Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 21.02.2008

Dodatkowe ubezpieczenia solidarne

Jeśli chcemy być solidarni w świadczeniu usług medycznych, to tych, których stać, należy obciążyć kosztami na rzecz tych, którzy są troszkę ubożsi.

Grzegorz Ślubowski: Gościem Sygnałów Dnia, kolejnym gościem jest Minister Zdrowia Ewa Kopacz. Dzień dobry.

Ewa Kopacz: Dzień dobry państwu, dzień dobry panu.

G.Ś.: Pani minister, dzisiejsza Rzeczpospolita na pierwszej stronie pisze, że pacjenci masowo uciekają z państwowych przychodni do placówek niepublicznych, a dzieje się tak dlatego, ponieważ trudno zwyczajnie skorzystać z tej państwowej służby zdrowia.

E.K.: Może nie tak. Pewnie utrudnienia są nie mniejsze i nie większe niż kilka miesięcy temu, ale niepubliczna służba zdrowia to również dobry menadżer, który zarządza kontraktem, to przyjazny personel, to wreszcie dobry sprzęt i krótkie kolejki. To jest coś, co zachęca, oczywiście, polskich pacjentów do korzystania z takiej formy usług medycznych.

G.Ś.: Ale to jest, oczywiście, nie dla wszystkich, prawda? Trzeba mieć po prostu pieniądze.

E.K.: Tak, to jest przede wszystkim dla tych, którzy w tej chwili... którzy posiadają większe środki niż przeciętni, stąd nasz pomysł, nasz pomysł na dodatkowe ubezpieczenia, aby te pieniądze w wysokości 20 miliardów, bo to jest mniej więcej taka kwota pieniędzy w tej chwili w obrocie poza publiczną służbą zdrowia, aby te pieniądze wprowadzić do systemu publicznego poprzez dodatkowe ubezpieczenia, wykorzystując sprzęt, który w normalnych warunkach w naszych publicznych szpitalach, przychodniach po godzinie 14 stoi bezczynny zupełnie. Dać również zarobić naszym polskim pielęgniarkom i lekarzom po południu po to, żeby skrócić kolejki i wprowadzić te pieniądze z systemu niepublicznego w części właśnie w tej system publiczny, przez co go wzmocnić i skrócić kolejki dla najuboższych.

G.Ś.: Pomysł na dodatkowe ubezpieczenia już krytykuje prezydent, twierdzi, że to będzie dzielenie pacjentów na tych, którzy będą leżeli w klimatyzowanych, pojedynczych salach i na tych, którzy będą, nie wiem, w kilkunastoosobowych salach.

E.K.: Nieprawda. Pan prezydent chyba nie zauważył drobnego faktu, że tak naprawdę czytając dzisiaj Rzeczpospolitą, wiemy, że pacjenci sami się podzielili na tych, którzy dzisiaj mogą korzystać z lepszej, może nie ekskluzywnej, ale lepszej niepublicznej służby zdrowia i tych, których na to nie stać. Jeśli chcemy być solidarni w świadczeniu usług medycznych, to tych, których stać, należy obciążyć również kosztami leczenia na rzecz tych, którzy są troszkę ubożsi. Stąd nasze pomysły z dodatkowymi ubezpieczeniami.

G.Ś.: Pani minister, inny pomysł, który również budzi krytykę to przekształcenie szpitali w spółki prawa handlowego. Pojawiają się takie głosy, że to będzie pierwszy krok do tego, żeby po prostu prywatyzować te szpitale za jakieś symboliczne zupełnie pieniądze.

