Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 29.01.2007

Rozstanie z Janem Rokitą wisi w powietrzu

Może tak być, w powietrzu rzeczywiście wisi taka czy inna decyzja. Jeżeli miałbym na skali procentowej oceniać, co jest bardziej prawdopodobne, to bardziej prawdopodobne jest rozstanie niż pozostanie.

Krzysztof Kaczmarczyk: W naszym studiu we Wrocławiu jest poseł Bogdan Zdrojewski z Platformy Obywatelskiej. Dzień dobry, panie pośle.

Bogdan Zdrojewski:
Dzień dobry, witam serdecznie.

K.K.: Z naszym gościem rozmawia Dorota Wysocka.

Dorota Wysocka: Dzień dobry, panie pośle. Panie pośle, kiedy dowiedział się pan o wczorajszej konferencji Jana Rokity?

B.Z.:
O wczorajszej konferencji, że będzie o dwunastej z udziałem Pawła Śpiewaka i Jarosława Gowina dowiedziałem się w sobotę około dwudziestej trzeciej.

D.W.: I był pan zaskoczony?

B.Z.:
Trochę tak, trochę nie, to znaczy byłem zaskoczony formą, natomiast to, że konferencja w ogóle się odbędzie, nie.

D.W.: A to było tak, że ona bez wiedzy władz partii została zorganizowana, czy była taka akceptacja z pana strony? Pan jest szefem klubu w końcu.

B.Z.:
Nie było akceptacji i wiedzy władz partii, natomiast też nie było jakiejś nadzwyczajnej mobilizacji i blokowania konferencji, byłoby to niewłaściwe.

D.W.: Ale Julia Pitera na przykład mówi, że ma nadzieję, że Jan Rokita wytłumaczy się, że nie poinformował władz o tym wystąpieniu. Czy pan też ma takie oczekiwania wobec Jana Rokity?

B.Z.:
Pewnie tak będzie. Zresztą następny klub, który będzie 13, 14 lub 15 lutego, będzie poświęcony pewnym właśnie rozbieżnościom, w odczuciach także poszczególnych członków Platformy Obywatelskiej. Myślę tu przede wszystkim o klubie. Wtedy będzie czas na złożenie ewentualnych wyjaśnień, zwłaszcza tym osobom, które były bardzo zaskoczone.

D.W.: No właśnie, a bardziej pana martwi to, że nie było na tej konferencji pozostałych członków gabinetu cieni, czy bardziej to, że w ogóle do tej konferencji doszło?

B.Z.:
Nie martwi mnie specjalnie, że nie było członków gabinetu cieni, dlatego że ich jest strasznie dużo, trudno sobie wyobrazić konferencję prasową z udziałem ponad dwudziestu osób, a tylu jest autorów poszczególnych części tego programu, który okazał Jan Rokita. Natomiast czytałem też list Jana Rokity załączony do tego dokumentu, który został przesłany mailem do wszystkich członków gabinetu cieni, chyba do wszystkich parlamentarzystów. Mogło tam się znaleźć dodatkowe zdanie, że taka konferencja w dniu jutrzejszym, w dniu następnym się pojawi. Byłoby łatwiej.
D.W.: Bo na przykład Zbigniew Chlebowski mówi tak: „Najgorsze jest to, że program przedstawiło dwóch dżentelmenów, którzy nawet słowa w nim nie zawarli”. Mowa tu o Pawle Śpiewaku i Jarosławie Gowinie.

B.Z.:
Pozostawię to bez komentarza.

D.W.: Będzie reprymenda dla Jana Rokity?

B.Z.:
Reprymendy może udzielić albo zarząd partii, albo władze klubu, albo też sam klub. Wydaje mi się najwłaściwsze poprzedzić to dobrą dyskusją.

D.W.: A pan byłby za?

B.Z.:
Ja osobiście jestem też po to szefem klubu, aby godzić te właśnie sprzeczne także odczucia. Wydaje mi się, że zawsze powinno być tak, iż w takich sprawach najpierw wypowiada się klub, a potem szef klubu.

D.W.: Bo politolodzy, na przykład Marek Migalski mówi tak, że to, co zrobił Jan Rokita to podjęcie walki z Donaldem Tuskiem o odzyskanie wpływów w Platformie. Pan też to tak odczytuje?

B.Z.:
Raczej nie. Uważam, że Jan Rokita nadal jest szefem gabinetu cieni, że korzysta z pewnych uprawnień, korzysta z nich w sposób szczególny. Jednych to bardzo drażni, mają swoje powody, aby takie odczucia mieć, inni traktują to już z pewnym przymrużeniem oka, natomiast nie ulega wątpliwości, że w klubie dominuje dla jednych znużenie, dla innych zmęczenie lub nawet zniecierpliwienie konfliktem, który niewątpliwie dotyczy dwóch osób.

D.W.: A pana to bardziej drażni, czy bardziej traktuje to z przymrużeniem oka?

