Logo Polskiego Radia
Jedynka
Piotr Grabka 14.05.2014

Petro Poroszenko: możliwa jest otwarta wojna, nie tylko między Rosją a Ukrainą

- System, który został opracowany po wojnie, a który opierał się na Radzie Bezpieczeństwa ONZ tak naprawdę nie pracuje. Zbankrutował z powodu rosyjskiej agresji. Dzisiaj jest ona wymierzona w Ukrainę, jutro może być wymierzona w kraje nadbałtyckie, a pojutrze może dotknąć Polskę - mówił w radiowej Jedynce kandydat na prezydenta Ukrainy.
Kandydat na prezydenta Ukrainy Petro Poroszenko, podczas konferencji prasowej po spotkaniu z premierem RP Donaldem TuskiemKandydat na prezydenta Ukrainy Petro Poroszenko, podczas konferencji prasowej po spotkaniu z premierem RP Donaldem Tuskiem PAP/Archiwum/Radek Pietruszka

W tle konfliktu na wschodzie na Ukrainie trwa kampania przed wyborami prezydenckimi w tym kraju. Mają się one odbyć 25 maja. Na razie ich zdecydowanym faworytem jest Petro Poroszenko - miliarder, były minister spraw zagranicznych i były szef Rady Bezpieczeństwa. Według niektórych sondaży, może je wygrać już w I turze.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Dla radiowej Jedynki z Petro Poroszenką rozmawiał Grzegorz Ślubowski.

G.S: Można powiedzieć, że na wschodzie Ukrainy trwa już prawdziwa wojna. Jest coraz więcej ofiar śmiertelnych. Czy ten konflikt można rozwiązać drogą dyplomatyczną?

P.P: Mogę tylko potwierdzić, że na wschodzie Ukrainy ma miejsce niewypowiedziana wojna. Ona jest finansowana przez siły z zagranicy. Biorą w niej udział przedstawiciele sił zbrojnych Rosyjskiej Federacji. A jej cel jest jasny - chodzi o to, żeby zerwać wybory prezydenckie, które będą 25 maja. Oczywiście w dalszej perspektywie osłabić także państwo i rozerwać je na kilka kawałków. Jednak my do tego nie dopuścimy. Ukraińskie siły zbrojne robią wszystko, żeby zaprowadzić porządek i spokój wśród obywateli Ukrainy, także na wschodzie. A myślę, że mieszkańcy wschodu także z coraz większym przerażeniem patrzą na to, że po ulicach ich miast chodzą uzbrojeni ludzie. Powoli są zamykane zakłady przemysłowe, nie pracują banki, sklepy.

Tego czego dzisiaj się domagają mieszkańcy Ukrainy, to bezpieczeństwo. Ale jestem przekonany, że Ukraińcy będą też walczyli za swój kraj. A ja, po tych spotkaniach, które niedawno odbywałem w Warszawie muszę powiedzieć także, że Unia Europejska demonstruje pełną solidarność z ukraińskim narodem i to jest bardzo ważne.

Ale najważniejszym dniem będzie 25 maja - wybory prezydenta Ukrainy. A jedyne wyjście z kryzysu to wybory prezydenckie. Naród musi wybrać lidera, który poprowadzi kraj. Wyprowadzi z kryzysu, w którym znalazła się Ukraina po agresji naszego wschodniego sąsiada.

G.S: Był Pan, jak sam powiedział, na rozmowach z polskimi politykami. Czy usłyszał Pan jakieś konkrety?

P.P: Po pierwsze Polska stoi twardo na stanowisku obrony suwerenności Ukrainy. Żadnej zgody na utratę suwereności Krymu nie było. I to się liczy. Odczuwamy ogromną solidarność ze strony polskiego narodu i polskiego rządu. A ja rozmawiałem także o tym, w jaki sposób polski biznes może uzyskać dzisiaj pomoc do prowadzenia swoich interesów na Ukrainie. W jaki sposób możemy zapewnić bezpieczeństwo naszym partnerom. Jestem też bardzo zainteresowany polskimi doświadczeniami walki z korupcją. Mam pełną świadomość, że korupcja jest dzisiaj rakiem, który zżera ukraińskie społeczeństwo. Rozmawialiśmy także o decentralizacji władzy.

