Logo Polskiego Radia
Jedynka
Marlena Borawska 21.12.2010

Unia skarci Białoruś

Jerzy Buzek: Liczyliśmy na to, że tym razem na Białorusi będzie wyraźnie lepiej jeśli chodzi o wybory. Zawiedliśmy się.
Jerzy BuzekJerzy Buzek(fot. PAP/Adam Warżawa)

Zdaniem przewodniczącego Parlamentu Europejskiego to co dzieje się na Białorusi w opinii Unii Europejskiej jest niepokojące.

Białoruś musi utrzymywać stosunki ze światem zewnętrznym, gdyż nie ma najlepszej sytuacji gospodarczej. Tymczasem w wyniku tego, co dzieje się tam w kontekście wyborów Wspólnota może wstrzymać wszelkiego rodzaju inwestycje na tym terenie.

- Europejski Bank Inwestycyjny, także projekty europejskie mogą być wstrzymane – twierdzi profesor Jerzy Buzek.

Jego zdaniem sytuacja jest poważna. Dlatego Unia Europejska będzie z jeszcze większą ostrożnością podchodzić do spraw gospodarczych z Białorusią. Zdaniem gościa redaktora Krzysztofa Grzesiowskiego, Wspólnota nie może być obojętna na to, co tam się dzieje i z pewnością podejmie odpowiednie kroki dotyczące demokratyzacji Białorusi.

- Przede wszystkim muszą być wypuszczeni ci, którzy zostali zatrzymani. Zwłaszcza niezależni kandydaci. Tego będzie się domagał nie tylko Parlament, ale także Unia Europejska, cała – zapewnia gość "Sygnałów Dnia".

Co do wiz dla Białorusinów to zdaniem profesora nie powinniśmy zamykać im drogi do Unii Europejskiej.

- Białorusini powinny mieć otwarty dostęp do nas, do Unii, żeby zobaczyli jak u nas jest, żebyśmy mogli ich informować o czymś – uważa przewodniczący.

W opinii Buzka, Unia musi mieć własną politykę wobec Białorusi, ale przede wszystkim musi być blisko Białorusinów, którzy walczą o zmiany.

- Już widać, że sytuacja się zmienia, bo są niezależni kandydaci – zauważa Buzek.

Według profesora obywatele Białorusi muszą przeprowadzić pokojowy przewrót. Jego zdaniem jest to możliwe. Przykładem jest Polska.

- Nam się udało w 80 roku stworzyć Solidarność, ale jakie były nasze doświadczenia – mówi i dodaje, że dopiero po wielu latach doświadczeń, nieudanych zrywów wiedzieliśmy jak poderwać miliony ludzi, by stopniowo zmieniać system.

- Białorusini się tego uczą. Musimy dać im szansę się nauczyć, bo to od nich zależy. Pomagajmy im – mówił profesor Jerzy Buzek podczas rozmowy w na antenie Jedynki.

Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć na dźwięk "Jerzy Buzek" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
Audycji "Sygnały Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6. Zapraszamy.

(mb)

***********

Krzysztof Grzesiowski: Teraz przenosimy się do Katowic, w katowickim studiu Sygnałów prof. Jerzy Buzek, przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Dzień dobry, panie profesorze.

Jerzy Buzek: Dzień dobry.

K.G.: Sprawa numer jeden to oczywiście to, co wydarzyło się na Białorusi, wybory prezydenckie i ich konsekwencja, demonstracja stłumiona przez milicję i siły specjalne. Pytanie jest dosyć proste, mianowicie brzmi tak: co Parlament Europejski może w tej sprawie? Jaka może być reakcja Parlamentu?

