Logo Polskiego Radia
Jedynka
Petar Petrovic 16.03.2011

Rozmowa z Markiem Sawickim

Krzysztof Grzesiowski: Nasz gość: Marek Sawicki, minister rolnictwa i rozwoju wsi. Witamy, panie ministrze, dzień dobry.

Marek Sawicki: Dzień dobry.

K.G.: Mogę od dowcipu zacząć?

M.S.: Proszę bardzo.

K.G.: Żona strofuje męża, żeby przestał mieszać herbatę w filiżance, skoro przecież nie słodził. Uspokój się, mówi mąż, niech myślą, że stać nas na luksusy.

M.S.: Panie redaktorze, rozumiem, do czego pan pije, do obecnej sytuacji na rynku cukru, ale przypomnę, że wspólna polityka rolna nie jest polityką idealną, od wielu lat jest polityką bardzo konserwatywną, polityką przebiurokratyzowaną i ona wymaga głębokiej reformy i to jest moje w tej chwili najważniejsze zadanie. Natomiast chcę także uspokoić konsumentów, bo w sąsiednich Niemczech, gdzie tak samo funkcjonujemy na jednolitym rynku, takich spekulacji na cukrze jak w Polsce nie ma.

Więc ja wystosowałem pismo do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, żeby sprawdzili, co dzieje się z cukrem w Polsce, bo w ubiegłym roku wyprodukowaliśmy ponad milion 430 tysięcy ton i to jest ilość, która praktycznie pokrywa nasze potrzeby, bo miesięczne zapotrzebowanie to jest około 130 tysięcy ton. Także Komisja Europejska już 3 marca na mój wniosek składany 28 stycznia podjęła decyzję o sprzedaży na rynku europejskim cukru pozakwotowego. Wcześniej, gdyby cukrownie chciały ten cukier sprzedać, zapłaciłyby po 500 euro kary do tony, czyli więcej niż sam cukier kosztuje, natomiast w tej chwili mogą sprzedać ten cukier i ten cukier powoli na rynek wraca.

Więc chcę zaapelować do konsumentów, żeby nie robili zapasów, bo w czerwcu cukier będzie zdecydowanie tańszy jak w tej chwili, natomiast też zmienia się nieco sytuacja na rynkach żywnościowych świata, bo mieliśmy znaczące wzrosty cen pszenicy, cen mleka w proszku, wszystko to było wywołane, spowodowane przesunięciem kapitału spekulacyjnego z rynków nieruchomości, z rynków także surowców mineralnych, energetycznych. W tej chwili od trzech tygodni obserwujemy trendy spadkowe, jeśli chodzi o ceny pszenicy, za ostatnie trzy tygodnie 12% „Paryż”, około 9% „Chicago”, więc widać wyraźnie, że te kapitały spekulacyjne z tych rynków się wycofują.

Ja jestem ciekawy, co zrobi handel wtedy, kiedy znów ceny surowców wrócą do cen normalnych, do cen średnich wieloletnich, czy za tym pójdą także obniżki cen w sklepach, bo kwestia cukru, kwestia także mięsa, przecież mamy najdroższe w tej chwili mięso od wielu lat w sklepie i najtańszą wieprzowinę. Więc ta sytuacja na dłuższą metę jest nie do wytrzymania i z tym sam minister rolnictwa sobie nie poradzi. Do tego potrzebny jest Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który w sprawach tych zachowuje się zdecydowanie biernie.

K.G.: Panie ministrze, czy... pozostając jeszcze przy cukrze, czy te decyzje, które zapadły w latach 2005–2006 dotyczące reformy rynku cukru w krajach unijnych spowodowały to, że z nadmiaru zrobił nam się niedobór? Można tak to określić?

M.S.: To prawda, to były złe, głupie decyzje. Gdyby Polska wtedy lepiej negocjowała, to z pewnością nie mielibyśmy redukcji 360 tysięcy ton, a być może 160–200 tysięcy ton byśmy uratowali. Wtedy bylibyśmy krajem samowystarczalnym, jeśli chodzi o produkcję cukru. Ale generalnie Europa w ciągu tych kilku lat zmniejszyła produkcję cukru o 30% z nadzieją, że kupi taniej cukier z trzciny cukrowej brazylijskiej i indyjskiej. Okazuje się, że wtedy, kiedy w Europie cukru zabrakło, tamte regiony świata nie chcą nam darować, a podnoszą cenę...

