Logo Polskiego Radia
Jedynka
Beata Krowicka 31.01.2014

Jacek Saryusz-Wolski: władze Ukrainy grają na czas przed Soczi

Zdaniem Jacka Saryusza-Wolskiego wiele wskazuje na to, że po olimpiadzie w Soczi na Ukrainie zostanie wprowadzony stan wyjątkowy. - Presja nadal trwa i nawet się zaostrza. Ludzie są aresztowani, palone są samochody - mówi.

Ukraińskie ministerstwo obrony narodowej poinformowało, że pracownicy i funkcjonariusze tego resortu zaapelowali do prezydenta Wiktora Janukowycza o przywrócenie spokoju w kraju. Mieli oni wyrazić "zaniepokojenie tym, że demonstranci zajmują budynki użyteczności publicznej"

- To prezydent Janukowycz poprosił wojskowych, żeby zgłosili taką prośbę. To świadczy tylko o tym, że przygotowania do rozwiązania siłowego są w toku, natomiast przedtem mieliśmy deklaracje ministerstwa obrony Ukrainy mówiące o tym, że wojsko nie będzie brało udziału w konflikcie wewnątrzukraińskim. Podobne zapewnienia słyszeli przywódcy Euromajdanu ze strony generalicji. To jest coś, co moim zdaniem stanowi pretekst do ewentualnych działań siłowych i jest czymś co zostało wywołane przez prezydenta - uważa eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski.

Jego zdaniem ukraińskie władze grają teraz na czas.

- Nie mogą sobie pozwolić na to, żeby zastosować wariant siłowy przed Soczi. Taką mają dyrektywę z Moskwy. A co potem? Dwa scenariusze: jeden czarny, a drugi to porozumienie którego domaga się Unia Europejska i społeczność międzynarodowa - wyjaśnił.

Protesty na Ukrainie - serwis specjalny >>>

Zaznaczył jednak, że to nie oznacza, że na Ukrainie obecnie nic złego się nie dzieje. - Działają "szwadrony śmierci". Dzień w dzień, czy noc w noc są ludzie aresztowani, palone są samochody. Także presja nadal trwa i nawet się zaostrza - mówi.

Saryusz-Wolski podkreślił, że dwutygodniowe zwolnienie chorobowe Wiktora Janukowycza pokrywa się czasowo z czasem trwania olimpiady w Soczi.

Potem jego zdaniem może dojść do wprowadzenia stanu wyjątkowego na Ukrainie. - Nie mówię, że ten stan będzie, ale bardzo wiele wskazuje na to, ponieważ są przenoszone całe oddziały komandosów z wojska w skład wojsk wewnętrznych, czyli pod komendę ministra spraw wewnętrznych - powiedział.

Europoseł podkreślił, że dotychczasowe działania władz to głównie pozory. - Anulowanie antydemokratycznych ustaw nie nastąpiło, bo nie są podpisane. Wprowadzono coś, co jest parodią amnestii, a tak naprawdę jest prowokacją wobec Euromajdanu - zaznaczył.

Jego zdaniem rolą Unii jest przechylenie szali na rzecz rozwiązania pokojowego.

- Jest to kwestia presji dyplomatycznej i nawet ta seria rozmów premiera i ich upublicznienie to jest element presji na Ukrainę. Również to, że coraz głośniej w Unii Europejskiej mówi się o możliwych sankcjach. Również to, że według pewnych źródeł wzmożono kontrole finansowe jeśli chodzi o majątki oligarchów na terenie Unii Europejskiej - wymienił eurodeputowany.

Saryusz-Wolski przypomniał, że podczas nadzwyczajnej sesji Rady Najwyższej 52 posłów rządzącej Partii Regionów chciało głosować za pełną amnestią dla demonstrantów, sprzeciwiając się Wiktorowi Janukowyczowi. Jak zaznaczył, możliwa jest "dezercja z szeregów partii, która w tej skali oznaczałaby utratę większości parlamentarnej".

Europoseł uważa, że nie mają sensu pomysły na dalsze zachęty finansowe dla Ukrainy ze strony Unii Europejskiej. - Stowarzyszenie odrzucił prezydent Janukowycz, bo go nigdy nie chciał. Bo udawał, pozorował wobec Unii, że negocjuje, a tak naprawdę zawsze chciał iść w stronę Rosji, chciał podbić stawkę i dostać większą gotówkę ze strony Rosji - stwierdził Saryusz-Wolski.

Gość Jedynki przypomniał, że w środę w Parlamencie Europejskim odbędzie się debata na temat sytuacji na Ukrainie, a w czwartek będzie głosowana rezolucja w tej sprawie.

Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.

>>>Zapis całej rozmowy

"Z kraju i ze świata" na antenie Jedynki od poniedziałku do piątku w samo południe.

bk