Logo Polskiego Radia
Jedynka
Marlena Borawska 23.07.2010

Jak nas oszukują producenci żywności

Schab z kurczaka, szynka drobiowa z mintaja, mięso wieprzowe mielone wołowe - inwencja producentów nie zna granic.
Jak nas oszukują producenci żywnościGlow Images

Kupując mięso mielone możemy być pewni jedynie tego, że to mięso jest zmielone - wynika z ostatnich badań warszawskiej Inspekcji Handlowej. Pozostaje kwestia tego, co jest w nim zmielone.

Joanna Jankowska-Kuć 490x280Joanna Jankowska-Kuć o złej jakości żywności

Czy kiedy kupujemy mięso mielone wołowe faktycznie kupujemy wołowe? Niekoniecznie - podkreśla w "Sygnałach Dnia" inspektor Joanna Jankowska-Kuć. - Podczas kontroli zdarzało się, że mięso, które jak podawał producent na etykiecie było wołowe zawierało również mięso wieprzowe - mówi.

Co jest przyczyną takich żywnościowych pomyłek? Joanna Jankowska-Kuć z Inspekcji Handlowej twierdzi, ze zazwyczaj jest albo wynik niedbalstwa albo celowy zabieg, który ma na celu obniżenie kosztów producenta.

Produkcję kontroluje Sanepid, Inspekcja Weterynaryjna i Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. W sklepach robi to Inspekcja Handlowa. Mimo wielu kontroli producenci żywności wydają się być nieustraszeni i wciąż zdarzają się "składnikowe machloje".

Tym razem parówki dostały dobra ocenę inspektorów żywności. Co ciekawe Inspekcja Handlowa w Warszawie nie stwierdziła nieprawidłowości w producji tego popularnego produktu. Jeśli chodzi o pieczywo, chleb, bułki inspektor Jankowska-Kuć radzi, by zawsze sprawdzać, co kupujemy. Jest to dobra rada zwłaszcza dla tych osób, które są smakoszami i poszukują określonych gatunków pieczywa. - Szczególną uwagę trzeba zwracać na to, co napisane jest na etykiecie produktu o składzie pieczywa.- Może zdarzyć się tak, że chleb żytni, nie koniecznie jest żytni - wyjaśnia Jankowska-Kuć.

W raporcie są też dobre wiadomości - coraz rzadziej zdarzają się nieprawidłowości w produkcji kawy i czekolady.

(mb)

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Jak tu, proszę państwa, siedzimy z Wiesławem w studiu i z naszym gościem, my przynajmniej we dwóch jesteśmy z pokolenia, które pamięta jeszcze legendarny produkt o nazwie „szynka drobiowa z mintaja”, była taka. A jeszcze bardziej sięgając pamięcią wstecz, nie wiem, czy przypominasz sobie coś, co nazywało się „płynnym owocem” i było takim napojem o konsystencji, smaku i kolorze mazutu mniej więcej, nie wiadomo było w ogóle, co to za owoc w środku pływa i z czego to było zrobione, ale oczywiście cokolwiek pływało. No ale cóż, lata lecą, a inwencja naszych producentów, producentów żywności granic nie zna, przyzna pani.

    Joanna Jankowska–Kuć: Dzień dobry państwu. Przyznaję, że czasem tak bywa.

    K.G.: Pani Joanna Jankowska–Kuć, zastępca Mazowieckiego Wojewódzkiego Inspektora Inspekcji Handlowej w Warszawie. No to zacznijmy od mielonych.

    J.J.-K.: Mięso mielone – z ostatnich badań Inspekcji Handlowej, tu mam na myśli przede wszystkim Wojewódzki Inspektorat, bo ten reprezentuję, Inspekcji Handlowej w Warszawie oczywiście, z ostatnich badań wynika, że z tym mięsem mielonym bywa różnie.

    K.G.: Znaczy na pewno jest mielone.

    J.J.-K.: Na pewno jest ono mielone. Kwestia teraz tego, co jest w nim mielone. Otóż z naszych ostatnich badań wynika, że mięso deklarowane przez producenta w oznakowaniu na opakowaniu jako mięso mielone wołowe zawierało w sobie mięso wieprzowe również. No, jest to istotne chociażby z punktu widzenia konsumenta – nie każdy konsument każdy gatunek mięsa jada, tak? Więc jest to istotna informacja. Tutaj na pewno chcę podkreślić to, że nie zawsze jest to bezpośrednie działanie producenta mające na celu ewidentne zafałszowanie i działanie z premedytacją. Oczywiście zdarzają się takie przypadki chociażby w takich produktach, jak masło, które w wyniku badań okazuje się miksem tłuszczowym. Czasami na przykład zawartość tego mięsa wieprzowego w mielonym mięsie wołowym wynika chociażby z niedbalstwa, z nieumytej maszyny, i takie przypadki się zdarzają, (...) po prostu zawartość...

    Wiesław Molak: A może to jest tak, że wołowe jest droższe od wieprzowego i łatwiej zarobić na takim mięsie pół na pół albo trzy czwarte...