J.B.: Na pewno znaczenie opinii publicznej jest ogromne, tej na świecie, bo Białoruś musi utrzymywać stosunki ze światem zewnętrznym. Nie ma najlepszej sytuacji gospodarczej, a więc Europejski Bank Inwestycyjny, także projekty europejskie mogą być prowadzone lub wstrzymane. Teraz sprawa już jest naprawdę poważna. Liczyliśmy na to, że tym razem na Białorusi będzie wyraźnie lepiej, jeśli chodzi o wybory, i zawiedliśmy się. To dzisiaj mówią wszyscy. Ja rozmawiałem z moimi koleżankami i kolegami i z Parlamentu, i z Komisji Europejskiej, i z Rady. Jest tutaj jednoznaczna opinia, że musimy bardzo ostrożnie przystępować do następnych spraw gospodarczych z Białorusią, i to musi być konkretna odpowiedź, jeśli chodzi o demokratyzację. Oczywiście przede wszystkim muszą być wypuszczeni ci, którzy zostali zatrzymani, zwłaszcza niezależni kandydaci. Tego się będzie domagał nie tylko Parlament, ale i Unia Europejska, cała, wszystkie instytucje, jestem o tym przekonany, poszczególne państwa członkowskie.

No i wreszcie sprawa wiz dla Białorusinów, nie powinniśmy zamykać drogi do Unii Europejskiej, możliwość uzyskania łatwiejszego wiz ludziom, obywatelom, społeczeństwu obywatelskiemu, mniejszościom narodowym. Oni z Białorusi powinni mieć otwarty raczej dostęp do nas, do Unii, żeby zobaczyli, jak u nas jest, żeby mogli ich informować o czymś. Tak że sytuacja nie jest łatwa, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji, ale muszą być decyzje zdecydowane i Parlament od początku stycznia będzie się tym zajmował.

K.G.: Tylko jest pewien problem, panie profesorze. Sam pan przyznaje w dzisiejszym wywiadzie dla Rzeczpospolitej. Zacytuję pana słowa, że wobec Białorusi stosowano już dwa rodzaje polityki, najpierw różnego rodzaju restrykcje, potem łagodzenie kursu. I nie zadziałały.

J.B.: Nie byliśmy konsekwentni. Te restrykcje, które stosowaliśmy kilka lat temu, jednak doprowadziły na przykład w pewnym momencie do uwolnienia wszystkich więźniów politycznych, krok po kroku. Chyba ostatnio za bardzo zawierzyliśmy słowom Łukaszenki, że tym razem wybory będą inne, i trochę na wyrost obiecywaliśmy mu albo też nawet dokonywaliśmy pewnych pozytywnych kroków wobec Białorusi. Teraz to musi być tak: obiecujecie, bardzo proszę, proszę zrealizować, wtedy będą na przykład wsparcia ekonomiczne, będzie otwieranie rynku europejskiego, co dla Białorusi jest szalenie ważne. Białoruś ma problem z energią, ma problemy z handlem na zewnątrz, ma problemy z zaopatrzeniem ludzi w podstawowe produkty w wielu miejscach. Więc to są rzeczy dla Białorusi nie do przeceniania.

A równocześnie musimy otwierać się informacyjnie. Ludzie na Białorusi muszą wiedzieć, jaka jest sytuacja, bo tak czy owak na końcu to oni zadecydują. My możemy pomagać w różny sposób demokratyzować się temu społeczeństwu, samemu krajowi, ale na końcu to ludzie zadecydują, czy Białoruś wyjdzie na prawdziwą wolność ludzi, na niezależność, czy też będzie tak jak teraz, czyli autorytarny system, bardzo groźny dla ludzi.

K.G.: Cytowałem już fragment rozmowy z panem dziś w Rzeczpospolitej. Tenże dziennik publikuje rozmowę z Kiryłem Frołowem, Instytut Państw Wspólnoty Niepodległych Państw w Moskwie, i on mówi rzecz, która staje się dla wielu komentatorów i tych, którzy oceniają to, co dzieje się na Białorusi, jest oczywista, mianowicie mówi, że „Zachód powinien wreszcie zrozumieć, że wszelkie próby usunięcia go z białoruskiej sceny politycznej (go, czyli Aleksandra Łukaszenki) są bezsensowne, a poparcia opozycji nie daje efektów. W sprawach białoruskich Europa powinna dogadywać się z Rosją”.

