Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 21.07.2008

Gwarancją apolityczności mediów patrzenie sobie na ręce

PiS musiałby wyjść z okopów swoich, a i Platforma powinna wiedzieć, że trzeba rozmawiać szerzej.

Marek Mądrzejewski: Nasz gość: Jarosław Kalinowski, Wicemarszałek Sejmu, poseł, Przewodniczący Rady Naczelnej PSL. Witamy serdecznie.

Jarosław Kalinowski: Dzień dobry, witam państwa.

M.M.: Panie marszałku, czy pan wie coś w sprawie tej próby przełamania weta prezydenckiego, weta w stosunku do ustawy medialnej? Będzie na najbliższym posiedzeniu Sejmu, czy nie?

J.K.: No, marszałek będzie ostatecznie rozstrzygał, czy znajdzie się to w porządku. Oczywiście, będzie to uzależnione od, że tak powiem, finalnych rozmów między...

M.M.: Platformą...

J.K.: ...Platformą, która jest wiodącą w koalicji, również w tej sprawie jest ugrupowaniem wiodącym, no, z liderem czy z liderami lewicy. Zresztą dzisiaj też słyszałem wypowiedzi pana przewodniczącego Napieralskiego. Powiem szczerze nie wróżę, nie daję wielkich szans, coś mi się tak wydaje, że pan Napieralski z góry od razu wyszedł z założenia, że absolutnie nie, rozmowy tak, ale tylko po to, żeby rozmawiać. Szkoda.

M.M.: No tak, ale dwie drogi są rozwiązania tej całej sprawy, patrząc na nią z perspektywy SLD – uczestniczenie w głosowaniu i utrzymanie weta prezydenckiego lub przedłużanie całego stanu, pertraktacje w czasie wakacji i przesunięcie, najkrócej mówiąc, terminu głosowania na po wakacjach.

J.K.: Nie wiem, czym to się skończy, bo może być rzeczywiście i taki scenariusz, i taki, że dajemy sobie czas na dalsze rozmowy czy na pracę nad innymi ustawami lansowanymi ot choćby przez lewicę, no ale też z wypowiedzi przewodniczącego Platformy wynika, że nie, że to ma być rozstrzygnięcie. Ja powiem, że szkoda tego pół roku...

M.M.: Przewodniczącego klubu Platformy.

J.K.: Nie, szko... przewodniczącego klubu Chlebowskiego, szkoda tego pół roku. Szkoda pół roku, bo przecież nie trzeba było być szczególnie przewidującym, że weto będzie. Skoro będzie weto, no to wiadomo, że trzeba było mieć taką siłę w Parlamencie, żeby ewentualne weto odrzucić. Ja na początku mówiłem, że jeżeli mówimy o mediach publicznych i chcemy, żeby one rzeczywiście były publiczne, to już nawet przestańmy mówić o tej apolityczności, o tej rekomendacji tam, prawda, przez różne gremia (...)

M.M.: O konkursach też?

J.K.: Nie, nie, konkursy jako takie proszę bardzo, ale najlepszą gwarancją apolityczności jest to, żeby wszystkie albo zdecydowana większość sił politycznych, że tak powiem, wzajemnie sobie patrzyła na ręce. Żeby to było możliwe, to PiS musiałby wyjść z okopów swoich i że musi być tak jak jest dzisiaj, ani milimetr nie chciał się posunąć, a i Platforma – tak to powiem – no, powinna wiedzieć, że trzeba rozmawiać szerzej. Szkoda tego pół roku. Mam nadzieję, że to będzie dobrą nauczką dla wszystkich i że choć pół roku stracone, to coś dobrego jeszcze w tym obszarze się stanie. Wierzę w to.

M.M.: Marszałek Komorowski mówił jeszcze, że może odsunąć głosowanie nad wetem, jeśli dwa kluby parlamentarne złożą o to wniosek. SLD, no, ustami pana Napieralskiego deklaruje, że jest to możliwe. Tego drugiego chętnego brakuje, zważywszy na deklaracje Jarosława Kaczyńskiego. Czy PSL na przykład dołączy do SLD?

J.K.: Nie potrafię dzisiaj odpowiedzieć na to pytanie. Oczywiście, dzisiaj przed posiedzeniem Sejmu, które się jutro rozpocznie, będziemy mieli posiedzenie własnego klubu i będziemy mieli świeżą, że tak powiem, informację, jak sytuacja wygląda. I trudno mi dzisiaj powiedzieć, czy będziemy taki wniosek składać, czy nie. No, musi być więcej informacji. Ja dzisiaj takich informacji nowych, które by wskazywały na taki wniosek, nie mam.