B.Z.:
Muszę powiedzieć, że jestem już też trochę zmęczony, dlatego że w tym całym konflikcie nie ma jakiegoś nie wiadomo jakiego wielkiego dramatu, nie chciałbym przesadzać, ale nie ulega wątpliwości, że klub w znacznym stopniu jest zaabsorbowany różnego rodzaju napięciami, a wolałbym, żeby mógł pracować w warunkach bardziej komfortowych.

D.W.: Jak Rokita jest takim kłopotem dla Platformy Obywatelskiej w tej chwili?

B.Z.:
Nie mówię o kłopocie, mówię o efektach, które od czasu do czasu pojawiają się w wyniku napięcia pomiędzy przewodniczącym partii a ważnym politykiem Platformy Obywatelskiej – Janem Rokitą. Natomiast też nie ulega wątpliwości – i to chciałbym podkreślić – że praca, która została wykonana przez gabinet cieni jest pracą wartą dyskusji i ta dyskusja na pewno będzie się toczyć.

D.W.: No właśnie, właśnie do tego chciałam dojść. Jak pan ocenia sam program przedstawiony przez Jana Rokitę? To jest dobry program? To jest program Platformy?

B.Z.:
To jest dobry program i dobry wkład do dyskusji, która właśnie się rozpoczyna. Ja uważam, że temu programowi można zarzucić tylko dwie rzeczy: po pierwsze, że on nie jest jeszcze w stu procentach kompletny, tam pewnych elementów brakuje, niedużych, ale brakuje, i druga rzeczy niezwykle ważna – brakuje jeszcze tej ogólnopartyjnej dyskusji nad tym programem, tak, aby zweryfikować niektóre pomysły. Są tam pomysły znakomite i są pomysły dyskusyjne. Po to, aby on mógł być zaakceptowany, musi przejść całą procedurę. Ta procedura zresztą została uruchomiona. Wiadomo, że szefem odpowiedzialnym za uruchomienie prawidłowej procedury dyskusji jest Bronisław Komorowski i ona na pewno się odbędzie w lutym i marcu z udziałem nie tylko członków klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, ale wszystkich członków Platformy Obywatelskiej i wszystkich jej sympatyków.

D.W.: A Witold Gadomski pisze dzisiaj w komentarzu w Gazecie Wyborczej, że jest w tym projekcie programu rzeczywiście wiele pomysłów, pod którymi sam by się nawet podpisał, ale pisze, że ważniejsze jest jednak co innego – ważniejsze jest to, że pomysły Rokity są zbieżne z programem rządu PiS.

B.Z.:
To nieprawda. Akurat ten ostatni element łatwo zakwestionować. A można zakwestionować jeszcze taką stronę praktyczną, otóż Prawo i Sprawiedliwość nawet wówczas, kiedy następują zbieżności z myśleniem Platformy Obywatelskiej, nic w tej materii nie czyni. Myślę tutaj zarówno o podatkach (przypomnę, że zbieżność sprowadzała się do tego, że i PO, i PiS zapowiadali obniżenie podatków, w różnych, oczywiście, postaciach, natomiast nic w tej materii się nie dzieje), to samo jeżeli chodzi o uniezależnienie prokuratury od Ministerstwa. Początek był taki, że była tutaj daleko idąca zbieżność. W tej chwili słyszę raczej wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości, że odchodzą od tych pomysłów, że nadal będzie tutaj zwartość polityczna. Tak że można powiedzieć, że w niektórych punktach nawet jak ta zbieżność występowała, to ona w praktycznej formie nie ma miejsca, przynajmniej w chwili obecnej.

D.W.: Wrócę jeszcze do Jana Rokity, chociaż już wyczuwałam w pana głosie nieco zniecierpliwienia, ale jednak jest sporo pytań, bo Jan Rokita mówi o Donaldzie Tusku, o Grzegorzu Schetynie, że to „czołgi, które rozjeżdżają jego samego”, a z drugiej strony spotyka się z Kazimierzem Marcinkiewiczem i mówi, że w 99% się z nim zgadza.

B.Z.:
Było wręcz odwrotnie – to, o ile pamiętam, Marcinkiewicz mówił, że zgadza się w 99% z Janem Rokitą i to, o ile pamiętam, w swoim prywatnym blogu. Natomiast nie ulega wątpliwości...

D.W.: Ale później była wypowiedź Jana Rokity też, który powiedział dokładnie to samo, tak że chyba rzeczywiście się zgadzają.