J.G.: To jest na pewno zbyt daleko idący wniosek. My musimy wszyscy ze sobą współpracować i Unia Europejska rozmawia ze Stanami Zjednoczonymi, rozmawia z innymi krajami, jeśli chodzi o relacje z Białorusią. Na pewno nasze relacje z Rosją także są istotne, ale nie może w kontekście akurat Białorusi. Białoruś (...) chce być, wybić się na niepodległość jako państwo nowoczesne. I Białorusini, szczególnie społeczeństwo obywatelskie, ludzie na Białorusi o to właśnie walczą, tego chcą. I powinniśmy przede wszystkim dogadywać się z ludźmi, z obywatelami. Więcej możliwości przekazywania informacji, więcej bezpośrednich kontaktów z ludźmi, którzy tworzą organizacje niezależne. Proszę zauważyć, że tam było już jednak kilku niezależnych kandydatów w tej chwili, to znaczy, że są grupy obywateli, wolnych obywateli, którzy popierają tych kandydatów, którzy są skłonni nawet wydać jakieś pieniądze, żeby prowadzić kampanię wyborczą, bo o to było bardzo trudno dla niezależnych kandydatów. To jest ogromna zmiana. Powinniśmy iść w tym kierunku. Ja sam goszczę na przykład pana Milinkiewicza, który teraz nie startował. Poprzednio, pięć lat temu był głównym kandydatem opozycji i zdobył dużą sławę jako osoba właśnie walcząca z jednej strony o niepodległość, a z drugiej strony o demokrację na Białorusi.

Gdybyśmy tak nad głowami Białorusinów załatwiali, z Federacją Rosyjską, co ma być na Białorusi, robilibyśmy najgorzej jak można, bo przecież jeśli wyobrazimy sobie, że Niemcy czy Unia rozmawiają z Rosjanami nad naszymi głowami o naszej polityce, o naszym handlu, o naszej gospodarce, bylibyśmy absolutnie z tego niezadowoleni, my jako Polacy. Białorusini muszą sami zadecydować, Unia musi mieć swoją własną politykę wobec Białorusi, a szczególnie być jak najbliżej ludzi na Białorusi, obywateli, którzy muszą dokonać krok po kroku przewrotu. Już widać, że sytuacja się zmienia, że są niezależni kandydaci. To musi być przewrót pokojowy, bez użycia siły, trzeba się nauczyć unikać prowokacji, bo to jest łatwo.

Panie redaktorze, proszę pamiętać, że nam się udało w 80 roku stworzyć Solidarność, ale jakie były nasze doświadczenia? Najpierw w 56 roku wielki zryw – nieudany. 68 rok, studenci, intelektualiści – nieudany. 70 rok, także robotnicy, fantastyczny zryw – niestety, krwawo stłumiony. 76 rok... Dopiero w 80 roku po wielu latach doświadczeń wiedzieliśmy, jak to zrobić, wiedzieliśmy, jak poderwać 10 milionów ludzi po to, żeby stopniowo zmieniać system. Okazało się, że nie tylko dla nas. Dla całej Europy. Białorusini się tego uczą. Musimy dać im szansę się nauczyć, bo to od nich zależy. I my im pomagajmy. To jest najważniejsze.

K.G.: I jeszcze jedna sprawa, panie profesorze, związana z działalnością Parlamentu Europejskiego. Czy to właściwe sformułowanie, że rośnie rola Parlamentu w kontekście podejmowanych decyzji o budżecie unijnym czy to na poszczególne lata, czy to na tzw. wieloletnią perspektywę?

