Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 22.01.2008

„Budowaliśmy media publiczne, wracamy do mediów rządowych”

Projekt Platformy to jest to, od czego chcieliśmy odejść. To jest powrót do czasów dość dawnych, bo nie tylko sprzed 92 roku, ale raczej do Peerelu.

Marek Mądrzejewski: Naszym gościem, gościem Rozmowy Dnia jest Elżbieta Kruk, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, Wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, była Przewodnicząca Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Witamy.

Elżbieta Kruk: Dzień dobry, panie redaktorze, dzień dobry państwu.

M.M.: Czego pani spodziewa się po oskarowej nominacji dla Katynia Andrzeja Wajdy?

E.K.: Spodziewam się wszystkiego najlepszego.

M.M.: Czyli co? Będzie Oscar?

E.K.: Trzeba w to wierzyć.

M.M.: Dobrze, trzeba w to wierzyć. „Oddzielmy grubą kreską to, co było do tej pory, bo nie ma w Polsce partii politycznej czy też grup politycznych, które mogłyby powiedzieć, że w sprawie mediów publicznych są bez winy” – to słowa wczorajsze przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Lewicy i Demokratów Wojciecha Olejniczaka. Co w tej mierze PiS ma na sumieniu?

E.K.: Nie wiem, co, ja mam czyste sumienie w każdym bądź razie. Myślę, że trochę racji w tym, co pan przewodniczący Olejniczak, jest. Od kilkunastu lat w Polsce próbujemy zbudować media publiczne, które nigdy nie zadowolą w sposób oczywisty wszystkich, no ale przynajmniej znaczną część społeczeństwa. Mamy z tym trochę kłopotów, tak jak z budową demokracji i w ogóle. To nie jest sytuacja jakaś szczególna w Polsce z trudnościami z budową idealnych mediów publicznych. Problemy z ich budową, jeszcze większe, ale są charakterystyczne dla państw postkomunistycznych.

M.M.: Ale to, wybaczy pani poseł, nas wcale nie pociesza...

E.K.: Nie.

M.M.: Przypomnijmy tylko, że PiS szybko po przejęciu władzy zmienił porządek medialny, zredukował Krajową Radę do pięciu członków z dziewięciu, obsadził ją ludźmi bliskimi sobie i koalicjantom, zmienił władzę publicznego radia i telewizji. Czy teraz Platforma po prostu robi to samo?

E.K.: Nie. Rzeczywiście te zmiany miały miejsce. Chciałabym przypomnieć, że zarówno szefem telewizji, jak i szefem Polskiego Radia zostali dziennikarze, a nie działacze partyjni Prawa i Sprawiedliwości. Ale przede wszystkim my nie posunęliśmy się tak daleko, żeby pewne takie „kamienie milowe” określone Ustawą z 1992 roku o radiofonii i telewizji przekroczyć. Ustawę, która regulowała ład medialny w Polsce na pewnych takich założeniach oddzielenia mediów publicznych od rządu, od bieżącej działalności politycznej i bieżącego zarządzania, dlatego wprowadzała pewne bufory na niezależność i nieodwoływalność Krajowej Rady, następnie nieodwoływalność członków rad nadzorczych mediów publicznych...

M.M.: Spółek, tak...

E.K.: ...i które powoływały zarządy i to rady nadzorcze po powołaniu przez Krajową Radę przejmowały odpowiedzialność za te spółki.

M.M.: W gruncie rzeczy pani poseł wymieniła w tym momencie...

E.K.: Dziś pierwszy raz posunięto się zdecydowane dalej.

M.W.: Właśnie, wymieniła pani takie punkty tej nowelizacji ustawy, którą proponuje Platforma, które właśnie tym zasadom mogą przeczyć, bo co się okazuje? Platforma proponuje, aby... no, już pomińmy to rozszerzenie do siedmiu członków Krajowej Rady, ale proponuje, aby Krajowa Rada miała pomniejszone, że tak powiem, kompetencje na rzecz Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Ale oprócz tego proponuje, żeby minister skarbu, czyli w tym wypadku rząd, miał zdecydowany wpływ na mianowanie i członków rad nadzorczych, i zarządów tych spółek mediów publicznych. Jak to się ma w stosunku do standardów, o których pani mówiła?

E.K.: No właśnie to jest to, gdzie Platforma Obywatelska próbuje się posunąć zdecydowanie dalej. Nikt jakby nie próbował do tej pory naruszać tych podstawowych zasad i mechanizmów kierujących ładem medialnym w zakresie mediów publicznych. To właśnie chciałam powiedzieć, że tu jest przede wszystkim ta istotna zmiana, jeśli chodzi o media publiczne. Krajowa Rada w zasadzie zmienia się w organizatora konkursów na członków rad nadzorczych i zarządów mediów publicznych dla ministra skarbu, bo to minister skarbu...

M.M.: Będzie wybierał spośród...

E.K.: ...powołuje i odwołuje, co istotne, odwołuje, to jest bardzo istotna kompetencja, w znacznej mierze ograniczająca niezależność mediów publicznych i zdecydowanie podporządkowująca je rządowi. A więc to, od czego chcieliśmy odejść. To jest powrót do czasów dość dawnych, bo nie tylko sprzed 92 roku, ale raczej z Peerelem nam się to kojarzy.

M.M.: W jakich warunkach, z jakich względów minister może odwołać prezesa na przykład takiej spółki?

