Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 07.08.2007

Zdążymy z Euro 2012

Pewne opóźnienia, jak na każdej budowie, mogą być, ale musi być realistyczny, dobry przedstawiony plan i wtedy nie ma żadnych zagrożeń dla budowy Euro

Jacek Karnowski: Nasz gość – Elżbieta Jakubiak, Minister Sportu. Dzień dobry, pani minister.

Elżbieta Jakubiak: Dzień dobry.

J.K.: Pani minister, czy w takim chaosie politycznym, bo to już n-ty dzień sporów wewnątrzkoalicyjnych, wychodzenia z koalicji, pozostawania w koalicji, czy w takim chaosie da się organizować Euro 2012?

E.J.: Zawsze można znaleźć coś dobrego w tym chaosie. Wszyscy są zajęci czym innym, a my mamy czas na to, żeby przygotować Euro 2012.

J.K.: Ale jest taka niestabilność, nie wiadomo, czy będzie konstruktywne wotum nieufności.

E.J.: Ja nie odczuwam, nie mam czasu. W odróżnieniu od ludzi, którzy czytają gazety, ja przez ostatnie dni rzadko czytam, więc nie zajmuję się tym hałasem obok. My pracujemy nad projektem, zrobimy tyle, ile można. Jeśli finał rządu czy finał tej koalicji będzie szybko, no to, oczywiście, zrobimy mniej, jeśli później, to więcej.

J.K.: Ale może jest tak, że na przykład urzędnicy przewidują szybki upadek tej ekipy i już nie są tak gorliwi, nie są tak chętni do współpracy.

E.J.: Nie, nie, bardzo...

J.K.: Premier się żalił kilkakrotnie na taką sytuację.

E.J.: Ja akurat zajmuję się Euro, które budzi wielkie emocje i to dobre emocje, tak że pracownicy zgłaszają się sami, konsultanci, ludzie, którzy przynoszą swoje przemyślenia, piszą, bardzo wielu wspaniałych menadżerów doradza mi, mówiąc, co trzeba, co szybko powinnam zrobić, tak że ja nie odczuwam tego braku wsparcia ani przez urzędników, ani przez ludzi ze świata biznesu czy ludzi ze świata takich zarządczych firm. Tak że bardzo jestem zadowolona, że wakacje są, kiedy rozpoczynam pracę nad projektem.

J.K.: Zanim przejdziemy do sprawy Euro, chciałbym panią zapytać o opinię na temat pomysłu, planu Ligi Polskich Rodzin, by wymienić premiera, by to nie Jarosław Kaczyński szefował rządowi, ale ktoś inny – Paweł Zalewski, pada nazwisko Kazimierz Marcinkiewicz.

E.J.: No, to jest myślę, że takie troszkę zabawne. Myślę, że koledzy z Ligi Rodzin Polskich chcą mieć pierwszeństwo w takim sezonie ogórkowym, więc jest prześciganie się, kto zgłosi bardziej absurdalny pomysł. No i myślę, że jeżeli szefa największej partii proponuje się odsunąć od stanowiska premiera, no to jest jednak to pewnym hitem wakacyjnym, ale muszę powiedzieć, że wyłącznie.

J.K.: A pani przewiduje, jaki rezultat tego wszystkiego? Uda się zebrać większość?

E.J.: Myślę, że rozsądek tutaj powinien wziąć górę, ale właściwie wszystko zależy od tych partii koalicyjnych. Jakie rachunki będą nimi kierowały, trudno powiedzieć, raczej myślę, że racjonalne, ale trudno powiedzieć.

J.K.: Pani zna dobrze prezydenta Lecha Kaczyńskiego, była pani jednym z najbliższych współpracowników. Jakby zareagował, jak reaguje na takie pomysły, by jego brat przestał być szefem rządu?

E.J.: O, prezydent jest teraz na wakacjach, więc nie rozmawialiśmy o tym.

J.K.: Pani minister, stadiony na Euro 2012 muszą być gotowe do roku 2010, tak Polska zgodziła się...

E.J.: Tak przewiduję...

J.K.: ...w negocjacjach czy przyjęła taki scenariusz napisany przez UEFA, ale wiadomo już, że przynajmniej dwa nie będą gotowe – w Gdańsku i w Warszawie.

