Logo Polskiego Radia
Jedynka
Marlena Borawska 14.09.2010

Nielegalni grzybiarze

Kupując grzyby u przydrożnych zbieraczy robisz to na własne ryzyko.
Nielegalni grzybiarzeFot. zwiazekkurpiow.pl

Uliczna i przydrożna sprzedaż grzybów jest nielegalna - alarmuje Sanepid.

Osoby prywatne mogą handlować swoimi zbiorami jedynie na targowiskach, ale po wcześniejszym uzyskaniu atestu Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Innym sposobem na legalny handel grzybami jest posiadanie dyplomu klasyfikatora grzybów.

O tym kto i gdzie może handlować zbiorami mówi ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Jednak przepisy sobie, a rzeczywistość sobie. Niemal przy każdej drodze można bez problemu kupić grzyby - bez atestów i dyplomów.

- Są ludzie, którzy mają pieniądze, ale nie mają czasu jechać do lasu, to kupują. Ja nie mam pracy, nie mam pieniędzy i zarabiam sobie na grzybach - stwierdza przydrożny handlarz. Jak przyznaje o ateście nigdy nie słyszał, także nikt go nigdy nie kontrolował.

Kontroli nie było, bo jak tłumaczy rzecznik słupskiego ratusza Mariusz Smoliński - straż miejska może jedynie kontrolować czy sprzedawca ma pozwolenie na zajęcie pasa drogowego.

- Nasi strażnicy nie mają możliwości kontrolowania zaświadczeń czy jakiś certyfikatów wydawanych przez Sanepid czy ta osoba jest dobrze zorientowana w tym co zbiera i oferuje mieszkańcom miasta - wyjaśniał.

Inspektorzy Sanitarni podkreślają, że kupowanie grzybów od osób, które twierdzą, że się na nich znają może być niebezpieczne.

- To co zbierało się w domu, to zbieram od dziecka i nie przerzucam się na inne. To co znam, to zbieram - mówi jeden ze sprzedawców.

Henryka Kisiel, rzecznik Sanepidu w Słupsku twierdzi, że osobiście nie kupuje grzybów od przydrożnych handlarzy, gdyż uważa to za zbędne ryzyko.

- W tej chwili bardzo często mówi się o śmiertelnych przypadkach zatruć bądź względnie bardzo ciężkim uszkodzeniu wątroby. Wówczas nie potrafimy nawet takiego sprzedawcy zidentyfikować. W takich przypadkach odpowiedzialność bierzemy na siebie - uważa Henryka Kisiel.

Statystyki pokazują jednak, że najczęściej dochodzi do zatruć wśród osób, które grzyby zbierały własnoręcznie.


(mb)