Zdarza się, że w czasie operacji w znieczuleniu ogólnym dochodzi do zwolnienia akcji serca, czyli do bradykardii. To bardzo groźna sytuacja: zwykle przez bradykardię dochodziło do tak kuriozalnej sytuacji, że operacja się udawała, a pacjent zmarł.
– W mniej poważnych przypadkach dochodzi do niedokrwienia, które może skutkować np. lukami w pamięci – tłumaczy prof. Fryderyk Prochaczek z Instytutu Techniki Aparatury Medycznej w Zabrzu. Na 7 mln operacji w 200-300 tys. dochodzi do poważnego incydentu sercowego. Jeśli nie zadziałają leki pobudzające rytm serca, trzeba przerwać operację.
W Instytucie Techniki Aparatury Medycznej w Zabrzu opracowano metodę, która wspomaga pracę anestezjologa w takiej sytuacji. – Gdy nie ma na sali kardiologa, anestezjolog może się posłużyć prostym urządzeniem, które poprzez nos lub przełyk wprowadza w okolice serca i w razie potrzeby może stymulować ten narząd – opowiada mgr inż. Jerzy Gałecka z Instytutu Techniki Aparatury Medycznej w Zabrzu.
W programie także o neuroradiochirurgii i diagnostyce obrazowej. Prof. Mirosław Ząbek i dr n. med. Sebastian Dzierzęcki opowiadają, jak chirurg może niszczyć guzy mózgu wiązkami promieniowania kobaltowego bez użycia skalpela.
Rozmawiał Artur Wolski.
(lu)