E.J.: No, to są takie doniesienia prasowe. Ja powiem tak – stadiony powinny być gotowe przynajmniej rok przed rozpoczęciem się mistrzostw w Polsce i dzisiaj wszystkie miasta, które budują stadiony są w bardzo podobnej sytuacji. W najlepszej jest Poznań, który rozpoczął inwestycję, ale zarówno Wrocław, Gdańsk i Warszawa muszą przystąpić do realizacji projektów. Żeby przystąpić do budowy, trzeba mieć projekty i tych projektów te trzy miasta nie mają, co niczego złego jeszcze nie oznacza, bo jest jeszcze wystarczająco dużo czasu, aby zamówić te projekty i przystąpić do ich wybudowania. Na ten okres budowania to jest około dwóch lat i okres projektowania myślę, że to jest około półtora roku i wtedy jesteśmy gotowi w 2011 roku. Wszyscy nasi poprzednicy, organizatorzy, czyli Portugalczycy i Niemcy, i Szwajcarzy byli w bardzo podobnych sytuacjach, kiedy zaczynali. Część tych inwestycji opóźniała się i tutaj nie było kłopotu. I ważny jest praktyczny, taki realny plan, który się przedstawi. I, oczywiście, pewne opóźnienia, jak na każdej budowie, mogą być, ale musi być realistyczny, dobry przedstawiony plan i wtedy nie ma żadnych zagrożeń dla budowy Euro. W Polsce nie ma tych zagrożeń, bo my przygotowujemy ustawę, która pomoże w podejmowaniu decyzji, przyspieszeniu tych inwestycji, druga – jest finansowanie dla wszystkich inwestycji, nie ma w związku z tym żadnych zagrożeń. Dzisiaj ja przeczytałam tytuły prasowe, jestem zadziwiona...

J.K.: „Stan wyjątkowy 2012” na przykład.

E.J.: No więc właśnie. To tak dobrze brzmi w gazecie, ale wolałabym, żebyśmy nie mówili o jakichś stanach nadzwyczajnych, tylko naprawdę wzięli się solidnie do pracy.

J.K.: Pani minister, ale pierwsza, jedna z pierwszych pani decyzji, taka głośniejsza, to unieważnienie przetargu na Stadion Narodowy w Warszawie, ten, który miał powstać na miejscu czy obok Stadionu Dziesięciolecia, no i w kraj poszedł taki sygnał, jak ktoś nie śledzi tego bardzo uważnie, nie wnika w regulacje przetargowe i skomplikowaną sytuację prawną, poszedł taki sygnał: o, znowu my, Polacy, coś tam kombinujemy, znowu ogłaszamy, cofamy się, nie wiemy...

E.J.: Nie, nie, nie. Myślę, że poszedł taki sygnał, że ja... w każdym razem moim zamiarem było to, aby poszedł taki sygnał, że nie będziemy się w tej chwili koncentrować na procedurze, która nie skończy się niczym dobrym, ponieważ tak jak sam pan powiedział, że stadion może być zbudowany tu lub tu. Nie wolno ogłaszać przetargu, jeśli się nie wie, gdzie ma być ten stadion zbudowany, bo tam jest 37 ha gruntu i ja nie mogę zamówić: proszę mi zbudować stadion, a ktoś sobie ma wybrać, w którym miejscu, bo nie da się porównać tych dwóch, trzech, dziesięciu czy piętnastu ofert ze sobą.

J.K.: Ale tę wątpliwość również pani ekipa zgłosiła, gdzie ma być Stadion Narodowy.

E.J.: Tak, ale nie zamówiliśmy, nie otworzyliśmy w tej sprawie konkursu, tylko chcemy podjąć decyzję sami.

J.K.: Ale po co? Może lepiej wewnętrznie zdecydować się, gdzie ma być ten stadion i później to ogłosić.

E.J.: Tak, właśnie dokładnie tak zamierzam zrobić – wewnętrznie zdecydować, gdzie ma być stadion, a potem zamówić projekt u wykonawców, architektów. I tylko tyle. Bawienie się w taki konkurs, w którym wszyscy zaprojektują wszystko na 37 hektarach jest niemożliwe, bo nie ma możliwości porównawczych żadnych, bo cóż ja mogę porównać, jeśli dziesięciu architektów zaprojektuje stadion obok starego stadionu, a następnych dziesięciu na tym miejscu, a jeszcze następnych dziesięciu w rogu działki 37-hektarowej.