J.B.: Tak, pan redaktor ma rację. Ale nie tylko to. Parlament Europejski zawsze opowiada się za bogatym budżetem dla Unii, to jest najważniejsze dla tych krajów, które czerpią z tego budżetu i rozwijają się dzięki temu, jak Polska, jak Hiszpania, Portugalia, południowe Włochy, Grecja, Litwa, Słowacja. A więc my jesteśmy żywotnie zainteresowani tym, żeby Parlament Europejski brał udział w dyskusji nad budżetem. I w tym ostatnim budżecie, w tej dyskusji ostatniej stosunkowo łatwo było uzgodnić liczbę na rok 2011, na przyszły rok. I ja wiedziałem, że to się uda, od samego początku, że to się musi udać.

Natomiast nie było tak łatwo przekonać naszych partnerów z pozostałych instytucji europejskich, przede wszystkim z Rady, czyli państw członkowskich, krajów Unii Europejskiej, jak Wielka Brytania czy Holandia, czy Szwecja, czy Dania, że jednak Parlament Europejski ma prawo uczestniczyć w dyskusji na temat budżetu od samego początku, to jest wpisane w traktat lizboński, to bardzo ważne. Teraz wprowadzamy w życie traktat, który dopiero co podpisaliśmy wszyscy i ratyfikowaliśmy. I w tej dyskusji mnie chodziło o to, żeby w przyszłych dyskusjach budżetowych Parlament był włączony od samego początku. I to się właśnie udało. Od samego początku włączamy Parlament Europejski, który chce dużego budżetu. Już w styczniu jestem umówiony z premierem Órbanem, który prowadzi Unię Europejską, to jest przewodnictwo węgierskie, i przewodniczącym Barroso, i będziemy rozmawiali o tej wieloletniej... wieloletnim sposobie finansowania Unii. To dla Polski i dla wielu innych krajów, dla całej Unii jest najważniejsza sprawa. Już zaczynamy, to się udało teraz przy negocjacjach budżetowych.

K.G.: A rozmawiamy z panem profesorem Katowice–Warszawa, na tej trasie. Rozumiem, że święta w domu.

J.B.: Tak. Tak, oczywiście, jak najbardziej. Jeszcze mam trochę działania, ale święta w domu, jak zwykle. To są święta, panie redaktorze, niezwykłe, bo myślę, że przy każdym polskim domu wigilijnym pomyślimy o 10 kwietnia, o wielkiej tragedii, 96 rodzinach, które nie mają swoich najbliższych. To jest dramat każdego z nas, każdego Polaka, bo tylu wspaniałych, niezwykłych ludzi zginęło tam, pod Smoleńskiem, a oni w naszym imieniu lecieli, żeby złożyć hołd dziesiątkom tysięcy pomordowanych wiele, wiele lat temu. A więc to się wszystko jakoś splata w niebywały wręcz splot okoliczności i na pewno będziemy o tym myśleć. I jak życzymy sobie spokojnych, dobrych świąt, dobrego następnego roku, to nie zapomnijmy pomyśleć o tych 96 rodzinach. To dla nas jest szalenie ważne. I te życzenia świąteczne chyba w tym roku zawsze są zabarwione tym wielkim smutkiem, który nas wszystkich ogarnia od 10 kwietnia.

A sama katastrofa musi być absolutnie wyjaśniona. Musimy również wszystko dołożyć, opinia publiczna. W Parlamencie Europejskim było wysłuchanie. Bardzo dobrze, że tam było, to był dobry ruch, bo opinia publiczna, także międzynarodowa, musi wiedzieć o niedoskonałościach tego śledztwa, bo tu nacisk jest potrzebny, ogromny nacisk po to, żeby jak najszybciej wyjaśnić pełne, całkowite przyczyny tej strasznej katastrofy.

K.G.: Panie profesorze, dziękujemy bardzo za rozmowę. Prof. Jerzy Buzek...

J.B.: Dziękuję.

K.G.: ...przewodniczący Parlamentu Europejskiego, gość Sygnałów Dnia.

(J.M.)