Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 18.05.2009

Niepokoi mnie, czy debata nie ma ukrytego celu

Powstrzymywałbym się od udziału w jednej konkretnej debacie, póki nie będę miał pewności, że to nie jest tylko swego rodzaju spektakl polityczny.

Wiesław Molak: Gorąco rozpoczyna się nam ten tydzień w polityce. Przy naszym telefonie Janusz Śniadek, Przewodniczący Solidarności. Dzień dobry, witamy.

Janusz Śniadek: Dzień dobry państwu.

Henryk Szrubarz: Panie przewodniczący, a może pan wie, czy odbędzie się dzisiaj debata premiera Donalda Tuska ze związkowcami?

J.Ś.: Nie zaspokoję tutaj ciekawości państwa, natomiast z całą pewnością dzieją się w Polsce rzeczy ważne, bezprecedensowe. Ja ubolewam, że trzeba było aż takiej awantury, krzywdy wyrządzonej iluś ludziom, żeby wreszcie premier zmienił swoje podejście do dialogu społecznego, żeby spotkał się z pracownikami i rozpoczął rozmowę. To jest ważne. To jest też precedens, który rodzi pewne zobowiązanie. Nie wyobrażam sobie, żeby na przykład pan premier odmówił takiej samej debaty kolejarzom czy zbrojeniówce, które...

H.S.: No, w każdym razie dzisiaj...

J.Ś.: ...bezpośrednio zależą od właśnie rządu, od decyzji rządowych, od tych cięć wielkich, które się zdarzyły i tam sytuacja jest równie poważna.

H.S.: Dzisiaj premier nie odmawia związkom zawodowym stoczni, natomiast to sami stoczniowcy nagle i związkowcy ze stoczni stawiają warunki, że chcą tylko związkowcy z Solidarności z OPZZ–em rozmawiać z premierem, wykluczając dwa pozostałe, potem znowu formułują takie żądanie, że właściwie to trzeba byłoby, żeby premier Donald Tusk rozmawiał dzisiaj z przewodniczącym Solidarności, z przewodniczącym OPZZ–u. O co tu chodzi, panie przewodniczący?

J.Ś.: Panie redaktorze, jeśli się przez tydzień rozmawia za pomocą komunikatów prasowych, no to później, kiedy zaczyna się bezpośrednie i dochodzi do szczegółów, to zaczynają się problemy. No, to jest taka uroda właśnie tej metody rozmowy za pomocą komunikatów prasowych.

H.S.: No ale, panie przewodniczący, premier wysłał jasny komunikat: jestem gotowy do rozmowy, jestem gotowy do dyskusji, tylko wy ustalcie warunki. A nagle okazuje się, że sami związkowcy mają z tym problem.

J.Ś.: Panie redaktorze, najistotniejszy i najważniejszy komunikat, na który czeka cała Polska, z ust pana premiera brzmiałby, że oto wynegocjowano z Unią Europejską takie warunki, że nie zagraża to stoczni, że stocznia jest bezpieczna, miejsca pracy są bezpieczne, i to byłoby najlepsze, co by się mogło zdarzyć. Ja wierzę, że może akurat taki komunikat padnie podczas tej debaty.

W.M.: Pana tam dzisiaj nie będzie na pewno?

J.Ś.: Wie pan, nie wiem, czy dzisiaj będzie na pewno debata. Na pewno będzie 4 czerwca wielka manifestacja, manifestacja wiary, manifestacja wdzięczności Bogu za to wielkie dobro, które się wydarzyło w Polsce, i prośby wielkie, aby (...)

H.S.: Panie przewodniczący, ale nie pytamy o obchodu 4 czerwca. Pytamy o dzień dzisiejszy, o debatę. Było pytanie, czy pan będzie na debacie z Donaldem Tuskiem.

J.Ś.: Z Donaldem Tuskiem czy będę? Wie pan co? My jako partnerzy społeczni (mówię tu w liczbie mnogiej, łącznie z wszystkimi koleżankami i kolegami z komisji trójstronnej) od pół roku, od października domagamy się podobnego spotkania i rozmów o kryzysie, o zagrożeń kryzysem, niekoniecznie transmitowanej w mediach, ale jeśli, to jak najbardziej. Z całą pewnością, jeśli teraz te rozmowy, których już kategorycznie domagamy się natychmiast z rządem i tutaj postawa pana premiera Tuska w piątek, który się pojawił, zrodziła nadzieje, bo złożył wiążącą deklarację, że do końca maja dostaniemy wreszcie konkrety, ustawy z projekcjami finansowania, kosztów i finansowania, więc być może wreszcie ruszą te sprawy działań antykryzysowych. Natomiast jeśli to się nie zdarzy, to z całą pewnością zwrócimy się o analogiczną debatę z partnerami społecznymi. I nie wyobrażam sobie, żeby po tym, co się zdarzyło ostatnio, pan premier takiej debaty odmówił. A więc...

H.S.: Unika pan jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy dzisiaj będzie pan uczestniczył w debacie z premierem Donaldem Tuskiem.

J.Ś.: Wie pan, nie unikam. Ja tutaj...

H.S.: Bo pan nie wie, czy pan nie chce powiedzieć?

J.Ś.: Nie, nie, nie, nikt się do mnie w tej sprawie nie zwracał jak na razie i dwa – tak jak mówię – byłoby dziwne, gdybym, skoro z partnerami społecznymi wszyscy wspólnie od pół roku domagamy się takiej debaty z panem premierem o sprawach polskich, w tej chwili uczestniczył jednak w dość specyficznej czy szczególnej debacie dotyczącej jednego tylko zakładu. I tak jak mówię – dopóki nie mam pewności, że pan premier nie odmówi analogicznej debaty, jak już mówiłem, innym grupom zawodowym czy innym zakładkom, to powstrzymywałbym się od udziału w jakiejś jednej konkretnej, dopóki nie będę miał pewności, że to nie jest tylko jakiś swego rodzaju spektakl polityczny, jak się okazuje, bo takie zarzuty się formułuje. A ja kolegom ze Stoczni Gdańskiej serdecznie gratuluję, że nie oglądając się na oskarżenie, na zarzuty, byli w końcu skuteczni. Żałuję tylko (...)

H.S.: No ale nie wiadomo jednak, czy do tej debaty dojdzie, a jeżeli nie dojdzie, to wina będzie leżała po stronie związkowców, którzy między sobą nie potrafią się dogadać o reprezentację.

J.Ś.: Wie pan, ja jestem troszkę tutaj zdegustowany tą łatwością oskarżania ludzi, oskarżania związkowców in gremio w tej chwili, bo lecą hasła (...). Natomiast niepokoi mnie co innego. Niepokoi mnie to, czy ta debata, celowo lub nie, nie ma zasłaniać właśnie tego braku, ciągłego braku działań antykryzysowych. Polsce dzisiaj rzeczywiście potrzeba ogromnej wielkiej debaty społeczno–gospodarczej o działaniach antykryzysowych. I byłoby bardzo źle, gdyby to, co się dzieje, miało służyć wyłącznie odwróceniu uwagi od tej wielkiej powagi i zagrożeń wiszących dzisiaj nad Polską.

W.M.: Bardzo dziękujemy za rozmowę. Janusz Śniadek, Przewodniczący Solidarności w Sygnałach Dnia.

J.Ś.: Dziękuję.

H.S.: A ja przypomnę, że dzisiaj po godzinie 13–ej w Rozmowach w Jedynce w Programie 1 Polskiego Radia właśnie o roli związków zawodowych. Są potrzebne, niepotrzebne, może pomagają, może przeszkadzają? To po trzynastej.

(J.M.)