M.M.: Jakie wrażenie na panu marszałku zrobiły przecieki publikowane w piątkowym Dzienniku? Idzie o rozmowę prezydenta z ministrem spraw zagranicznych.

J.K.: No, chyba jak na większości z nas wszystkich, nie tylko osób, które zajmują się polityką – z wielkim niesmakiem pozostaje to pytanie: kto sprawił, że to się ukazało? Bo przypadkiem to się nie ukazało. I najbardziej sprawni i skuteczni śledczy dziennikarze nie powinni do tego dotrzeć. Czyli ktoś po prostu to nadał. Jest wniosek w prokuraturze, jest badanie...

M.M.: Jest pytanie: kto? Która strona, nawet tak patrząc najogólniej, można byłoby...

J.K.: Są tylko dwie strony, czyli łatwo trafić, tak? Teoretycznie.

M.M.: Teoretycznie, tak.

J.K.: Ale nie strzelajmy.

M.M.: A jak stoją po przeciwnej stronie, to już nie...

J.K.: Ja mam obawy, że w ogóle nie będziemy nigdy wiedzieć, kto tak naprawdę przyczynił się do upublicznienia. No, na pewno prezydentowi to chwały nie przyniosło.

M.M.: Ani ministrowi spraw zagranicznych?

J.K.: Też nie, ale prezydentowi chyba bardziej.

M.M.: A to znaczy...

J.K.: Znaczy ja mówię o samą treść, nie fakt ujawnienia, bo tego nie wiemy.

M.M.: Nie wiem, czytał pan dzisiejszy Dziennik? Bo on próbuje to rozstrzygnąć...

J.K.: (...) premier, tak?

M.M.: „Za przeciekiem stenogramów rozmowy prezydenta Lecha Kaczyńskiego z ministrem spraw zagranicznych stała osoba z najbliższego kręgu premiera”. No i z tej publikacji wynika, że to on – Donald Tusk – mógł zyskać najwięcej, „bo skompromitował w ten sposób zarówno prezydenta, jak i nielubianego przez siebie szefa polskiej dyplomacji”.

J.K.: Ja nie zauważyłem...

M.M.: Żeby był nielubiany?

J.K.: Nie zauważyłem, że między premierem a ministrem spraw zagranicznych, panem Radosławem Sikorskim, był jakiś konflikt czy jakaś taka oś nie... nie... że tak powiem, konfliktu między nimi, nie, absolutnie nie potwierdzam tego. Natomiast rozumiem, że temat jest ważki, bulwersujący, no i stąd te różne dywagacje i snucie różnych scenariuszy, kto mógł być autorem...

M.M.: No tak, zwłaszcza że nie ma prostych, jasnych wypowiedzi...

J.K.: Tak, dokładnie tak.

M.M.: ...z których wyjaśniono by stanowiska obu stron, bo po publikacji politycy nabrali wody w usta, przynajmniej ci reprezentujący te strony sporu główne.

J.K.: Ja nie wiem, czy to akurat dobry przykład, ale jest coś w tej naszej polityce generalnie i na zagraniczną to również przechodzi, naturalne różnice między Pałacem Prezydenckim a tym obozem, że tak powiem, rządowym w sprawach również kluczowych dla polityki zagranicznej. No i jest to działanie medialne, żeby podsycać ten konflikt i tę oś konfliktu między PiS-em, najogólniej mówiąc, również prezydenta w to włączając, a Platformą, no, po to, żeby jedni i drudzy, może jedni bardziej, drudzy mniej, zyskiwali w sondażach i w poparciu społecznym. No, nie jest to dobre dla polityki zagranicznej.

M.M.: Może się okazać, że na przebieg negocjacji specjalnego wpływu ta publikacja nie ma, ale jak to u nas bywa, gdzie dwóch się bije, tam trzeciego dymisjonują – odpowiedzialny za negocjacje z USA w sprawie umieszczenia tarczy antyrakietowej Witold Waszczykowski ma zostać, jak się dowiedziała dziś Rzeczpospolita, odwołany.

J.K.: Nie potrafię tego nawet skomentować, nie moje to kompetencje.

M.M.: Ale nie zaskakuje to pana.

