Logo Polskiego Radia
Jedynka
Marta Kwasnicka 13.03.2014

Garbo - szpieg geniusz, który zmyślał na potęgę

Juan Pujol García, pseudonim Garbo, był podwójnym agentem, pracującym dla aliantów i hitlerowców - na korzyść tych pierwszych. Jego praca przyczyniła się do sukcesu operacji D-Day.
D-Day,  operacja Overlord. Lądowanie Aliantów w Normandii w czerwcu 1944 rokuD-Day, operacja Overlord. Lądowanie Aliantów w Normandii w czerwcu 1944 roku PAP/DPA/Judaica-Sammlung Richter

Pochodził z bogatego barcelońskiego domu, próbował wielu zawodów, ale nie szło mu w nich zbyt dobrze. Dopiero jako szpieg okazał się geniuszem. - Został agentem z powodów ideowych, ale również z powodu obiektywnej konieczności - mówi dr Marek Grajek, kryptolog, autor książek o historii wywiadu. - Podczas wojny domowej w Hiszpanii, kiedy nie mógł odnaleźć się po żadnej ze stron, zdezerterował z jednej z armii. Niestety, była to tak, która wygrała. Musiał zatem ułożyć sobie życie na nowo gdzie indziej - dodaje gość Jedynki.

HISTORIA - serwis specjalny portalu PolskieRadio.pl >>

Garbo dostrzegał pokrewieństwo pomiędzy hiszpańskim nacjonalizmem a niemieckim nazizmem i chciał temu przeciwdziałać. Pomysł na rozpoczęcie kariery szpiegowskiej miał znakomity. Dokonał wolty, która sprawiła, że stał się wiarygodny. - Stworzył fikcyjną siatkę współpracowników, kilkudziesięciu subagentów, których zaoferował Niemcom jako ich potencjalnych współpracowników. Każda z tych fikcyjnych postaci miała swoją biografię i mieszkała gdzie indziej, od Cejlonu po Europę. Niemcy nie mieli możliwości sprawdzenia jego rewelacji - opowiada kryptolog.

Pujol chciał jednak pracować dla drugiej strony. Dlaczego zatem zaczął od Niemców? Po raz pierwszy swe usługi zaoferował MI-6 w Madrycie w 1941 roku, ale jego oferta została odrzucona. Zwrócił się wtedy do zwolenników Hitlera. - Wyszedł z założenia, że jeśli będzie atrakcyjny dla nazistów, stanie się takim i dla aliantów - wyjaśnia dr Grajek.

Joan
Juan Pujol Garcia w czasach pracy dla Brytyjczyków. fot. PAP/EPA/Archiwum/ Kirsty Wigglesworth

Kiedy potem jego wczesne relacje sprawdzili Brytyjczycy, mieli sporo uciechy, bo informacje nie przystawały do alianckiej rzeczywistości. - Garbo miał na przykład kłopot z przeliczaniem szylingów na funty, zaliczył też kilka innych wpadek. Pisał o skargach Szkotów na brak wina. A kto widział Szkotów pijących wino? - wylicza gość "Naukowego zawrotu głowy".

Pujol był mistrzem w pisaniu sensacyjnych historii. Jego literatura była jednak wiarygodna, dlatego Niemcy w nie wierzyli. - Ostrożność ofiary można pokonać wówczas, kiedy podsuwane kłamstwo jest bliskie jej własnych przekonań - relacjonuje kryptolog. - Brytyjczycy mieli wielki atut. Złamali niemieckie szyfry, wiedzieli zatem, czego Niemcy się boją. Wiedzieli, co im podsuwać, aby było to wiarygodne.

II wojna światowa - serwis specjalny >>

Dezinformacja dotyczyła na przykład znanych lęków Hitlera dotyczących utraty Norwegii. Niemcy utrzymywali tam armię 200 - 300 tys. żołnierzy, bojąc się ataku aliantów. A te wojska byłyby potrzebne gdzie indziej.

Pujol wziął udział w operacji Quicksilver, której zadaniem było oszukanie Niemców co do miejsca i czasu lądowania Aliantów we Francji. Operacja zakończyła się sukcesem, a Garbo po wojnie wyjechał do Wenezueli.

Czego jeszcze dokonał Garbo? W jakich okolicznościach zauważyli go w końcu Brytyjczycy? Szczegóły w audycji z cyklu "Naukowy zawrót głowy", którą przygotowała i poprowadziła Katarzyna Jankowska.

(ew)