Logo Polskiego Radia
PolskieRadio24.pl
Szymon Antosik 26.09.2019

Zbrodnia w Ponarach pozostała nieosądzona

Las położony nieopodal Wilna był miejscem kaźni głównie Żydów, ale również Polaków. Od 1941 do 1944 roku w Ponarach zginęło co najmniej 80 tysięcy ludzi.
Posłuchaj
  • Audycja z cyklu "Eureka" poświęcona zbrodni w Ponarach z gościnnym udziałem prezesa Ośrodka Karta Zbigniewa Gluzy. (PR, 11.01.2017)
Czytaj także

Zbiorowe egzekucje były wykonywane przez Niemców wspólnie z litewskimi kolaborantami. Rozstrzeliwanie ofiar trwało do granic możliwości, niemal do momentu wkroczenia Sowietów na Wileńszczyznę w lipcu 1944 roku.

Ponary miejscem kaźni

Pierwsze egzekucje zostały przeprowadzone latem 1941 roku i szybko przybrały masową skalę. Ofiary były grzebane w wybetonowanych dołach, wykopanych jeszcze w czasie sowieckiej okupacji. Miały służyć jako miejsce składowania paliwa lotniczego na potrzeby pobliskiego lotniska.

– Zdarzały się przypadki ludzi, którzy przeżyli rozstrzelanie i uciekli z dołów, kiedy Niemcy i Litwini odeszli. Zwykle dostawali pomoc od okolicznych chłopów – powiedział Zbigniew Gluza, prezes Fundacji Ośrodka Karta, w audycji prowadzonej przez Katarzynę Jankowską w 2017 roku. – Rozstrzeliwanie odbywało się bardzo blisko miasta i właściwie cała społeczność wiedziała o masowych mordach.

Świadkiem egzekucji był mieszkający nieopodal Kazimierz Sakowicz, który przed wojną pracował jako dziennikarz. Potajemnie prowadził notatki na podstawie własnych obserwacji miejsca kaźni.

– Był tam w lipcu 1941 roku, kiedy wybrzmiały pierwsze strzały. Zaczął pisanie dziennika, które kontynuował do 1944 roku. On opowiada dzień po dniu o tym, co słyszał i widział. Oddział litewski, który był przez niego szpiegowany wykrył go i zabił – powiedział Zbigniew Gluza.

Sprawcy nie zostali osądzeni

W czerwcu 1944 roku zbrodniarze rozpoczęli zacieranie śladów egzekucji. Ciała ofiar zostały wykopane i spalone, wskutek czego pozostało niewiele materialnych dowodów mordu. Wiedza na temat zbrodni w Ponarach wciąż nie jest upowszechniona wśród opinii publicznej.

– Szerzej w ogóle się o tym nie mówi. To jest jedno z największych zaniedbań, ponieważ to jest ogromne miejsce kaźni, które nie jest dostatecznie uhonorowane i rozumiane. Przypadki osądzenia sprawców są nieliczne, całość grupy zbrodniarzy nie została w pełni oskarżona i skazana – mówił Zbigniew Gluza w Polskim Radiu.

sa