rozmawia. Przypadkiem wczoraj wchodząc do samolotu, minąłem się z panem premierem, skinęliśmy głowami, nie podał mi ręki i nie zamienił ani słowa o jakimś zamiarze debaty, mając taką nadzwyczajną okazję. Więc tak wyglądają te relacje.

H.S.: A pan do niego nie podszedł i nie zapytał o to? Chociażby z czystej ciekawości.

J.Ś.: Wyraziłem ubolewanie, że rozmawiamy za pomocą komunikatów prasowych..

H.S.: Znaczy powiedział pan to premierowi, tak?

J.Ś.: Tak, wypowiedziałem, to były jedyne słowa, jakie padły.

H.S.: A co pan premier na to odpowiedział?

J.Ś.: Nie wiem, czy to był uśmiech, czy skrzywił się.

H.S.: Nic więcej nie powiedział?

J.Ś.: Nic.

W.M.: Dziękujemy bardzo za rozmowę. Życzymy udanego lotu.

J.Ś.: Dziękuję, pozdrawiam.

W.M.: Janusz Śniadek, Przewodniczący Solidarności, w Sygnałach Dnia.

(J.M.)