Logo Polskiego Radia
Jedynka
Izabella Mazurek 02.10.2010

Próbujmy redukować szkody

Dopalacze to taki ogromny problem, bo nie wiemy, jaki jest ich chemiczny skład.
Sklep z dopalaczamiSklep z dopalaczamiźr. PAP

- Nie tak dawno można jeszcze było przebadać wszystkie narkotyki i wiadomo było jak ratować kogoś, kto przedawkował, teraz wszyscy są bezradni – mówi gość „Sygnałów Dnia” Łukasz Ługowski, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii "KĄT".

Dodaje, że dopalacze to między innymi, dlatego taki ogromny problem, że nie wiemy, jaki jest ich skład chemiczny.

- Narkotyki i prostytucja to są dwa najbardziej dochodowe interesy, które państwo wrzuciło w podziemie i podziemie na tym najbardziej zarabia – uważa Łukasz Ługowski.

Gość Jedynki jest przekonany, że trzeba ten rynek kontrolować w lepszy sposób, bo zniszczyć się go nie da. Tym bardziej, że dla wszystkich zainteresowanych jest oczywiste, że dopalacze sprzedaje się na przykład w kwiaciarniach jako nawóz do różnych roślin.

- To jest nasza specjalność – udawanie, że czegoś nie ma, bo czegoś zabroniliśmy. Nie udawajmy, że wszyscy jesteśmy abstynentami, a młodzież nie pali marihuany – mówi dyrektor MOS „KĄT”.

Ługowski mówi, że problem z dopalaczami ma cała Europa, ale najlepiej ze środkami zmieniającymi świadomość poradzili sobie Czesi. Zliberalizowali prawo dotyczące marihuany, która jest legalnie dostępna na rynku.

- Nigdy nie powiem, że marihuana i alkohol to przyjemne środki, bo to narkotyki zmieniające świadomość, ale to, co zrobili Czesi to próba redukowania szkody – uważa Ługowski.

Według gościa Jedynki jedynym na razie sposobem na walkę z tym problemem jest sprawdzony w narkomani sposób redukcji szkód. - Jeszcze niedawno wszyscy się oburzali, że rozdaje się narkomanom czyste strzykawki, a to przecież w wielu przypadkach był jedyny sposób na redukcję szkód, bo narkoman używał czyste strzykawki i na przykład nie zaraził się wirusem HIV – przekonuje Ługowski.

Dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii przyznaje, że w swojej szkole jest w stanie przypilnować, żeby młodzież na terenie szkoły nie była pod wpływem środków odurzających.

– Na to, co robią po szkole nie mam wpływu, ale na pewno nie udaję, że nikt z nich nie używa środków zmieniających świadomość – przyznaje Ługowski.

Rozmawiał Henryk Szrubarz

(im)