Innego zdania jest Seweryn Blumsztajn (Gazeta Wyborcza), który nie widzi nic niestosownego w rozmowach rządu z szefem NBP oraz w wspomaganiu przez NBP budżetu państwa w trudnej sytuacji. - Mnie znacznie bardziej niepokoi, że ministrowie mojego rządu są podsłuchiwani. To główny dramat - zaznaczył gość radiowej Jedynki.
AFERA TAŚMOWA W POLSKIM RZĄDZIE - czytaj więcej >>>
Blumsztajn uważa, że podsłuchy to ujawnianie kuchni politycznej. - To zawsze wywołuje szok, bo ludzie odkrywają, że ”oni mówią tak jak my”. Podsłuchiwanie ludzi jest dość obrzydliwe, ale absolutnie niekaralne. Ta kuchnia nikomu nie jest potrzebna, polityka możemy sądzić po efektach - powiedział.
Goście Jedynki uważają, że premier Donald Tusk nie ma innego wyjścia i musi zdymisjonować szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. - Poprosiliśmy Sienkiewicza, żeby pomógł ustalić, kto za tym stoi. Doszliśmy tylko do tego, że są to polskie służby albo układ biznesowy, albo wszystko razem - powiedziała Agnieszka Burzyńska.
Według Seweryna Blumsztajna, jeżeli ktoś decyduje się na publikację takich materiałów, to świadomie przyjmuje rolę narzędzia. - To trzeba wyjaśnić, nie wystarczy tylko nazwać określić, napluć - podkreślił.
Agnieszka Burzyńska uważa, że nagrania to zwykły polityczny deal, a mając takie materiały nie można schować ich do szuflady i udawać, że niczego nie było. - Premier ma najtrudniejszą sytuację w swoim życiu, pierwszy raz musi się bronić - powiedziała.
Agnieszka Burzyńska tłumaczyła w radiowej Jedynce, że przed publikacją nagrań dziennikarze "Wprost" próbowali określić źródło podsłuchów. - To są albo polskie służby, albo jakiś układ biznesowy, albo wszystko razem - mówiła.
Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska.
to/ag