Logo Polskiego Radia
Jedynka
Tomasz Jaremczak 08.05.2013

Prof. Markowski: to mnie razi w języku urzędowym

Juryzmy i brukselizmy to zdaniem prof. Andrzeja Markowskiego z Rady Języka Polskiego, jedne z głównych grzechów języka urzędowego w internecie.
Prof. Andrzej Markowski w studiu radiowej JedynkiProf. Andrzej Markowski w studiu radiowej JedynkiWojciech Kusiński/PR
Posłuchaj
  • Język urzędowy w internecie. Rozmowa Krzysztofa Grzesiowskiego z prof. Andrzejem Markowskim (Sygnały dnia/Jedynka)
  • Język polskich stron internetowych. Relacja Krzysztofa Horwata (Sygnały dnia/Jedynka)
Czytaj także

Rada Języka Polskiego przesłała do marszałek Sejmu sprawozdanie ze stanu ochrony języka polskiego w latach 2010-2011. W piątek w Sejmie odbędzie się na ten temat dyskusja. Sprawozdanie dotyczy głównie języka urzędowego w internecie.

- Urzędowe strony internetowe np. ministerstw są odwiedzane przez wielu Polaków. Istotne jest jak się z nami komunikują. Dlatego sprawdzaliśmy jak jest w internecie - powiedział prof. Markowski.

Jego zdaniem język z którego korzystają urzędnicy bierze się m.in. z zaszłości historycznych. – Nasz język urzędowy kształtował się po I wojnie światowej. Braliśmy wzory z niedobrego języka urzędowego przede wszystkim monarchii Austro-Węgierskiej – powiedział Markowski,

Poza tym w języku urzędowym jest wiele wyrazów, które są juryzmami. Są zapożyczone z języka prawnego. Używa się specjalistycznych określeń, bo urzędnik boi się powiedzieć czegoś swoimi słowami. - Mógłby zostać narażony na zarzut, że to nie jest to. Dlatego przytacza akt prawny jak jest on napisany. A jak są akty prawne pisane, to wszyscy wiemy. Nie jest to język przyjazny - wyjaśnił Markowski.

>>>Przeczytaj całą rozmowę

W języku urzędowym spotyka się też brukselizmy - wyrazy przenoszone z urzędowych pism powstałych w Unii Europejskiej. - Implementacja zamiast wdrażania, akcesja zamiast przystąpienia, czy prezydencja zamiast przewodnictwa - wylicza prof. Markowski.

Spotyka się też wyrazy źle przenoszone z języka angielskiego np. destynacja, które oznacza kierunek turystyczny oraz wyrazy z języka reklamy. - Co chwilę słyszymy, że produkt jest od jakiejś firmy. Tak się nigdy po polsku nie mówiło. Ja nie powiem od jakiej firmy co jest, bo wtedy byłaby to antyreklama. Gdy jednak słyszymy, że perfumy są od jakiejś firmy, to nie kupujmy ich - radzi Markowski przypominając, że produkt jest jakiejś firmy.

Czytaj więcej w serwisie Zabawy z językiem >>>

Posłuchaj rozmowy Krzysztofa Grzesiowskiego z prof. Andrzejem Markowskim.

tj