Logo Polskiego Radia
Jedynka
Andrzej Gralewski 22.12.2010

Polska wyda krocie na ochronę VIP-ów

Mikołaj Dowgielewicz (MSZ): Na ochronę zagranicznych oficjeli wydamy 25 proc. budżetu przeznaczonego na czas przewodniczenia UE.
Mikołaj DowgielewiczMikołaj Dowgielewiczfot: W. Kusiński/PR

Od 1 lipca przyszłego roku Polska obejmuje półroczne przewodnictwo w Unii Europejskiej. Już teraz przygotowujemy się do tego wydarzenia.

To zaszczyt, ale również obowiązek i wydatki. - Na ochronę ważnych gości z zagranicy, którzy w tym czasie będą przyjeżdżać do Polski wydamy jedna czwartą budżetu, przeznaczonego na nasze przewodnictwo - mówi Mikołaj Dowgielewicz, sekretarz stanu do spraw Unii Europejskiej i polityki ekonomicznej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Gość "Sygnałów Dnia" przekonuje, że przewodnictwo w Unii to szansa na promocję naszego kraju. Dlatego różne posiedzenia czy unijne zjazdy, które będziemy musieli zorganizować, będą odbywały się nie w Warszawie, a w różnych miastach Polski. - To lepsze niż Euro 2012 - ocenia rozmówca Krzysztofa Grzesiowskiego. A to dlatego, że Euro odbędzie się tylko w czterech miastach, a unijne konferencje mają być organizowane w większej liczbie miast i to w różnych regionach np. w Białymstoku.

Mikołaj Dowgielewicz zapewnia, że wybory parlamentarne, które mają odbyć się jesienią 2011 roku, czyli podczas prezydencji nie wpłyną na sprawne kierowanie sprawami Unii. Nie można naszej sytuacji porównywać tego do sytuacji Czech, które również organizowały wybory w czasie swej prezydencji. - W Czechach były to wybory przedterminowe, bo upadł rząd. U nas to normalny termin - tłumaczy wiceminister.

Gość Jedynki uważa, że społeczność międzynarodowa w stosunkach z Białorusią musi być stanowcza i solidarna wobec aresztowanych w tym kraju. Jego zdaniem, powiedział, że najważniejsze teraz jest uwolnienie opozycjonistów, zatrzymanych przez reżim Łukaszenki. Zdaniem Dowgielewicza, za wcześnie jeszcze mówić o konkretnych decyzjach, co do nowego ułożenia stosunków z Białorusią. Podkreśla, że wcześniejsza polska polityka wobec Białorusi była częścią polityki unijnej.

Wiceminister ocenia, że Polska ma obecnie szansę, by za pomocą miękkich narzędzi dyplomacji wspierać społeczeństwo obywatelskie na Białorusi.

(ag)

Aby posłuchać rozmowy z Mikołajem Dowgielewiczem, wystarczy kliknąć na dźwięk "Polska na czele UE" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
Audycji "Sygnały Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6. Zapraszamy.

*******

Krzysztof Grzesiowski: Mikołaj Dowgielewicz, sekretarz stanu ds. europejskich i polityki ekonomicznej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Dzień dobry, panie ministrze.

Mikołaj Dowgielewicz: Dzień dobry państwu.

K.G.: I co najważniejsze, bo to temat naszej rozmowy, pełnomocnik rządu do spraw (uwaga) przygotowania organów administracji rządowej i sprawowania przez Rzeczpospolitą Polską przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej, koniec nazwy.

M.D.: Czyli pełnomocnik ds. prezydencji najkrócej.

K.G.: Mówiąc po ludzku, no właśnie. Panie ministrze, najpierw od ciekawostki, jeśli pan pozwoli, zaczniemy, którą to ciekawostkę przytoczyła niedawno gazeta, dziennik Gazeta Prawna, mianowicie Francuzi, którzy przewodniczyli w drugiej połowie 2008 roku, przewodzili Unii wydali 170 milionów euro, to tak mniej więcej wychodzi 680 milionów złotych. Do dziś unijni urzędnicy wspominają kolacje w paryskim Muzeum Sztuk Pięknych zorganizowaną podczas szczytu śródziemnomorskiego. Na tym raucie samo jedzenie kosztowało ponad 62 tysiące euro. Nie jest napisane, co podawano, ale, no, musiało być nieźle. Mamy w planie coś takiego?