K.G.: Znaczy Brazylijczycy ogromną część przetwarzają na biopaliwo po prostu.

M.S.: Panie redaktorze, i mają rację. Jeśli mają kupować paliwo, ropę naftową w krajach arabskich po 130–140 euro za baryłkę, no to potrafią liczyć. Taniej wychodzi spirytus z ich cukru trzcinowego niż benzyna z nafty arabskiej, więc tutaj nie ma się co dziwić, natomiast Europa musi prowadzić taką wspólną politykę rolną i o to cały czas zabiegam, żeby rolnictwo europejskie było konkurencyjne i mogło się rozwijać. No, są dane zatrważające – w ciągu ostatnich 30 lat produkcja żywności w Europie nie rośnie, a w niektórych działach spada, natomiast generalnie na świecie mamy niektóre kierunki, gdzie wzrost produkcji jest 400%.

Więc jeśli Europa sama eliminuje się poprzez głupie zarządzenia i ograniczenia z konkurencji i z udziałów w światowym wzroście zapotrzebowania na żywność, to takie są skutki. I dzisiaj apeluję szczególnie do starych państw europejskich, żeby skończyły z polityką stagnacji i z polityką płacenia za gotowość produkcyjną, niech dadzą szansę i pieniądze rolnikom i przedsiębiorcom na rozwój.

K.G.: Czy to, o czym pan mówi, to jest właśnie to określenie użyte przez pana, że wspólna polityka rolna jest polityką defensywną?

M.S.: Tak, wspólna polityka rolna jest bardzo konserwatywna, tak jak powiedziałem. Od 30 lat praktycznie nie wzrasta produkcja, a maleje, mamy bardzo dużą modę w Europie na tak zwane zazielenianie na produkcję w zgodzie ze środowiskiem – i słusznie – ale wszędzie gdzieś musi być jakaś racjonalna granica, bo jeśli Europa będzie zazieleniała rolnictwo, a jednocześnie kosztem środowiska to rolnictwo będzie rozwijane w innych rejonach świata i tam emisja dwutlenku węgla będzie wzrastała wielokrotnie, to widać wyraźnie, że jesteśmy w jakimś obłędzie. Tam niszczymy środowisko, tu likwidujemy miejsca pracy, tak dłużej nie można. Dlatego myślę, że ta dyskusja, którą zaczynamy w tej chwili na forum Unii Europejskiej w sprawie zmiany wspólnej polityki rolnej, pójdzie w tym kierunku, że rzeczywiście uczynimy tę politykę polityką rozwojową.

K.G.: No dobrze, konsument jest pokrzywdzony, bo płaci drogo za niektóre artykuły rolne, wygląda więc, że rolnik powinien się dobrze czuć w tej sytuacji, czyli producent.

M.S.: No, wspomniałem przed chwilą...

K.G.: Rolnicy na tym zarabiają więcej czy nie?

M.S.: Wspomniałem o tym, że ceny w sklepie rosną, ceny surowców niestety nie. O ile ceny zbóż, mleka nieco wzrosły w ostatnich latach, o tyle ceny drobiu są na stałym poziomie, a ceny trzody chlewnej przy dużych wahaniach spadały. Na szczęście dzięki interwencji Unii Europejskiej dopłatą do przechowalnictwa mamy w tej chwili wzrostową średnią za ubiegły tydzień 4,20.

Ale chcę tutaj także zaapelować do tych rolników, którzy są namawiani do różnego rodzaju protestów, że poprzez protesty na ulicach nie podniosą swojej dochodowości. Ja radzę, żeby zamiast tracić czas na protesty zorganizować się w grupy produkcyjne, w ramach grupy już można w pierwszych dwóch latach dostać po 5% dopłaty do wartości sprzedanej produkcji, a więc około 20 groszy do kilograma. Jeśli ta grupa ma trwałe umowy, stałe umowy kontraktacyjne z odbiorcą, to to są kolejne 30–40 groszy. Więc pominięcie pośrednika to kolejne 30 groszy. I okazuje się, że ci, co sprzedają po 3,20, po 3,50, gdyby dobrze się zorganizowali, mogliby sami sprzedać po 4,50.

