Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 07.10.2008

Aby władza była partnerem, a nie czyhała

W tle jest chęć przejęcia Związku nośnego medialnie, w którym jest trochę pieniędzy i coś się dzieje, którym się interesują miliony ludzi.

Wiesław Molak: Dziś Sygnały Dnia kręcą się wokół piłki, polskiej piłki nożnej. Nasz kolejny gość: Rzecznik Prasowy Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Koźmiński. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.

Zbigniew Koźmiński: Dzień dobry.

W.M.: Jedna z gazet napisała: „To była najkrótsza wojna futbolowa nowoczesnej Europy. Po tygodniowym starciu z PZPN polski rząd skapitulował”. Radość w Polskim Związku Piłki Nożnej? Strzelają szampany?

Z.K.: Zdecydowanie nie. To było zupełnie bezsensowne, niepotrzebne i szkodliwe. Ja się dziwię w ogóle, że... A najgorsze w tym wszystkim, że wpisał się w to Polski Komitet Olimpijski swoimi pozaprawnymi działaniami, swoimi kłamstwami najwyższych przedstawicieli Trybunału Arbitrażowego. Tak że to jest szokujące wręcz i to się nie powinno zdarzyć.

W.M.: „Niepotrzebne”, „szkodliwe”, „szokujące”. To dlaczego trzeba było wprowadzić kuratora, żeby Polski Związek Piłki Nożnej przyznał, że były „uchybienia”?

Z.K.: Ale to były uchybienia tak drobne, tak administracyjne...

W.M.: No to może nam pan powie, jakie.

Z.K.: ...jakie kontrola może wykryć w każdej firmie, na przykład brak komisji ds. piłki kobiecej, brak jakichś gremiów do piłki plażowej, rzeczy, które może... brak dokooptowania trzech członków do zarządu 35–osobowego w momencie, kiedy za miesiąc nowy statut opiewa już na 18 osób.

W.M.: A decyzje nie były wydawane, niektóre decyzje, ustnie, a nie pisemnie?

Z.K.: Były i takie, i takie, z tym, że to wszystko było tak drobne, tak bezsensowne, tak możliwe do załatwienia w innym trybie, że teraz to ewidentnie wskazuje na motywacje tych, którzy to wywołali.

W.M.: No dobrze, to nie wystarczyło pięciu minut, żeby przyznać, że są uchybienia tak jak w każdej firmie, zawsze się można przyczepić, musiało minąć półtora roku od poprzedniej wojny futbolowej, żeby Polski Związek Piłki Nożnej przyznał: tak, jesteśmy trochę winni?

Z.K.: Ale przy tak szerokiej działalności, przy takim udziale setek tysięcy ludzi w tej działalności nie da się uniknąć takich błędów, tylko o to chodzi, żeby władza była partnerem, a nie czyhała bez przerwy tylko, żeby walnąć siekierą i rok po roku, rok po roku to samo. Zmieniają się ekipy rządowe (...).

W.M.: No właśnie, zmieniają się ekipy rządowe, a jest to samo.

Z.K.: Wiadomo, co tutaj jest w tle...

W.M.: No to niech pan powie, co jest w tle.

Z.K.: W tle jest chęć przejęcia Związku, Związku, który jest nośny medialnie, w którym jest trochę pieniędzy, w którym coś się dzieje, którym się interesują miliony ludzi. Dlaczego nie zainteresowano się sytuacją w Polskim Związku Lekkiej Atletyki, gdzie zginęło parę milionów i nagle (...)

W.M.: No wie pan, związek na związek teraz.

Z.K.: Nie, nie, ja mówię tylko o przykładzie, o przykładzie działania tych wszystkich agend typu PKOl, typu Ministerstwo. Przecież tak nie można. Można rozmawiać, można to załatwić wszystko w innym trybie.

W.M.: UEFA i FIFA będą teraz reformowały Polski Związek Piłki Nożnej. A dlaczego zależy UEFIE i FIFA na tym, żeby reformować? Przecież do tej pory Polski Związek Piłki Nożnej to była agenda i jest agenda właśnie UEFY i FIFY. Nie obchodziło ich do tej pory, co się dzieje?

Z.K.: Ale nigdzie nie jest powiedziane, że będą reformowały. Będą nadzorowały proces wyborczy. Dowodzi to zmiany władz ilościowej, podejrzewam, że i jakościowej. Więc tutaj nie ma nic... Cały czas jesteśmy monitorowani, cały czas UEFA i FIFA wie o stylu działania, o jakości działania i nie ma z tym żadnych, żadnych problemów, kontakty są częste. Najlepszy dowód: przyznano nam Euro 2012, to jest chyba dowód na to, że działamy właściwie.

W.M.: A czy to nie jest sprawa trochę ambicji? Bo wyobraźmy sobie, że na sobotnim meczu z Czechami w Polsce Seppa Blattera witał... albo przedstawiciela FIFY czy UEFY witałby nie prezes Listkiewicz, a kurator Związku.

Z.K.: Takiej możliwości nie ma. Mecz by się nie odbył...

W.M.: Teraz już nie ma.

Z.K.: I nigdy nie było. Podstawowym punktem regulaminu Mistrzostw Świata jest to, że federacja uczestnicząca w Mistrzostwach Świata jest zarządzana przez legalne, prawowite władze. I od tego nikt nigdy nie odstąpi.

W.M.: Cytowałem już w rozmowie z ministrem Drzewieckim jednego z działaczy sportowych, piłkarskich działaczy sportowych, który podsumował całą sprawę tak: „Wygraliśmy! Kolejny rząd pokonany”.