M.D.: Nie byłem na tej kolacji, natomiast nasz budżet na prezydencję jest o wiele skromniejszy, bo wynosi... z pieniędzy budżetowych to jest około 390 milionów złotych, czyli jakieś według obecnego kursu powiedzmy trochę mniej niż 100 milionów euro. To jest tak, że oczywiście każda prezydencja jest zobowiązana, żeby jakąś ilość spotkań zorganizować, ale nam się jawi prezydencja jako dobry sposób na promocję Polski i dlatego też chcemy, żeby spotkania w trakcie prezydencji na różnych szczeblach, na szczeblach ministerialnych i eksperci i inne spotkania, konferencje żeby się odbywały nie tylko w Warszawie, ale odbywały się w całym kraju. To oczywiście trochę więcej kosztuje, ale uważam, że to się zwraca. I tu jest wielki entuzjazm też w miastach, które będą gościły prezydencję, żeby to się u nich odbywało.

K.G.: Panie ministrze, a co tak na dobrą sprawę oznacza fakt przewodzenia Unii Europejskiej przez pół roku od 1 lipca? Jaka to jest dla nas korzyść, jakie mamy obowiązki?

M.D.: To jest przede wszystkim wielka szansa na europeizację i modernizację polskiej administracji, bo proszę pamiętać, że przez ostatni rok, w półtora roku szkoliliśmy 1200 urzędników, jeśli chodzi o znajomość języków angielskiego, francuskiego, o procedury unijne. To nam zostawi po prezydencji po prostu lepszą, bardziej europejską administrację. To jest raz. Po drugie jest to szansa na promocję Polski. Po trzecie jest to ogromne zobowiązanie, obowiązek, ponieważ oznacza to, że polscy ministrowie będą przewodniczyć obradom ministrów unijnych. Czy chodzi o ministrów rolnictwa, czy ministrów finansów, to wszystko będą polscy ministrowie, którzy będą przewodniczyć, z wyjątkiem jednym – to chodzi o ministrów spraw zagranicznych, gdzie jest stały przewodniczący, czyli pani Ashton, w Unii Europejskiej. I to oznacza, że Polska będzie mogła kształtować agendy Unii Europejskiej przez pół roku, a tak naprawdę trochę dłużej, bo i trochę przed prezydencją, i trochę po prezydencji. To będzie trudny okres dla Unii Europejskiej i myślę, że Polska może podzielić się trochę też naszym entuzjazmem, naszą energią z całą Unią Europejską. Unia w tej chwili tej energii bardzo potrzebuje.

K.G.: Czy to oznacza, że w Polsce będą organizowane na przykład szczyty przywódców państw Unii?

M.D.: To oznacza, że w Polsce odbędzie się sto kilkadziesiąt spotkań na wysokim szczeblu ministerialnym i prawie ministerialnym. Na razie nie chcę ujawniać szczegółów dotyczących ewentualnie spotkań na wyższym szczeblu, natomiast wszystko jest możliwe...

K.G.: Ale są takie możliwe.

M.D.: Wszystko jest możliwe. Na pewno będziemy mieli w 2011 roku okazję gościć, pan premier Tusk będzie miał okazję gościć wielu przywódców europejskich, dlatego że do Warszawy wszyscy się zapowiadają z wizytą jeszcze przed prezydencją po to, żeby rozmawiać na temat polskich priorytetów na prezydencję.

K.G.: Może pojawić się pewien problem, to już Czesi przerabiali, kiedy przewodzili Unii Europejskiej. Mamy wybory jesienne, prawda? Podczas okresu sprawowania przewodnictwa w pracach Unii. Oni mieli z tym kłopot. My... różnie z tym może być, też możemy z tym mieć. Jaki to może mieć wpływ na całość naszego przewodnictwa?

M.D.: Problem czeski to był problem z upadkiem rządu w środku prezydencji, czyli totalne zaskoczenie i sytuacja kryzysowa dla Unii. W Polsce, jeśli wybory odbędą się na jesieni, to nie jest żadna sytuacja kryzysowa, bo tego wszyscy się spodziewają, czyli nie ma elementu zaskoczenia. Po drugie ja myślę, że trzeba w Polsce spróbować oddzielić chińskim murem, naprawdę stworzyć taką bardzo poważną... poważne oddzielenie między prezydencją i wyborami, kampanią wyborczą. Trzeba tego próbować, ja o to apeluję permanentnie, nie tylko o zgodę partyjną w sprawie prezydencji, ale także o to, aby prezydencja nie była piłką w grze wyborczej. Mam nadzieję, że to się uda. I po trzecie ja myślę jednak, że w Polsce jest i dodatkowy element przewidywalności, bo mamy tak zaplanowany kalendarz prezydencji, że najważniejsze, wszystkie najważniejsze wydarzenia prezydencji włącznie z Radą Europejską grudniową, ostatnią odbędą się jeszcze... będą realizowane przez obecny rząd. Niezależnie, jaki będzie rząd po wyborach, bo to trudno dzisiaj przewidywać, wiemy, że obecny rząd realizuje w zasadzie do końca program prezydencji. Więc myślę, że jesteśmy w pełni przewidywalni i tu nikogo w Europie nie będziemy zaskakiwać kalendarzem wyborczym.