E.K.: Spółki handlowe to spółki, które, oczywiście, są regulowane prawem. Dzisiaj mamy wielu dyrektorów, niekiedy menadżerów, którzy nie radzą sobie z zarządzeniem placówkami polskiej ochrony zdrowia i tak naprawdę nie mamy żadnych instrumentów do tego, żeby ich pociągnąć do odpowiedzialności wtedy, kiedy polskie szpitale się bez końca zadłużają. Spółka handlowa będzie to taka forma, która jest regulowana kodeksem, bardzo wyraźnie w niej zapisano, jakie konsekwencje ponosi, oczywiście, zarządzający w sytuacji, kiedy nagle okaże się nieudolnym zarządzającym. Nie tylko straci posadę, tak jak to dotychczas było, że nagle rada powiatu czy województwa go odwoła z tego stanowiska tylko po to, żeby go za chwilę powołać na dyrektora zupełnie innej placówki. Ale również to jest gospodarowanie tym polskim pieniądzem tak jak w przedsiębiorstwie. Przedsiębiorstwa w Polsce, te, którym dobrze się dzieje, potrafią oglądać każdą złotówkę, a tę złotówkę w służbie zdrowia szczególnie trzeba oglądać, bo ta złotówka przeznaczona jest na leczenie pacjentów. Nie na bezsensowne zakupy sprzętu, który stoi gdzieś w piwnicach, nie na zamawianie cateringu do swojego szpitala zamiast może właśnie w tymże szpitalu uruchomić kuchnię i dać miejsca pracy, nie na pralnię poza budynkiem, ale właśnie z zatrudnieniem ludzi w swojej własnej pralni, bo to się może okazać bardziej rentowne i korzystne dla pacjentów. I nie obawiam się...

G.Ś.: No tak, ale chyba obawy prezydenta budzi co innego i nie tylko prezydenta, to znaczy budzi to, że te właśnie na przykład oddziały wyposażone w znakomity sprzęt kupiony za pieniądze nas wszystkich zostaną sprzedane za symboliczną złotówkę.

E.K.: Szkoda, że obawy pana prezydenta nie miały miejsce kilka miesięcy temu, bo wiele nieprawidłowości miało miejsca, jeśli chodzi o sektor ochrony zdrowia. My chcemy zacząć od rzeczy oczywistej i nad tym pracujemy, to jest przede wszystkim przeszacowanie majątku, który w tej chwili jest w dyspozycji ochrony zdrowia i samorządów. Te grunty i te budynki, na których w tej chwili... w których pracują pracownicy ochrony zdrowia, w których mieszczą się przychodnie, szpitale mają zupełnie inną wartość niż jeszcze kilka lat temu. A jak wiemy, wartość tego majątku bodajże w 97 roku po raz ostatni była wyceniana. A więc chcemy wycenić ten majątek, przeszacować go po to, żeby nikt nie powiedział, że ktoś się uwłaścił na tymże majątku za tak zwaną przysłowiową złotówkę. A poza tym zapisy w tejże ustawie o przekształceniach zakładów opieki zdrowotnej w spółkę z udziałem 51% samorządu, czyli organu założycielskiego, a więc tego, który odpowiada za to, aby na jego terenie pacjenci czuli się zdrowo i bezpiecznie, będzie również właścicielem w 51% pakietu tejże spółki, czyli będzie miał pełna kontrolę nad tym. Nie mówmy o prywatyzacji czy dzikiej prywatyzacji w sytuacji, kiedy to samorząd, który jest niekiedy właścicielem tego gruntu i tego budynku, który będzie dzierżawił lub użyczał tejże spółce, będzie jednocześnie kontrolował.

G.Ś.: Cztery ustawy leżą w Sejmie, ale jakby początku prac nad nimi nieszczególnie widać.

E.K.: Ci, którzy chcą się widzieć w pracy...

G.Ś.: Dzisiaj na przykład poseł Ryszard Kalisz powiedział, że jeszcze nie zna tych ustaw, dlatego że one jakby nie są w porządku obrad, nikt nad nimi nie pracuje.

E.K.: Ja trzymam się tylko jednego, obowiązuje jakaś zasada legislacji w Polsce. Te ustawy zostały złożone do Laski Marszałkowskiej. Ja sądzę, że gdyby pan poseł Kalisz zechciał, z całą sympatią, przeczytać te projekty, to pewnie pan marszałek Komorowski nie zabroniłby mu tego, ponieważ te ustawy, projekty ustaw zostały złożone do Laski Marszałkowskiej. A co do prac nad tymi ustawami, to gwarantuję panu, że burzliwe prace odbywają się teraz w ramach białego szczytu i praktycznie obserwując te prace nad każdym z tych projektów, mogę powiedzieć, że wcale nie mniej i nie ciężej pracują niż w Komisji Zdrowia nad projektami.

