Logo Polskiego Radia
Jedynka
Andrzej Gralewski 11.06.2013

Jakich danych nie podawać w sieci?

Wrzawa, jaka wybuchła po ujawnieniu, że USA monitorują od 2007 roku komunikację internetową i analizują bilingi skłania do zadania pytania - na ile nasze dane osobowe są bezpieczne w sieci, jak i przez kogo jesteśmy śledzeni i czy powinniśmy się bać.
Wacław IszkowskiWacław IszkowskiWojciech Kusiński/PR
Posłuchaj
  • Wacław Iszkowski: nie jest istotne ile naszych danych osobowych gdziekolwiek zostanie zgromadzonych. Ważne co się później z nimi stanie (Sygnały dnia/Jedynka)
Czytaj także

Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji ocenia, że jeżeli ludzie boją się, że dane z internetu są zbierane przez wywiad, to znaczy, że boją się własnego rządu i własnych służb. A to już jest problem polityczny. - Natomiast powinni się bać wirusa, który może zaatakować systemy bankowe, bo cały czas istnieje taka groźba - mówi w "Sygnałach dnia".
Prezes podkreśla, że obecnie wszystko jest informacją. Np. operatorzy telefoniczni zbierają na bieżąco dane bilingowe, czyli kto z kim, kiedy i w jakiej formie się kontaktował, gdzie był nadawca, a gdzie odbiorca i jak długo trwał kontakt. W Polsce prawo dopuszcza, aby takie informacje były zbierane.
Wacław Iszkowski zwraca radiowej Jedynce uwagę, że nie jest istotne ile naszych danych osobowych gdziekolwiek zostanie zgromadzonych. Ważne co się później z nimi stanie. Jego zdaniem, nie ma możliwości ochrony podstawowych danych osobowych.
Prezes PIIiT wskazuje, że jedyne, co rzeczywiście należy chronić to dane wrażliwe, bo te, jeżeli wypłyną do internetu, to potem jest bardzo źle. Przypomina też, że amerykański wywiad zbierał dane internautów spoza Stanów Zjednoczonych, bo w internecie nie ma granic. - Ale trzeba sobie zdawać sprawę, że poziom ochrony danych osobowych w Stanach Zjednoczonych jest inny niż w Europie - mówi gość radiowej Jedynki. Tam prawo pozwala na dużo więcej.
Wacław Iszkowski zauważa, że internet cały czas się rozwija. Dlatego przewidując pewne zagrożenia powinniśmy myśleć o internecie za pięć lat. W analizach specjalistów już mówi się o tym, jaki ma być internet za 5 czy 10 lat. Rozwój jest gwałtowny i nadal będzie postępował.
Jego zdaniem, powinniśmy się bać nie zbierania informacji o nas przez służby, a raczej włamań do internetu i podmieniania witryn w celu wyłudzenia danych, umożliwiających dostęp do kont, przede wszystkim bankowych.
A Amerykanie nie podzielają oburzenia części mediów, polityków i aktywistów w sprawie kontroli bilingów telefonicznych i internetu przez służby wywiadowcze. Większość mieszkańców USA dopuszcza ograniczenie prywatności w walce z terroryzmem.
Rozmawiał Krzysztof Grzesiowski.
(ag)
>>>Tekst całej rozmowy