Amerykaścy Republikanie rozpoczęli konwencję w poniedziałek. Otwarcie miało jednak czysto symboliczny charakter. Program całego pierwszego dnia odwołano z powodu huraganu Isaak, który przechodził niedaleko Florydy. W drugim dniu odbyło się głosowanie na kandydata na prezydenta. Mitt Romney uzyskał ponad 2 tys. głosów delegatów. Wszyscy pozostali kandydaci - tylko 200 głosów.
Konwencja odbywa się w Tampie na Florydzie. Stan ten został wybrany nieprzypadkowo. Jeśli Romney chce zostać prezydentem, musi wygrać tu wybory i zdobyć 29 głosów elektorskich. Delegaci liczą jednak również na wzrost popularności Romneya i Partii Republikańskiej w całym kraju.
>>> Więcej o kampanii wyborczej w USA
Pierwsze dwa dni konwencji były nieustannym atakiem na Baracka Obamę. Kolejni działacze Partii Republikańskiej wychodzili na podium i ostro atakowali obecnego prezydenta USA. Zarzucali mu nieudolność w zarządzaniu krajem, powiększanie deficytu budżetowego, pętanie rąk biznesmenom i zwiększanie roli państwa.
Jedno z najważniejszych dotychczasowych przemówień wygłosiła jednak żona Romneya - Ann, która z pasją przekonywała, że jej mąż jest człowiekiem godnym zaufania. Jej wystąpienie miało na celu pozyskanie głosów kobiet, które mogą przesądzić o wyniku listopadowych wyborów prezydenckich. Obecnie w tej grupie Romney wyraźnie przegrywa z Obamą.
Więcej w materiale Marka Wałkuskiego.
pg