Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 16.01.2008

Strona amerykańska pełna otwarcia i zrozumienia

Deklaracja o tym, że chcą na ten temat rozmawiać, jest bardzo ważna i wydaje się, że to jest najważniejszy gest otwarcia, który tutaj zauważyłem.

Marek Wałkuski: Panie ministrze, reprezentuje pan rząd, który ma inne podejście do kwestii tarczy antyrakietowej niż poprzednicy, zajmuje znacznie twardsze stanowisko, stawia dodatkowe warunki. Jak Amerykanie reagują na to?

Bogdan Klich: Te oczekiwania, bo wolę tutaj pojęcie oczekiwania aniżeli warunków, wcale nie różnią się od tych, które zostały zapisane w mandacie negocjacyjnym przyjętym przez poprzedni rząd.

M.W.: Ale prezydent Lech Kaczyński był tutaj kilka miesięcy temu i powiedział, że tarcza antyrakietowa w Polsce będzie, sprawa wydawała się już przesądzona, a okazuje się, że nie.

B.K.: No tak, bo poprzedni rząd tak naprawdę znacznie zmiękczył stanowisko na jesieni zeszłego roku, z niewiadomych powodów nie podtrzymał tego, co sam wcześniej zaakceptował. W ocenie rządu Donalda Tuska trzeba do tamtego mandatu negocjacyjnego wrócić. Nie po to, żeby wymachiwać szabelką, ale po to, żeby rzeczywiście ten bilans bezpieczeństwa, o którym tutaj najwięcej rozmawiałem, w wyniku ewentualnej lokalizacji tarczy antyrakietowej w Polsce poprawić.

M.W.: No tak, ale Amerykanom już w pewnym momencie mogło się wydawać, że sprawa jest załatwiona, a tu przychodzi nowy rząd, mówi: nie, chcemy rakiety Patriot, chcemy dwustronną umowę dotyczącą bezpieczeństwa. Jak oni reagują na te postulaty?

B.K.: Jest wspólne przeświadczenie co do tego, że współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa między Polską a Ameryką należy rozwijać. I to jest na poziomie politycznym ważna deklaracja, którą przywożę z Waszyngtonu. Jest też otwartość ze strony amerykańskiej na rozmowę na temat amerykańskiego wkładu w modernizację naszych sił zbrojnych, choć Amerykanie jednoznacznie podkreślają, że oczekiwania, które zostały przedstawione Amerykanom na początku negocjacji w ubiegłym roku były nierealistyczne. Innymi słowy że to, co składa się na pakiet modernizacyjny nie może być traktowane całościowo, bo Ameryka na to nie jest bynajmniej przygotowana. Ale już deklaracja o tym, że chcą na ten temat rozmawiać, jest bardzo ważna i wydaje się, że to jest najważniejszy gest otwarcia, który tutaj zauważyłem.

M.W.: Po tym zmiękczaniu stanowiska poprzedniego rządu wydawało się, nawet takie głosy się pojawiały, że umowa polsko-amerykańska dotycząca tarczy może zostać podpisana już w ubiegłym roku. Jak wobec zmiany polskiego stanowiska mogą wyglądać terminy?

B.K.: No, tutaj stanowisko rządu pana premiera Tuska, moje osobiście jest takie, że najważniejszy jest przedmiot zgody, a nie szybkość procesu negocjacyjnego. Osobiście jestem zwolennikiem tego, aby prowadzić negocjacje tak długo, jak długo obie strony nie będą usatysfakcjonowane ich rezultatem. Ważny jest skutek negocjacji, a nie szybkość, w jakiej są prowadzone.

M.W.: Ale jest jeszcze jedna kwestia, otóż Kongres obciął część funduszy na budowę tarczy w Polsce i powiedział prezydentowi Bushowi: podpiszesz umowy z Polską i Czechami, możesz do nas przyjść, my wtedy będziemy mogli dać kolejne pieniądze. Jeżeli Polska będzie przeciągała te negocjacje, to prezydent Bush nie ma z czym pójść do Kongresu, by poprosić o pieniądze.

B.K.: Ale my mamy swoje własne racje, które każą nam bardzo precyzyjnie określać ów bilans bezpieczeństwa, czyli rachować, w jakim stopniu koszty i ryzyka są równoważone przez korzyści wynikające z instalacji tarczy i przede wszystkim tą oceną będziemy się kierować, bo ona tak naprawdę jest zgodna z polskim interesem narodowym.