J.K.: A kiedy będzie wiadomo, gdzie ma powstać Stadion Narodowy?

E.J.: W połowie września.

J.K.: W połowie września.

E.J.: W połowie września. My dzisiaj pracujemy nad studium takim, które pokaże, która lokalizacja będzie wygodniejsza do realizacji, przyspieszy tempo tej realizacji i która pozwoli nam szybciej zbudować stadion. Tylko to się dzisiaj liczy.

J.K.: To po co kupcy muszą do połowy września opuścić Stadion Dziesięciolecia, skoro nie wiadomo, czy tam, czy obok będzie ta arena Euro 2012?

E.J.: Dlatego, że po pierwsze nikt z warszawiaków już nie oczekuje, że kupcy będą tam dalej i to jest jedno, a poza tym osiemnaście lat to chyba wystarczy. Po drugie – mimo że lokalizacja stadionu nowego może być obok, teoretycznie jest jedną z dwóch rozpatrywanych możliwości, może być obok Stadionu Dziesięciolecia, to jednak nie przewiduje tam uczestnictwa kupców w trakcie mistrzostw, w związku z tym zaproponowaliśmy kupcom nową lokalizację targowiska przy ulicy Radzymińskiej i w tej chwili tak czy siak będzie tam zaplecze budowy. Musimy tak zrobić i kupcy będą opuszczali stadion w pewnym planie, takim, że na początek do połowy września koronę i jedno z wyjść, następnie po wybudowaniu targowiska zaproponujemy przeniesienie się na ulicę Radzymińską.

J.K.: Czy w tej sprawie, w sprawie Stadionu Narodowego błędy popełnił minister Lipiec, decydując się na procedurę przetargową?

E.J.: Nie wiem, czy popełnił błędy minister Lipiec, dlatego że on podejmował decyzję taką, jaka mu się wtedy wydawała najwłaściwsza. Myślę, że zabrakło dużo wcześniej, czyli kilka lat temu, zabrakło takiego myślenia o tym, co w tym miejscu ma być i wtedy na co się zdecydujemy – czy ma być to teren Narodowego Centrum, czy to ma być stadion tylko, czy być może tylko hala, a może wszystko naraz? Taka decyzja powinna być podjęta trzy lata temu, kiedy podpisywaliśmy pierwszy list do UEFY w sprawie organizacji Mistrzostw Euro 2012 i wtedy powinny były powstać koncepcje.

J.K.: A pierwsza łopata na Stadionie Narodowym kiedy zostanie wbita?

E.J.: Wiosną 2009.

J.K.: I zdążymy wtedy?

E.J.: I wszystko zdążymy.

J.K.: Bo Chorzów już czeka, tak? Chorzów chciałbym Warszawie zabrać lokalizację czy współorganizować.

E.J.: Proszę państwa, z Chorzowem jest tak, że ja bardzo dużo słyszę, ale tak naprawdę jeszcze nie widziałam i poprosiliśmy prezydenta Chorzowa o przesłanie nam koncepcji budowy, rozbudowy, planów dotyczących stadionu w Chorzowie. Ja tylko w telewizji oglądam, że budują się szatnie, ale to jest jeszcze za mało.

J.K.: Pani minister, słychać też, w prasie wyczytałem, że ma powstać spółka, która zatrudni do tysiąca specjalistów i będzie zajmowała się organizacją Euro 2012.

E.J.: Nic w tym dziwnego nie widzę, tak organizowali wszyscy, którzy są organizatorami, zarówno Szwajcaria, jak i Austria, mają specjalne instytucje do organizacji Euro. I kiedy zaczynali, zatrudniali około 35 osób, to znaczy tyle, ile my dzisiaj. Natomiast rok przed rozpoczęciem mistrzostw w tych zespołach pracowało kilkaset osób, do tysiąca, różnie w różnych państwach.

J.K.: A przecież mamy Ministerstwo Sportu, pani minister.

E.J.: Ministerstwo Sportu jest to 130 osób, które zajmuje się nie tylko Euro 2012, ale całym sportem i kwalifikowanym, i tym sportem zwykłym dla młodzieży i to nie jest instytucja, która może zbudować po pierwsze stadiony i zorganizować Euro. Tam są zobowiązania, umowa z UEFA to jest kilkaset zobowiązań, które trzeba dochować, choćby związanych z prawami autorskimi, bo Polska jest tylko państwem-gospodarzem. Organizatorem Euro na terenie Polski jest UEFA, która stawia wymogi.