K.G.: Pan wspominał o tych spotkaniach, będzie ich mnóstwo. Czy znane są już miejsca, w których politycy unijni będą się spotykać? I druga kwestia z tym związana, jako że są to tzw. VIP-y, to rozumiem, że koszty bezpieczeństwa są wysokie w całości budżetu polskiej prezydencji.

M.D.: Tak, to prawda. Jeśli chodzi o koszty zabezpieczenia, to one w zasadzie stanowią jedną... no, ponad jedną czwartą kosztów prezydencji. Natomiast jeśli chodzi o miejsca, w jakich się będą odbywały spotkania – otóż wybraliśmy pięć ośrodków centralnych, to jest Warszawa, Sopot, Kraków, Wrocław, Poznań. Ale oprócz tego spotkania będą się odbywały tak naprawdę prawie we wszystkich regionach kraju, dlatego że i w Szczecinie, i w Rzeszowie, i w Bydgoszczy, i w Toruniu, i wszędzie będziemy mieli jakieś spotkania eksperckie albo przynajmniej ważne wydarzenie kulturalne związane z prezydencją, tak jak na przykład w Białymstoku. W związku z tym staraliśmy się naprawdę, aby każdy region czuł się zaangażowany w prezydencję i żeby to nie był tylko projekt dla wybranych, trochę taki projekt jak Euro, gdzie tylko kilka miast korzysta z niego.

K.G.: Ktoś może zapytać, czy przez te pół roku nam Polakom, czy nam Polsce w zasadzie będzie można więcej w Unii?

M.D.: No, ja na takie pytanie nie mogę dyplomatycznie odpowiedzieć...

K.G.: Aha.

M.D.: Natomiast wydaje mi się, że wielką wartością jest to, że o Polsce będzie się dużo mówiło, że będziemy rzeczywiście w środku w tych gabinetach, gdzie będą podejmowane decyzje, nawet w najmniejszym gronie w Unii Europejskiej. I po trzecie dodam też, że nasze priorytety, takie jak Partnerstwo Wschodnie, bezpieczeństwo energetyczne czy kwestie dotyczące rozwoju wspólnego rynku europejskiego, to są sprawy, które wydaje mi się uda nam się wypromować w trakcie prezydencji, i to jest też wielki kapitał dla Polski.

K.G.: Początek tego roku to węgierska prezydencja, potem my, a potem?

M.D.: A potem Dania.

K.G.: I Cypr zdaje się jest następny kolejny w kolejce, tak?

M.D.: Następny jest Cypr, tak.

K.G.: No, ten cypryjski okres może być przyjemny, bo te spotkania w takim miejscu pięknym.

M.D.: No tak, my niestety nie mamy hotelów nad... hoteli, przepraszam, nad Morzem Śródziemnym, ale mamy inne zalety w Polsce. Myślę, że nie mamy się czego wstydzić.

K.G.: Przede wszystkim mamy krzemień pasiasty...

M.D.: Tak, ale dzisiaj nawet mam spotkanie...

K.G.: ...jeden z tak zwanych gadżetów, który będzie wręczany uczestnikom spotkań licznych.

M.D.: Tak, ale ostrzegam, że nie tylko będziemy krzemień pasiasty promować, dlatego że mamy też pewien pomysł na promocję polskiego węgla, jeśli chodzi poprzez prezenty. Więc jest... Myślę, że staramy się być kreatywni w tym, jakie prezenty będziemy wręczać tym tysiącom delegatów, którzy przyjadą do Polski.

K.G.: Od 1 lipca Polska obejmuje przewodnictwo w Unii. Panie ministrze, korzystając z pana obecności, jeśli pan pozwoli, jeszcze kwestię białoruską poruszmy. Pana szef minister Sikorski, powołując się na źródła, którym (cytuję) daje wiarę, twierdzi, że Aleksander Łukaszenka nie wygrał wyborów prezydenckich na Białorusi, poparcie nie przekroczyło 50% według tych danych, czyli potrzebna byłaby teoretycznie druga tura głosowania. Jak rozumiem, z punktu widzenia władz Białorusi nie ma to kompletnie żadnego znaczenia to stanowisko, ta opinia ministra Sikorskiego. Prezydentem jest Aleksander Łukaszenka.