B.Z.:
Powiedział, że rozmowa była sympatyczna, a rozmowę obserwowałem, więc nie przywiązuję jakiejś nadmiernej wagi. Natomiast nie ulega wątpliwości, jedna zasada od czasu do czasu jest łamana, nie powinna – nie mówi się publicznie źle, krytycznie o swoich kolegach partyjnych. Jeżeli ktoś ma coś do powiedzenia krytycznego, to powinien to zrobić na klubie. Zresztą po to będzie klub, aby można było wszystkie ewentualne żale wysupłać. Mam nadzieję, że to będzie miało też taki charakter oczyszczający. Natomiast nie chcę dodawać do tego konfliktu czegoś, czego (...). Wydaje mi się, że drobne napięcia przeradzają się w nieco większe tylko dlatego, że są przedmiotem tej dyskusji poza Platformą Obywatelską, a wiadomo, że poza Platformą Obywatelską są nie tylko jej sympatycy, ale także przeciwnicy.

D.W.: Ale to dobrze, że Jan Rokita spotyka się z Kazimierzem Marcinkiewiczem? Pan zna doskonale kontekst tych spotkań. Czy to nie jest takie wotum nieufności wobec władz własnego ugrupowania?

B.Z.:
Jan Rokita jest wolnym człowiekiem. Zresztą Platforma Obywatelska walczyła długo, aby żyć w wolnej Polsce, demokratycznej, otwartej, z możliwością przynależności do partii, a nie z obowiązkiem. Natomiast jeżeli chodzi o Kazimierza Marcinkiewicza, trzeba pamiętać, że kontekst jest taki, że do polityki on raczej nie wróci – takie są deklaracje samego Kazimierza Marcinkiewicza – w związku z tym nie należy tego traktować jako próby budowania poza partią Platformą Obywatelską innej partii. Zresztą podobne wypowiedzi były innych polityków, którzy spotkali się w Małopolsce. Nie traktuję tego jako zalążka czy budowania opozycji z Platformy poza Platformą.

D.W.: A nie obawia się pan, że rozstanie Jana Rokity z Platformą jest nieuchronne? Już niezależnie od tego, czy sam odejdzie, czy zostanie do tego zmuszony, że to rozstanie wisi w powietrzu?

B.Z.:
Może tak być, w powietrzu rzeczywiście wisi taka czy inna decyzja. Jeżeli miałbym na skali procentowej oceniać, co jest bardziej prawdopodobne, to bardziej prawdopodobne jest rozstanie niż pozostanie. Ale dopóty dopóki nie ma przesłanek, aby to w jednoznaczny sposób potwierdzić, to według mojej oceny są to czyste spekulacje.

D.W.: Ale to byłaby decyzja Jana Rokity, czy decyzja Platformy o rozstaniu?

B.Z.:
Myślę, że decyzja generalnie rzecz biorąc, będzie Donalda Tuska i Jana Rokity i że te dwie osoby będą przede wszystkim decydowały o sytuacji, o ewentualnych rozwiązaniach.

D.W.: I jeszcze na koniec tego wątku już – kiedy taka decyzja?

B.Z.:
No, teraz mnie pani próbuje skusić na wypowiedź, która nie może paść, to znaczy ja mam cały czas nadzieję, że ten konflikt i te różnice zdań, które w ostatnim czasie się pojawiły czy nasiliły, uda się jednak rozwiązać.

D.W.: Panie pośle, teraz wybory, przy których upiera się premier. Przed chwilą tutaj, w tym studiu Ludwik Dorn też powiedział, że sprawa jest oczywista – Hanna Gronkiewicz-Waltz popelniła błąd i ten mandat jest nieważny.

B.Z.:
O wygaśnięciu mandatu i ostateczności decyzji o takim wygaśnięciu decyduje sąd, a nie Ludwik Dorn.

D.W.: Hanna Gronkiewicz-Waltz popełniła ten błąd, czy nie popełniła? Jak to jest?

B.Z.:
Nie ulega wątpliwości, że popełniła błąd.

D.W.: No i nie ma rozwiązania, bo na te pomysły, które proponuje Platforma, PiS nie zgadza się.

B.Z.:
PiS tutaj nie ma na szczęście wiele do powiedzenia. Jeszcze w Polsce o takich faktach i ich interpretacjach decydują niezawisłe sądy i całe szczęście. Przypomnę, procedura jest dość klarowna, dość prosta, wszystkie autorytety prawne to potwierdzają, nie znalazł się żaden naukowiec, osoba z tytułem naukowym, która by zaprzeczyła. Pierwsza rzecz – Rada Warszawy ma pierwszy głos i albo wygasza, albo nie wygasza mandat. Gdyby wygasił i pojawiła się informacja Państwowej Komisji Wyborczej o ogłoszeniu wyborów, byłoby praktycznie po wszystkim. Gdy Rada Warszawy nie wygasi mandatu Hanny Gronkiewicz-Waltz, wojewoda może wydać decyzję zastępczą. Ta decyzja ma charakter zaskarżalny do Naczelnego Sądu Administracyjnego i on rozstrzyga, czy ta decyzja ma charakter prawomocny i ostateczny, czy też nie.

D.W.: Poseł Bogdan Zdrojewski, szef Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, był gościem Sygnałów Dnia. Dziękujemy bardzo.

B.Z.:
Dziękuję, pozdrawiam wszystkich serdecznie.

J.M.