J.K.: Natomiast niewątpliwie taka jest, nawet odrywając tę sprawę od tarczy i nazwisko, które... no, przecież główny negocjator, no, tak to jest, że w tym obszarze często z pozycji wiceministerialnych czy z tego typu ważnych funkcji przechodzi się potem do dyplomacji.

M.M.: Panie marszałku, powiedział pan o tym, że politycy w sprawie mediów powinni patrzeć sobie na ręce. Media patrzą – na ile mogą – na ręce polityków. Newsweek w swej wersji internetowej donosi, że publiczne pieniądze z Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego trafiają na konta organizacji powiązanych z liderami PSL. No, pańskie nazwisko też tutaj jest wymienione, to znaczy głównie premier i Marek Sawicki, minister rolnictwa, à propos Ochotniczych Straży Pożarnych, które dostały 200 tysięcy złotych, no, potem jest jeszcze Władysław Serafin, a to z powodu 500 tysięcy na Fundację Rozwoju Wsi i Rolnictwa, którą kieruje. A pan? Pan też się tutaj znalazł. Chodzi o taki klucz terytorialny. Z niego wynika, że Siedlce na przykład dostają dużo pieniędzy, a to pański okręg wyborczy. Nie mówiąc już o gminie Somianka, w której pan mieszka do dziś.

J.K.: Oj, dużo spraw, ale po pierwsze...

M.M.: Ale wszystko wokół jednego.

J.K.: ... mówimy o funduszu składkowym. To jest część...

M.M.: KRUS–u.

J.K.: ...tego systemu ubezpieczeniowego obejmującego rolników, ale to jest akurat ta część, która nie jest dotowana z budżetu. Tak po pierwsze, tylko na marginesie. Nie zmienia faktu, że mówimy o pieniądzach tak czy inaczej ludzkich, które gdzieś są rozdysponowywane. No, jest to fundusz, który rozwiązuje kwestie wypadkowo–chorobowe w rolnictwie, to z tego funduszu one są pokrywane. Natomiast oprócz tego od wielu lat, od początku istnienia ten fundusz składkowy wspierał, ot, chociażby akcje letnie i organizację kolonii dla dzieci z rodzin rolniczych. Ale również jeżeli funduszu chorobowo–wypadkowy tu w tle, to jakieś działania prewencyjne, bezpieczeństwa, związane również chociażby z bezpieczeństwem przeciwpożarowym, czyli od wielu, naprawdę od początku lat z tego, co wiem ten fundusz wspierał jakieś inicjatywy tego typu. Tam nie ma decyzji tak naprawdę jednoosobowych, tam jest rada rolników tego funduszu, która tego typu wydatki – jestem o tym przekonany – opiniuje.

Natomiast to, że ja mieszkam w gminie Somianka i okręg siedlecki, bardzo okręg rolniczy, no to jest prawda. To, że ktoś zauważył, że gdzieś jakieś wsparcie jakaś jednostka może otrzymała, to prawda, choć czasem moi sąsiedzi czy bliżsi, dalsi mówią, że mają posła, ale uważają, żeby jakieś większe wsparcie powinno z tego tytułu płynąć.

Tak że ja wiem, że dziennikarska rola jest patrzeć politykom na ręce i dobrze, że to się robi, aczkolwiek mnie w tych informacjach prasowych jedna rzecz martwi, którą muszę sprawdzić. Bo tam była informacja, że Centrum Narodowe Młodych Rolników uzyskało wsparcie, gdzie szefem jest obecny wiceminister. No więc tego nie powinno być, takich powiązań nie powinno być. Mam nadzieję, że to nie jest prawda, że to wcześniej, owszem, był, a teraz nie był. Natomiast gdyby był, to trzeba natychmiast to zmienić i doprowadzić, żeby nie było takich powiązań.

M.M.: Czyli rozumiem nie będzie żadnych protestów, nie wiem, uciekania się do sądów, tylko wyjaśnianie.

J.K.: Na pewno musimy to jeszcze raz wyjaśnić, natomiast ta jedna sprawa mnie zastanawia, bo mieliśmy w poprzedniej kadencji sytuację, gdzie prezes izb rolniczych też był wiceministrem, teraz wiceminister jako szef związku... No, nie potrafię.... Tak nie powinno być.

M.M.: Ale to jest wasz, PSL–owski wiceminister.

J.K.: Ten jest nasz, wcześniej był akurat z PiS-u.

M.M.: Jarosław Kalinowski, Wicemarszałek Sejmu, poseł PSL, był naszym gościem.

J.K.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)