J.K.: Ale taki urząd jak powstanie, to jak znam życie później, nie...

E.J.: To nie jest urząd. To będzie incydentalna...

J.K.: Nie daje się zlikwidować.

E.J.: Nie, incydentalna organizacja.

J.K.: Tysiąc etatów w administracji więcej.

E.J.: To nie są etaty i nie jest to administracja. Incydentalna organizacja, taka jak sztab, tyle tylko, że powołana formalnie, bo inaczej nie można finansować działalności tej instytucji ze środków budżetu państwa, zatem powstanie incydentalnie i zostanie rozwiązana po zakończeniu mistrzostw. Tak robią wszystkie państwa, proszę, zachęcam do sprawdzenia, jak to robili Portugalczycy...

J.K.: Jak to się będzie nazywało?

E.J.: A, pewnie Organizator 2012.

J.K.: Pani minister, jak to jest z tymi ustawami? Bo muszą powstać dwie specjalne ustawy, które udrożnią te procedury, sprawią, że to wszystko będzie prostsze. Kiedy one trafią do parlamentu i kiedy wejdą w życie?

E.J.: Odkąd 10-11 dni temu objęłam urząd Ministra Sportu i Turystyki, od razu przystąpiliśmy do przygotowania dwóch ustaw. Jednej to jest tej, która ma powołać organizatora 2012, a nie urząd, i druga to jest tak, która ułatwi czy opisze procedury i opisze to, czym jest Euro, żeby było wiadomo, że Euro to cztery stadiony...

J.K.: Stworzy tory, na których się będziemy poruszali, tak?

E.J.: ...że to odpowiednia ilość ośrodków treningowo-wypoczynkowych, że to jakieś drogi dojazdowe czy dworce kolejowe, co będziemy realizować w ramach projektu Euro. To musi być jasno napisane, bo później odpowiedzialność musi być też jasna, to jedno.

J.K.: I kiedy?

E.J.: Myślę, że na najbliższą Radę Ministrów chciałabym przedstawić projekt do Sejmu w trybie pilnym, będę prosiła Radę Ministrów, aby skierować ten projekt do Sejmu w trybie pilnym, ale to, oczywiście, są tygodnie, trzeba na to chwilę czekać.

J.K.: 22 sierpnia najbliższe posiedzenie.

E.J.: No, to jest pierwsze, ale myślę, że ja przedstawię w tej chwili projekt, natomiast musi on jeszcze podlegać takie obróbce, Komitet Stały Rady Ministrów i dopiero potem uzgodnienia międzyresortowe i to wszystko zajmie mi kilka tygodni.

J.K.: I jeszcze jedno pytanie – jak idzie Ukraińcom według pani informacji? Też mają kłopoty, czy wszystko sprawnie, ruszyli?

E.J.: To jest zupełnie inaczej. My, proszę państwa, żyjemy w dwóch rzeczywistościach – my żyjemy w rzeczywistości unijnej, gdzie są procedury, ustawa o zamówieniach publicznych, prawo finansów publicznych i podlegamy zupełnie innym rygorom ustawowym. Ukraińcy będą finansowali swoje inwestycje głównie z kapitału prywatnego, co pozwala znacznie swobodniej decydować, gdzie i co ma powstać. My wydajemy pieniądze w ramach reżimu ustawy o finansach publicznych, nie mamy ustawy o partnerstwie publicznoprywatnym, więc tutaj jest troszeczkę inaczej niż na Ukrainie, ale razem będzie dobrze.

J.K.: Pani minister, jeszcze jednym zdaniem – jak pani określiła te doniesienia, że może nam UEFA zabrać Euro, przenieść do innego kraju? To bzdura?

E.J.: To jest bzdura, nie przewiduję takiej możliwości.

J.K.: Dziękuję bardzo. Elżbieta Jakubiak, Minister Sportu, była moim i państwa gościem w Sygnałach Dnia. Bardzo dziękuję, pani minister.

E.J.: Dziękuję bardzo.

[transkrypcja: J. Miedzińska]