M.W.: Jeszcze jedna istotna zmiana, która nastąpiła w podejściu Polski do tarczy antyrakietowej, polega na tym, że rząd Jarosława Kaczyńskiego nie chciał rozmawiać i nie rozmawiał z Rosją na ten temat. Rząd Donalda Tuska rozmawia z Rosją o tarczy antyrakietowej. Co na to Amerykanie?

B.K.: Rząd pana premiera Kaczyńskiego popełniał wielokrotnie ten sam błąd, to znaczy zamiast rozmawiać, nie rozmawiał, nawet wtedy, kiedy była szansa na rozmowę, a przecież bez rozmów nie sposób uprawiać polityki zagranicznej tak, żeby ona była skuteczna. I tak się stało też w przypadku Rosji. Rozmowa Polski z Rosją jest niezbędna chociażby z tego powodu, że Rosja jest naszym najpotężniejszym sąsiadem na wschodzie i trzeba tejże Rosji przedstawiać właśnie w rozmowie, w kontakcie bezpośrednim nasze polskie argumenty. Chcemy też poznać argumenty, które ze strony rosyjskiej są do nas kierowane, co wcale nie oznacza, że interesy rosyjskie będziemy brać pod uwagę, bo interesy rosyjskie są interesami rosyjskimi, a nie polskimi.

M.W.: Jakie jest stanowisko Waszyngtonu w sprawie podjęcia przez Polskę rozmów, bezpośrednich rozmów z Rosją na temat tarczy antyrakietowej?

B.K.: Odniosłem wrażenie, że to nie dziwi, odniosłem wrażenie, że nie ma tutaj żadnych wątpliwości, a przynajmniej żadne wątpliwości ani żadne zdziwienie nie zostało ani razu wyrażone przez naszych przyjaciół amerykańskich.

M.W.: Sprawa misji wojskowej w Iraku i w Afganistanie. Powiedział pan dzisiaj, że padła w czasie rozmów w Pentagonie deklaracja, że Polska zwiększy liczebność swoich wojsk w Afganistanie. Czy nie jest tak, że wysyłamy swoje wojska do Afganistanu po to, żeby Amerykanie nie byli niezadowoleni z naszego wycofania się z Iraku?

B.K.: Zakończenie misji w Iraku jest związane z przekonaniem rządu, że zadania, które tam były postawione, zostały wykonane, a wzmocnienie misji w Afganistanie bierze się przede wszystkim ze świadomości tego, że Polska powinna zwiększyć mobilność swoich sił, czyli że za helikopterami, które tam winny być dosłane, powinna iść także duża grupa tych, którzy te helikoptery pilotują i obsługują.

M.W.: Ilu żołnierzy zamierzamy wysłać do Afganistanu dodatkowo?

B.K.: Plany nasze mówią o dodatku do 400 żołnierzy, tak, aby polski kontyngent summa summarum składał się z nie więcej niż 1600 żołnierzy, ale też żeby jego zdolność bojowa była większa poprzez koncentrację tych sił na mniejszym terenie. I to było głównym tematem mojej rozmowy z sekretarzem Gatesem. Przecież w tej chwili polscy żołnierze są pod dowództwem amerykańskim. Jeżeli chcemy koncentrować nasze polskie siły na mniejszym obszarze geograficznym to także po to, żeby te siły były lepiej widoczne w Afganistanie w misji ISAF-owskiej i żeby były lepiej widoczne także w samym NATO. A więc rozmawialiśmy dzisiaj także na ten temat, w jaki sposób te polskie priorytety uzgodnić z priorytetami amerykańskimi. I muszę powiedzieć, że jest ze strony amerykańskiej pełne zrozumienie dla tego przedsięwzięcia, które w Warszawie w tej chwili rozpatrujemy.

M.W.: Która to miałaby być strefa w Afganistanie? Czy już rozmowy są na tym etapie? Bo są bardziej niebezpieczne rejony Afganistanu i mniej niebezpieczne, południe jest bardziej niebezpieczne, tam, gdzie są na przykład Kanadyjczycy.

B.K.: Za wcześnie jeszcze powiedzieć o tym, jaka prowincja zostanie wybrana. To nie będzie na pewno prowincja, w której Polaków do tej pory nie było. Co więcej, to nie będzie prowincja taka, która by narażała polskie wojska na dodatkowe ryzyko.

M.W.: Dziękuję. To dojechaliśmy do hotelu, była okazja, żeby porozmawiać. Dziękuję bardzo.

B.K.: Dziękuję.

[stenogram: J. Miedzińska]