Z.K.: Nie, nie, to jakaś taka wypowiedź dość... troszkę harcerska. Nic nie wygraliśmy, nikogo nie pokonaliśmy. Po prostu zwyciężył rozsądek i potrzebne 7 dni w historii naszej piłki, w historii Ministerstwa Sportu. Na pewno zostaną wyciągnięte wnioski przez obie strony. I oby tych stron nie było, obyśmy byli jedną stroną w budowaniu właściwej polskiej piłki. Obecny rząd podjął bardzo ciekawe i dobre działania – budowa tych boisk, Orlików. Naszą rolą jest zasiedlić te boiska. I na tym powinniśmy się skupić, a nie na wymachiwaniu szabelką.

W.M.: To niech pan powie, co będzie dalej w Polskim Związku Piłki Nożnej.

Z.K.: Teraz będzie sprzątanie po bitwie...

W.M.: A jednak bitwie, widzi pan, no.

Z.K.: Niestety, może użyłem złego słowa, ale na pewno było to dość mocne i agresywne starcie, szczególnie z drugiej strony. I powrót do normalności. Przygotowania do zjazdu przede wszystkim wyborczego, to w tej chwili zaprząta wszystkim głowy. Rusza kampania wyborcza, jest czterech bardzo dobrych kandydatów, kandydatów o bardzo ciekawych osobowościach, różnorodnych osobowościach, o różnorodnych pomysłach na polską piłkę. To w historii wyborów w PZPN–ie chyba jeszcze nie było, żeby tak ciekawe osoby kandydowały na fotel prezesa. I to zostało zaburzone, niepotrzebnie zaburzone. Można to było zrobić w normalnym trybie.

W.M.: No tak, ale wszystkie te osoby działają albo działały w Polskim Związku Piłki Nożnej.

Z.K.: Ale czy to jest jakaś skaza? Czy to jest jakaś wada? Tu się nie da wejść w to nagle i właściwie rządzić. To jest taka dziwna dziedzina życia, o której w żadnych książkach nie pisze. Trzeba po prostu w tym być, trzeba mieć praktykę, żeby tym zarządzać. To jest naprawdę duży problem, to jest gigantyczna instytucja, gigantyczne problemy.

W.M.: A dlaczego komisja zbiera się w Szwajcarii, a nie w Polsce?

Z.K.: No, udział w niej biorą bardzo znaczni i zacni obywatele innych krajów, którzy są działaczami. Oni robią nam grzeczność i przysługę, że w ogóle chcą w tym uczestniczyć. Tak że mi się wydaje, że tutaj jakaś logika w tym wszystkim jest, że jednak powinniśmy do nich pojechać.

W.M.: A do Polski nie wybierają się, żeby zobaczyć na miejscu, co się dzieje?

Z.K.: To pytanie nie do mnie, ale oni wiedzą, mi się wydaje, co się na miejscu dzieje, to są ludzie działający całe lata w piłce, tak że tutaj myślę aż takiej potrzeby nie ma w tej chwili

W.M.: Czy przez chwilę nie obawiał się pan, że ten kurator zostanie, a Polska zostanie wykluczona z rozgrywek, jak groziła UEFA i FIFA, że Lech Poznań odpadnie z Pucharu UEFA, że nie dostaniemy Euro 2012? Czy to w ogóle było możliwe?

Z.K.: Ja byłem w środku tego wszystkiego i cały czas widziałem dobrą wolę ministra, cały czas wiedziałem tylko, że jest hamowany przez złych doradców i przez jakieś siły polityczne. Myśmy już w piątek...

W.M.: Jakie siły polityczne, niech pan powie?

Z.K.: Już ja nie chcę aż tak wysoko wychodzić. Myśmy mieli już w piątek spisane porozumienie, to, które weszło w życie wczoraj, tak że myśmy to szybko załatwili. Ludzie sportu są bardzo pragmatyczni i bardzo zdecydowani. Tak że ja ani przez moment nie uważałem, że coś się stanie, że dojdzie do eskalacji konfliktu, że dojdzie do dramatu polskiej piłki.

W.M.: Czyli jednak wygraliśmy, kolejny rząd pokonany, prawda?

Z.K.: Nie, nie, zdecydowanie nie, nic nie wygraliśmy, nikt nie jest pokonany. Uważam... nie będę tutaj mówił wielkich słów i komunałów, że wygrała piłka, że zwyciężyło dobro polskiej piłki, bo to są takie wyświechtane teorie. Powiem tylko tak: dobrze, że tak się stało, tylko szkoda, że tak późno, szkoda, że w ogóle ten problem powstał.

W.M.: Jeden z naszych słuchaczy nawet zażartował, że może to dobrze, żeby odwołano te mecze z Czechami i ze Słowakami, bo wtedy by był walkower 3:0, a możemy przegrać więcej.

Z.K.: Nie, nie, ja w ogóle á propos meczu – ja się w ogóle dziwię też wypowiedzi pana premiera, na którego głosowałem, który jest jakąś nadzieją w tej całej naszej rzeczywistości (...), który nie tak dawno jeszcze jechał do piłkarzy, klepał ich po plecach, mobilizował, jadł z nimi śniadanie przed poprzednim meczem, a w tej chwili nagle mówi: „Oni i tak przegrają, nie ma sensu grać, po co to wszystko?”. Nie tędy droga i myślę, że nie tego oczekujemy od pana premiera.

W.M.: Dziękuję panu bardzo. Zbigniew Koźmiński, Rzecznik Prasowy Polskiego Związku Piłki Nożnej, w Sygnałach Dnia. Zatem mieliśmy obie strony konfliktu: i ministra Drzewieckiego, i Polski Związek Piłki Nożnej.

(J.M.)