M.D.: Wie pan, mnie się wydaje, że w tej chwili to jest taki moment absolutnej potrzeby solidarności i wsparcia przede wszystkim dla tych kilkuset osób, które są w więzieniach. I myślę, że Europa w tej chwili i świat demokratyczny powinny wysyłać do nich sygnały nadziei, szacunku i wsparcia, a z drugiej strony jest to moment bardzo stanowczego postawienia sprawy wobec władz białoruskich. Wydaje mi się, że w tej chwili przede wszystkim powinno dojść jak najszybciej do zwolnienia aresztowanych. Natomiast myślę, że na to, w jaki sposób te relacje między światem demokratycznym a Białorusią się ukształtują, jakie będą rozwiązania i co prezydent Łukaszenka będzie mógł stracić, zyskać. To myślę, że na to jeszcze potrzeba paru tygodni przynajmniej. W tej chwili zobaczymy, co się będzie działo w najbliższych dniach i tygodniach. Ja liczę na to, że przede wszystkim dojdzie do zwolnienia aresztowanych i zaprzestania represji, które są bardzo brutalne.

K.G.: A czy ten dotychczasowy sposób uprawiania polityki, jeśli to właściwe sformułowania, relacji polsko-białoruskich pod rządami aktualnej koalicji był właściwy, nie popełniono żadnego błędu?

M.D.: Znaczy ja przypominam, że to nie jest tak, że Polska... że to jest tylko polska polityka wobec Białorusi. Tu mówimy o polityce unijnej wobec Białorusi, mówimy wręcz o... ja mówię specjalnie o świecie demokratycznym, bo przypominam, że całkiem niedawno na początku grudnia Hillary Clinton się spotykała z białoruskim ministrem spraw zagranicznych. Była taka nadzieja i takie oczekiwanie, że władze białoruskie będą widziały korzyść w zbliżeniu z Zachodem. Prezydent Łukaszenka podjął inną decyzję i tu się nic nie musi zmieniać, bo tak naprawdę ta polityka była zawsze oparta na bardzo twardej warunkowości. Jeśli w tej chwili Białoruś nie spełnia warunków do większego dialogu, większego otwarcia, będą tego konsekwencje i będą one odczuwalne dla władz Białorusi.

Natomiast powiem jeszcze jedną rzecz, jeśli chodzi o Polskę. Wydaje mi się, że Polska ma w tej chwili ważną, unikalną szansę, żeby używając miękkich narzędzi dyplomacji, wzmacniać nasze wsparcie dla społeczeństwa obywatelskiego, dla wolnych mediów na Białorusi. To jest naprawdę moment, kiedy powinniśmy się zastanowić, co możemy robić lepiej, w jaki sposób je lepiej wspierać. I myślę, że będziemy do tego zachęcali bardzo aktywnie naszych partnerów w Unii też. Bo chcę... Mogę jeszcze jedno zdanie powiedzieć?

K.G.: Jedno zdanie zawsze.

M.D.: Bo wszyscy patrzą na te okropne represje, na te brutalne represje, które spadły na uczestników demonstracji, ale wydaje mi się, że to szczególnie jest polskie doświadczenie też. To nie jest tak, że stało się... że to były tylko represje. Proszę zwrócić uwagę – 20 tysięcy ludzi wyszło na ulice, takich demonstracji Białoruś dawno nie widziała. Oznacza to, że jednak budzi się pewna świadomość demokratyczna w społeczeństwie i oznacza to, że sytuacja na Białorusi będzie ewoluować. Polskie doświadczenie też jest takie, że po represjach przychodzi okres wzmocnienia społeczeństwa obywatelskiego. Myśmy doświadczali... Przecież każdy kryzys w Polsce kończył się represjami w latach Peerelu.

K.G.: Panie ministrze, dziękujemy za rozmowę. Mikołaj Dowgielewicz, sekretarz stanu ds. europejskich i polityki ekonomicznej...

M.D.: Dziękuję bardzo.

K.G.: ...w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. I przypomnijmy – od 1 lipca Polska obejmuje przewodnictwo w Unii Europejskiej. Będziemy na ten temat oczywiście jeszcze wiele, wiele razy rozmawiać w Sygnałach.

(J.M.)