    J.J.-K.: No, tutaj mówię, ponieważ każdy przypadek jest indywidualny. My wykrywamy, tak stwierdzamy zawartość mięsa innego niż deklarowane. I teraz w drodze postępowania administracyjnego wyjaśniamy, producent nam wyjaśnia, co mogło być przyczyną, czy było to po prostu właśnie niedbalstwo wynikające z nieumytej maszyny czy niewłaściwego procesu technologicznego, czy może faktycznie działanie celowe mające na przykład tak troszeczkę obniżyć koszty.

    K.G.: Takim innym produktem, przy okazji którego zawsze zadawano sobie pytanie, z czego to jest zrobione, to parówki były. Zostało nam to do dzisiaj? Czy też skład owiany jest tajemnicą?

    J.J.-K.: Z wyników badań Inspekcji Handlowej i tutaj też z raportów UOKiK, który przygotowuje roczne wyniki kontroli całej działania Inspekcji Handlowej wynika, że zdarzały się takie produkty, które cielęcinę miały tylko w nazwie. Jeżeli chodzi o Wojewódzki Inspektorat Inspekcji w Warszawie, akurat tego przypadków nie stwierdzaliśmy. Z tego, co pamiętam, zdarzyło się nam mięso cielęce, mielone cielęce, które miało w sobie również wieprzowinę, zawartość wieprzowiny. Też mówię mogło to wynikać z niedbalstwa bądź z jakiegoś celowego działania. W Inspektoracie w Warszawie na parówki z cielęciną bez cielęciny akurat myśmy w wyniku badań nie stwierdzili obecności, aczkolwiek zdarzają się i takie przypadki.

    K.G.: Że można trafić. A inny podstawowy produkt, na przykład pieczywo, chleb, bułki?

    J.J.-K.: Bardzo... No, tutaj też mogę się pochwalić, jeżeli mogę tak powiedzieć, pewnymi ustaleniami kontroli. Zagadnienie dosyć świeże i jak najbardziej aktualne. Mówię o I i II kwartale 2010 roku. Tutaj bardzo ważna, istotna informacja dla konsumentów – bardzo szczególną uwagę należy zwracać przede wszystkim na oznakowanie takiego pieczywa. Też jest to istotne z punktu widzenia konsumenta. Są konsumenci, którzy szukają określonych gatunków chleba – chleb żytni, chleb z mąki żytniej. Musimy pamiętać o tym, że w składzie takiego chleba musi być procentowa zawartość mąki żytniej i ewentualnie innych użytych do produkcji. Jeżeli ta mąka żytnia wynika nam z nazwy takiego środka spożywczego, takiego pieczywa, chleb z mąki żytniej, to ja muszę mieć informację, ile tej mąki żytniej w nim jest. Spotykaliśmy się w toku kontroli z nieprawidłowym oznakowaniem. Tutaj chcę podkreślić, że nieprawidłowe oznakowanie produktu czy luzem, czy pakowanego jest również niespełnieniem jakości handlowej i również wiąże się z karami pieniężnymi wymierzanymi przedsiębiorcom przez Inspekcję Handlową.

    K.G.: Kiedy zapowiadaliśmy rozmowę z panią, mówiliśmy o takich produktach, jak banany w galaretce oblanych gorzką czekoladą. W rzeczywistości ten produkt bananów nie zawierał. Ewentualnie czekolada nadziewana z kawą i whisky, w którym to produkcie kawy nie było. Na szczęście była whisky.

    W.M.: To już coś.

    K.G.: Tak, ale to podobno na Mazowszu nie występuje.

    J.J.-K.: Tak. Ponieważ raport UOKiK jest raportem, tak jak powiedziałam, zbiorczym dotyczącym kontroli przeprowadzonych przez wszystkie inspektoraty wojewódzkie w całej Polsce, jeżeli chodzi o teren Mazowsza akurat tego typu nieprawidłowości nie zostały stwierdzone. Jeżeli chodzi o Inspektorat w Warszawie, z tego, co ja pamiętam, faktycznie kwestionowanych było kilkanaście procent wyrobów czekoladowych, przeważnie ze względu na niższą zawartość tłuszczów ewentualnie obecność ekwiwalentu tłuszczu, który miał zastąpić tłuszcz kakaowy. Czyli też działanie producenta mające na celu chociażby obniżenie kosztów.

    K.G.: No dobrze, a jeśli taki producent nie spełnia norm, o których pani mówi, i państwo to wykryją, to co dalej?