E.K.: No, to ciekawe, bo w ustawie jest zapisane, że z ważnych powodów. Z ważnych powodów, no, ale to minister będzie decydował, co to są za ważne powody. Będzie to bardzo arbitralna decyzja. Tak jak mówię, to jest posunięcie tak daleko idące, tak zmieniające cały ustrój mediów publicznych i mogące mieć bardzo dla ich funkcjonowania poważne konsekwencje. Jeśli jeszcze dołożymy do tego zapowiedzi, które pojawiały się w domenie publicznej, w ustach poważnych polityków Platformy, bo również premiera, różnego typu: a to zlikwidować w ogóle media publiczne, sprywatyzować, to zlikwidować abonament, to finansowanie mediów publicznych z budżetu, a o tych środkach na finansowanie mediów publicznych mieliby ministrowie rządu decydować, czyli ten kolejny filar – sposób finansowania – bardzo znaczy i bardzo decyduje o niezależności bądź nie, no to jest pełne podporządkowanie mediów rządowi.

M.M.: Krajowa Rada nie byłaby w żaden sposób wykorzystywana w trakcie podejmowania tej decyzji o ewentualnym odwołaniu, tylko w momencie organizowania konkursów, które byłyby wyjściowe przy obsadzaniu tych stanowisk, tak?

E.K.: Tak, tak, to jest wyłączna kompetencja ministra i ustawa nie określa... znaczy żadnych barier jakby nie stawia, zostawia dowolność decyzji ministra o ewentualnym odwołaniu już nie tylko rad nadzorczych, dziś nieodwoływalnych, przypominam, że dziś są nieodwoływalne...

M.M.: Tak.

E.K.: ...ale i członków zarządów, czyli sytuacja niebywała w innych spółkach Skarbu Państwa.

M.M.: A z drugiej strony mówi się o tym wszystkim w kontekście takiego hasła zmniejszenia wpływu polityków na funkcjonowanie mediów, no i tego ciała, którego nad całym rynkiem ma czuwać, czyli Krajowej Rady...

E.K.: Bo to jest właśnie ta hipokryzja. Mówi piękne słowa, piękne hasła, tyle tylko, że w projekcie zapisane jest całkiem co innego. To jest nie odpolitycznienie, a upolitycznienie całkowite mediów publicznych, to jest zmiana kierunku. Budowaliśmy media publiczne, wracamy do mediów rządowych. Uprawnienia Krajowej Rady w stosunku do mediów publicznych są iluzoryczne, podobnie zresztą ograniczone są kompetencje Krajowej Rady jako regulatora rynku mediów elektronicznych w ogóle, a więc podmiotów...

M.M.: No tak, bo tutaj wchodzi ten Urząd Komunikacji Elektronicznej.

E.K.: Tak. Podmiotów komercyjnych, prywatnych. Te kompetencje mają być przeniesione do UKE, a UKE, czyli Urząd Komunikacji Elektronicznej, to regulator, który podlega premierowi. Tam co prawda pewne bariery w ustawie są ustalone, ale jednak są możliwości odwołania prezesa UKE przez premiera, czyli tu w tym zakresie po pierwsze odebranie tych kompetencji Krajowej Radzie. W naszej opinii, Prawa i Sprawiedliwości nie tylko, bo wielu ekspertów się w tym zakresie wypowiadało, to jest posunięcie niezgodne z Konstytucją o tyle, że bez tych kompetencji Krajowa Rada nie jest w stanie realizować obowiązków w Konstytucji zapisanych. To po pierwsze.

A po drugie – tego typu rozwiązanie jest niezgodne już nie tylko ze standardami Unii Europejskiej, o których mówiliśmy wcześniej, ale w ogóle z prawem europejskim, ponieważ zgodnie z prawem europejskim regulator rynku mediów elektronicznych musi być niezależny od rządu i nigdzie, w żadnym kraju europejskim nie jest to organ jednoosobowy, wszędzie są to organy jednoosobowe.

M.M.: W myśl projektu tej ustawy, tej noweli do ustawy Krajowa Rada ma liczyć siedmiu członków, dzisiaj jest ich pięciu, po tych zmianach pisowskich, którzy będą się zbierać raz w miesiącu, dostawać diety. Nie będą – tak jak to do dziś jest – mieli ministerialnych pensji. Czy to dobre rozwiązanie?

E.K.: Znaczy ono jest nieistotne i bardzo wtórne...

M.M.: No, zależy dla kogo, dla członków Krajowej Rady może tak.

E.K.: No tak, ale dla funkcjonowania samego organu, jeśli jest okrojony z wszelkich kompetencji i członkowie Krajowej Rady będą się zajmowali tylko dzieleniem abonamentu, to mogą spotkać się cztery razy do roku, dla mediów publicznych. Tu nie wiadomo, skoro mogą być odwoływani przez ministra skarbu ci członkowie zarządów mediów publicznych, więc może się okazać, że częściej będą musieli się zbierać, żeby konkursy organizować. Rada naprawdę ma bardzo nikłe kompetencje i w tej sytuacji jej istnienie jest nieuzasadnione i możemy w ogóle nic nie płacić, a nieistotny jest sposób powoływania członków Krajowej Rady, naprawdę.

M.M.: No więc właśnie, zastanówmy się jeszcze, żegnając się już, nad tym, czy Krajowa Rada będzie miała w przyszłości w ogóle co dzielić, zważywszy na to, iż te niefortunne zapowiedzi wycofania się z abonamentu i brak odpowiedzi na pytanie, jak te media ostatecznie mają być finansowane, bo ta nowela tego nie przewiduje, nie odpowiada na to pytanie, to rzeczywiście stawia znak zapytania nad przyszłością całego porządku medialnego, który na początku transformacji został wypracowany.

Gościem dzisiejszej rozmowy, Rozmowy Dnia była posłanka Prawa i Sprawiedliwości Elżbieta Kruk.

E.K.: Dziękuję bardzo, do widzenia.

[stenogram: J. Miedzińska]