Więc warto, żeby się organizować do zarabiania, a nie do protestowania. Dlatego jeśli nie potrafią tego zrobić, to zachęcam do Ministerstwa organizatorów tych protestów, pokażę, powiem, jak zorganizować taką grupę, gdzie złożyć dokumenty i w jaki sposób uzyskiwać za swoje produkty przynajmniej te 50 groszy za żywiec więcej.

K.G.: A może zamiast się organizować, to czekać na jakąś ingerencję rządu w cenę?

M.S.: Problem polega na tym, że rząd nie ingeruje w ceny i nie ma takiej możliwości, od wstąpienia do Unii Europejskiej rząd nie ma żadnych instrumentów interwencyjnych poza tymi unijnymi i takie instrumenty były uruchamiane już za mojej kadencji kilka razy, bo przypomnę chociażby dopłaty do przechowalnictwa i eksportu produktów mleczarskich, dopłaty do wieprzowiny. Pamiętamy w 2007 roku bardzo trudna sytuacja na rynku wieprzowiny i w Polsce, uruchomione dopłaty do eksportu sprawiły, że z Polski w pierwszej połowie roku 2008 wyeksportowaliśmy 78 tysięcy ton wieprzowiny, co poprawiło zdecydowanie rynek na kolejne dwa lata. W tej chwili z dopłat do przechowalnictwa skorzystaliśmy zdecydowanie w mniejszym stopniu, bo tak naprawdę tej wieprzowiny w nadmiarze w Polsce nie było, zaledwie 9 tysięcy ton Agencja skupiła w systemie dopłat do przechowalnictwa prywatnego.

W tej chwili już sytuacja nieco się poprawia, widać wyraźnie, że na rynkach zewnętrznych także zapotrzebowanie rośnie, więc mam nadzieję, że na najbliższy okres możemy mieć pewien spokój, oddech, natomiast to, co chcemy zrobić w tej chwili i o czym także rozmawialiśmy wczoraj na szerokim kierownictwie w Ministerstwie, to oprócz systemów jakości organizowanych przez grupy zrzeszenia, będziemy także przygotowywali taki system jakości prowadzony przez Agencję Rynku Rolnego po to, żeby w ramach tych systemów jakości tę lepszą polską wieprzowinę, bo ona jest lepsza – są lepsze rasy, jest bardziej tradycyjny chów – żeby można było sprzedawać z oznakowaniem po wyższej cenie.

Wiesław Molak: Panie ministrze, jest pytanie esemesowe: będzie jeszcze drożej?

M.S.: Czy będzie drożej... Myślę, że szczyt...

K.G.: Znaczy wiemy, że w czerwcu będzie taniej, przynajmniej jeśli chodzi o cukier, tak pan przed chwilą powiedział.

M.S.: Szczyt podwyżek w mojej ocenie mamy już za sobą. Z pewnością będą spadały ceny surowców, to, co powiedziałem, ta tendencja z ostatnich trzech tygodni na rynku pszenicy, na rynku rzepaku, nawet 15% spadek ceny. To wskazuje, że ten kapitał spekulacyjny wycofuje się. Tylko pytanie: jeśli stanieją surowce, czy na potanienie surowców zareaguje handel i przetwórstwo?

W.M.: Czyli...

K.G.: Pytanie otwarte.

W.M.: ...będzie drożej, czy będzie taniej?

M.S.: Panie redaktorze, rok temu pytaliście mnie w tym studio chyba w styczniu i wtedy też były takie prognozy, że ceny żywności wzrosną o 10%. Wzrosły zaledwie o 3,9%. Jeśli analizujemy trzy lata ostatnie, to okazuje się, że wzrost cen żywności był niższy od wzrostu inflacji i zdecydowanie niższy od wzrostu zarobków. Więc nie żywność jest tutaj czynnikiem napędzającym inflację.

K.G.: Dziękujemy za wizytę, dziękujemy za rozmowę. Minister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Sawicki był gościem Sygnałów Dnia.

M.S.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)