    J.J.-K.: Ponieważ Inspekcja Handlowa jest organem, który kontroluje środki spożywcze będące w obrocie, czyli detalicznym i hurtowym, tutaj Inspekcja Handlowa nie kontroluje przedsiębiorców, chcę podkreślić, że jeżeli chodzi o urzędową kontrolę żywności w ogóle w Polsce, możemy pochwalić się dosyć dużym sitem, przez jakie przechodzą te środki spożywcze. Z jednej strony mamy Inspekcję Jakościową Artykułów Rolno-Spożywczych, która kontroluje od strony producenta wyroby i ona te same kary czy te same naruszenia może stwierdzić na etapie produkcji. Inspekcja Handlowa stwierdza je na etapie już wprowadzenia do obrotu, czyli detalu bądź hurtu. Nasze postępowania są postępowaniami prowadzonymi w stosunku do kontrolowanych przedsiębiorców. Spotykamy się również z takimi sygnałami, że przecież ta konserwa mięsna jest wyprodukowana przez producenta X, przedsiębiorca prowadzący sprzedaż detaliczną nie ma wpływu na tę jakość. No, tak jest z jednej strony, z drugiej trzeba pamiętać, że urzędowa kontrola żywności dotyczy środka spożywczego na każdym etapie. Wszystko po to, żeby konsument dostał finalnie produkt właściwej jakości handlowej. Stąd też wszystkie obwarowania znajdujące się w przepisach unijnych, również w przepisach naszych obowiązujących dotykają środka spożywczego na każdym etapie produkcji, począwszy od producenta po hurt i detal. Tak że każdy na każdym etapie odpowiada za to, żeby środek spożywczy był bezpieczny i właściwej jakości handlowej.

    W.M.: Mówiła nam pani przed rozmową już na żywo o olejach. Na etykietce jest napis: „Nie zawiera cholesterolu”.

    J.J.-K.: To jest też może nie bolączka, ale też pewne sygnały, które do nas docierają, z którymi my spotykamy się w toku kontroli prowadzonych przez Inspekcję Handlową. Konsumenci muszą pamiętać o tym, że oznaczenie środka spożywczego nie może wprowadzać w błąd, nie może informować konsumenta o właściwościach czy wskazywać szczególne właściwości, których ten produkt z natury rzeczy nie posiada, bądź sugerować, że produkt jest lepszy od innych, na przykład właśnie olej słonecznikowy. Zdarzały się nam takie oleje słonecznikowe oznakowane napisem: „bez cholesterolu”. Chciałabym podkreślić, że żaden olej nie posiada cholesterolu, tak że jest to wprowadzające w błąd.

    K.G.: Nie na każdym oleju jest to napisane.

    W.M.: A na przykład „napój winopodobny”, nasz ulubiony napój, na którym jest kiść winogron na etykietce, tak jakby sugerowało to, że to jest wino po prostu. Albo plaster miodu, który by sugerował, że to jest miód pitny.

    J.J.-K.: Zgadza się. Tutaj, jeżeli chodzi o Inspekcję Handlową, odnosimy się do kontroli ogółem prowadzonych w całej Polsce. Pojawił się taki raport UOKiK dotyczący również kontroli wyrobów winiarskich. Jeżeli chodzi o Inspektorat w Warszawie, tego typu nieprawidłowości na terenie Mazowsza nie stwierdzaliśmy. Były pewne uchybienia czy pewne nieprawidłowości dotyczące zaniżonej zawartości alkoholu na przykład. Natomiast jeżeli chodzi o wino, tutaj należy podkreślić to, że zgodnie z przepisami unijnymi nazwa wino zastrzeżona jest dla produktów produkowanych wyłącznie z winogron. Jeżeli mamy wino z domieszkami innych owoców czy innych... tak jak na przykład wino z dzikiej róży, to ono musi mieć w nazwie wino z dzikiej róży, tak, żeby ta nazwa zawierała w sobie również rozszerzenie owocu, z którego jest dodatkowo zrobiony. Nazwa wino zastrzeżona dla win wyprodukowanych wyłącznie z winogron.

    K.G.: I tak oto wygląda nasza konsumencka rzeczywistość. Jeszcze mamy sugestię, by spytać o to, czy parówki mogą kosztować 2 złote 19 groszy za kilogram, to pewnie mogą, skoro tak kosztują.

    J.J.-K.: Skoro kosztują, to mogą. Wszystko zależy od tego, tak jak już mówiłam, co producent, czyli w jaki sposób producent dochował tej należytej staranności i zrobił wszystko, by w tych parówkach za 2 złote było wszystko, co powinno być.

    K.G.: I 19 groszy.

    J.J.-K.: Dokładnie. I proszę pamiętać o tym, że najważniejsze jest to, żeby konsumenci mieli świadomość tego – najważniejsze jest oznakowanie i deklaracja producenta. Skoro producent deklaruje nam na opakowaniu zawartość 18% białka, to niech te 18% białka będzie w tym mięsie.

    K.G.: Pani Joanna Jankowska-Kuć, zastępca Mazowieckiego Inspektora Inspekcji Handlowej w Warszawie. Dziękujemy pięknie.

    J.J.-K.: Dziękuję również.

    K.G.: I na koniec rozwiążemy pewną zagadkę, jeśli państwo z tym się spotkali. Otóż odpowiedź na pytanie: „Skąd pochodzi Podkarpacki miód pszczeli?” brzmi: z Wielkopolski. Dziękujemy bardzo.

    J.J.-K.: Dziękuję również.

    (J.M.)