G.S: Czy rozmawiał pan na temat zniesienia embarga na polską wieprzowinę na Ukrainie?

P.P: To embargo zostało wprowadzone jeszcze przez poprzednią władzę. Ja kategorycznie nie zgadzam się z taką sytuacją, że Polacy mają czekać dwa miesiące na ukraińskich ekspertów, żeby znieść embargo. Można odmierzyć konkretny rejon gdzie dochodziło do zakażeń, ale cała Polska, wszyscy polscy producenci powinni mieć możliwość eksportu na ukraiński rynek. Do wyborów pozostało wprawdzie niecałe dwa tygodnie, ale jestem pewny, że zakaz importu na Ukrainę polskiej  wieprzowiny zostanie zniesiony w najbliższym czasie.

G.S: Na pewno największy problem to wojna z Rosją. Ukraina ma jednak małe szanse. żeby wejść do Unii czy NATO.

P.P: Jest pan jeszcze młodym człowiekiem, bywa pan na Ukrainie i skąd taki pesymizm, że Ukraina nie wejdzie do Unii? Jeśli Polacy byliby takimi pesymistami, to nigdy by nie przeprowadzili tych reform, które przeprowadzili. Proszę zauważyć, że poparcie dla integracji europejskiej jest coraz wyższe. Sięga już ponad 60 procent. To świadczy o tym, że europejskie wartości są dla Ukraińców coraz ważniejsze. Myślę, że zanim postawi się twarde pytania na temat członkowstwa w Unii, trzeba zademonstrować wolę walki z największymi problemami: korupcją, brakiem bezpieczeństwa. I my to robimy. Jeżeli tworzymy wspólną polsko - litewsko - ukraińską brygadę, to ma to ogromne symboliczne znaczenie. Czy my to robimy dla Ukrainy? Dla Polski? Nie, my to robimy dla stworzenia nowego systemu bezpieczeństwa, bo stary już nie działa. System, który został opracowany po wojnie, a który opierał się na Radzie Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych tak naprawdę nie pracuje. Zbankrutował z powodu rosyjskiej agresji. Dzisiaj ta agresja jest wymierzona w Ukrainę, jutro może być wymierzona w kraje nadbałtyckie, a pojutrze może się okazać, że dotknie Polskę. Dlatego każdy kraj ma swój wewnętrzny interes, żeby taki system powstał. My mówimy nawet o sytuacji, że może wybuchnąć otwarta wojna, która będzie dotyczyć nie tylko Ukrainy i Rosji. Nie miejcie co do tego wątpliwości. Dlatego te wydatki z budżetu Unii Europejskiej, to opłata za bezpieczeństwo. Nie ma innego wyjścia, bo ofiarami Rosyjskiej Federacji może zostać każde państwo.

G.S: Chciałem zapytać o wybory. Pana główna przeciwniczka nie chce z Panem współpracować, bo uważa, że jest Pan oligarchą. Jak Pan wyobraża sobie współpracę?

P.P: Po pierwsze ja nie mam dzisiaj na Ukrainie żadnych przeciwników. W sytuacji kiedy Ukraina jest obiektem zewnętrznej agresji powinniśmy być wszyscy razem. Dzisiaj nie pytam się Ukraińców czy są ze wschodu czy z zachodu, z północy czy z południa, biedni czy bogaci. Dzisiaj, gdyby była taka konieczność, wszyscy powinni razem iść na barykady. Gdybyśmy na Majdanie patrzyli kto jest biedny, a kto bogaty, Janukowycz do tej pory by siedział i okradał Ukrainę. Najważniejsze są interesy kraju, dużo ważniejsze niż interesy własne. Jeśli ktoś chce dzisiaj podważać jedność Ukrainy, to pracuje na naszych wrogów. Pracuje na Rosję. Dlatego nie usłyszy pan ode mnie żadnego złego słowa na żadnego uczestnika prezydenckiej kampanii. Te wybory są zbyt ważne - 25 maja na Ukrainie pojawi się w pełnoprawny przywódca. Pojawi się głównodowodzący sił zbrojnych. I będziemy w stanie udowodnić, że Rosja zachowuje sie wobec nas po barbarzyńsku i sprawić, że Rosja znajdzie się w międzynarodowej izolacji.

Z Petro Poroszenką rozmawiał Grzegorz Ślubowski.

pg/ag