G.Ś.: No, te prace są na tyle burzliwe, pani minister, że na przykład Związek Zawodowy Lekarzy zapowiedział rezygnację z nich, to znaczy twierdzi, że tak naprawdę nic z tego białego szczytu nie wynika.

E.K.: Wie pan, do wszystkiego trzeba dobrej woli. Ja się zastanawiam, czy Związek Zawodowy Lekarzy chce tak naprawdę reformy, czy chce tylko reformy pod tytułem: wynagrodzenia. Ja uważam, że reforma służby zdrowia, ochrony zdrowia to nie tylko wynagrodzenie i tu zgadzam się, oczywiście, z przedstawicielami tego środowiska, ono powinno być godne, ale przede wszystkim żeby dostać to dobre wynagrodzenie, trzeba się zatrudnić w dobrze zarządzanym szpitalu, przychodni, gdzie pieniądze nie przeciekają przez palce, gdzie pacjent przyjdzie tylko dlatego, że ten szpital jest dla niego przyjazny, pielęgniarka jest uśmiechnięta, a lekarz znajduje czas na rozmowę oprócz przystawienia stetoskopu do pleców.

G.Ś.: Młodzi lekarze-rezydenci apelują do prezydenta, aby stał się jakby pośrednikiem czy obrońcą ich interesów, jeśli można tak powiedzieć. Czy młodzi lekarze, pielęgniarki, salowe będą więcej zarabiać?

E.K.: No, mówiliśmy o tym, mamy cały pakiet dla młodych lekarzy. Młodzi lekarze w ciągu naszych stu dni rządów dostali więcej niż przez ostatnie lata. Dostali przede wszystkim podwyżkę w wysokości blisko 41%. Mówię o rezydentach i stażystach. Dostali 100% rezydentur. Dostali rozporządzenie, które mówi o tym, że po stażu wchodzą bezpośrednio na rezydenturę, nie mając tego półrocznego okresu bezrobocia. Przełożyliśmy LEP na czas zdawania go w okresie stażu, a więc nie produkujemy bezrobotnych lekarzy. Dajemy im również zielone światło na ileś specjalizacji, czyli miejsc akredytacyjnych w wyniku tego, że będziemy ustalać referencyjną sieć oddziałów, na których będą mogli się specjalizować. A więc jest to pakiet, który niewątpliwie może zadowolić każdego młodego człowieka. I dziwię się, powiem szczerze, bo gdyby jeszcze sto dni temu rozmawiali i oceniali swoją sytuację, to pewnie z taką ręką na sercu powiedzieliby, że ten rząd w ciągu stu dni dał im więcej niż ostatnie dwa rządy.

G.Ś.: Pani minister, w prasie pojawiły się takie informacje, że premier Donald Tusk krytycznie ocenił pani raport dotyczący stu dni funkcjonowania ministerstwa.

E.K.: A to ciekawe, bo ja byłam na tej Radzie Ministrów i powiem panu szczerze, że nie usłyszałam tam ani swojego, ani żadnego innego nazwiska, stąd moje zaskoczenie...

G.Ś.: Ale była krytyka niektórych ministrów?

E.K.: Nie, daję najświętsze słowo honoru, zresztą nie muszę się zaklinać. Krytykują media, krytykuje OPZZ, OZZL i jeszcze parę innych środowisk, więc tej krytyki dość. Myślę, że pan premier jest osobą bardzo wyważoną w swoich opiniach i osobą, która ocenia merytorycznie, a nie sądzę, żeby wdawał się w jakieś tego rodzaju historie wtedy, kiedy nie mówił o tym na posiedzeniu Rady Ministrów. Stąd te wszystkie doniesienia prasowe pewnie traktuje to jako żartobliwą spekulację.

G.Ś.: Moim gościem była Minister Zdrowia Ewa Kopacz. Dziękuję bardzo za rozmowę.

E.K.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)