Logo Polskiego Radia
Jedynka
Marlena Borawska 04.10.2010

Zaloty Palikota

Kiedy Janusz Palikot prezentował swój program wielu zastanawiało się do kogo kieruje swoje słowa i na czyje poparcie liczy.
Zaloty Palikota(fot. PAP)

Według profesora Henryka Domańskiego obiektem politycznych zalotów Palikota są młodzi, zapatrzeni na wschód ludzie.

- Hasła, które głosi adresowane są do młodszego, bardziej lewicującego elektoratu - mówił na antenie Jedynki Domański.

Dowodem tego jest to, że Palikot w swoich piętnastu postulatach skupił się głównie na sprawach obyczajowych, takich jak aborcja czy zapłodnienie i refundacja zapłodnienia in vitro. Domański stwierdził, że wręcz zdominowały one program Palikota przysłaniając zawarte w postulatach sprawy ekonomiczne.

- Natomiast forma w jakiej Palikot to przedstawiał i wyakcentowanie pewnych krytyk, na przykład bezpardonowy atak na Kościół wskazuje na to, że liczy on na nowoczesny, radykalny elektorat - stwierdził gość Jedynki.

Zdaniem politologa Palikot posiada ogromną potrzebę " demaskowania czegoś", a jednocześnie coraz bardziej odczuwa poczucie misji.

- Cechą Palikota nie jest elastyczność, cechą Palikota jest bezkompromisowość - stwierdził Domański i dodał, że taka postawa nie rokuje sukcesów.

Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska

(mb)

Zuzanna Dąbrowska: Moim gościem jest prof. Henryk Domański, witam pana.

Prof. Henryk Domański: Dzień dobry.

Z.D.: Porozmawiamy o społecznym odbiorze Janusza Palikota. W sobotę Janusz Palikot zaprezentował swój wizerunek dosyć pełny, z różnych stron się pokazał na swoim kongresie nowego ruchu „Nowoczesna Polska”. Dla kogo jest ten wizerunek, panie profesorze, kto jest obiektem tych politycznych zalotów?

H.D.: Jeżeli Janusz Palikot jest politykiem, a jest, no to ten wizerunek powinien być dla możliwie najszerszych rzesz elektoratu. Natomiast hasła, które głosi Janusz Palikot, adresowane są do, jak sądzę, młodszego elektoratu, takiego bardziej lewicującego, jeżeli chodzi o sprawy obyczajowe. Chodzi tutaj o takie hasła, jak zapłodnienie i refundowanie in vitro, sprawy związane z aborcją. W szczególności jeden z głównych wyznaczników stosunku do lewicowości takiej obyczajowy, stosunek do Kościoła i tak dalej. No więc... I one są nawet... przysłaniają te sprawy związane ze sprawami ekonomicznymi, z reformowaniem gospodarki, które również były wśród tych 15 punktów, jak również sprawy reformowania administracji publicznej, ułatwienie komunikacji między obywatelem a państwem, bo to... Właśnie, gdyby tak te wszystkie sfery tak wziąć, to jednak by to potwierdzało tę tezę wyjściową, że to powinno być adresowane do wszystkich, natomiast forma, w jakiej Palikot to przedstawiał, i wyakcentowanie pewnych krytyk (mam na myśli na przykład atak na Kościół taki bezpardonowy), no to wskazuje, że jednak Palikot liczy tutaj na taki elektorat, który byśmy określili mianem bardziej nowoczesnego, zorientowanego na Zachód, takiego, który odrzuca tradycyjne normy, któremu nie odpowiada taka Polska, która się może kojarzyć z prowincjonalizmem, a więc raczej właśnie taki bardziej radykalny, radykalny, który jednak w każdym społeczeństwie jest w mniejszości, bo ludzie na ogół lubią stabilność, prawda? Ludzie nie lubią gwałtownych zmian. Więc też taki elektorat nie powiedziałbym niszowy, ale zawężony. I tutaj się oczywiście od razu wyłania pytanie: czego w gruncie rzeczy ten Palikot chce?

Z.D.: No właśnie, bo on jako człowiek znany od wielu lat w polityce, przesuwał się już parę razy w różne miejsce tej sceny ideowej, nawet nie mówię politycznej, przecież deklarował się jako przeciwnik aborcji, teraz jeden z 15 punktów to jest dostępność aborcji dla kobiet. Czy to jest taka polityczna elastyczność, czy to jest próba odpowiedzenia na zapotrzebowanie społeczne, które może zaobserwował w telewizji z relacji takich słownych utarczek, które miały miejsce pod Pałacem Prezydenckim w czasie, kiedy tam trwała batalia o krzyż? Zobaczył tę młodzież taką, która sobie żartowała i pomyślał: tak, to jest mój cel, ja muszę do tych ludzi dotrzeć?

H.D.: Myślę, że te wydarzenia ostatnich miesięcy, kwestia krzyża, to zaostrzyły percepcję Palikota i jego strategię. Bo jak się patrzy na jego biografię polityczną, ja myślę, że on ewoluuje w takim kierunku postaci, która czuje bardzo głęboko potrzebę demaskowania czegoś takiego, co on uważa... A jednocześnie jest to człowiek, który coraz bardziej zaczyna mieć poczucie misji i który bez względu na wszystko, takie uwarunkowania polityczne, racjonalnego działania, właśnie chociażby żeby sobie nie zrażać niektórych, może krytycznych ludzi w stosunku do Kościoła, ale nie tym językiem. Cechą Palikota nie jest elastyczność. Cechą Palikota jest bezkompromisowość, odrzucanie wszelkich konwencji i norm. To jest taka cecha, która raczej nie rokuje mu powodzenia w ogóle w wyborach i w robieniu kariery politycznej, bo on deklaruje w sposób całkowicie otwarty, że on jest nonkonformistą.

Z.D.: A czy możemy to porównać z jakąś kampanią reklamową? Pamiętam takie bulwersujące, w Polsce przynajmniej, kampanie reklamowe, np. firmy Benetton, gdzie używano różnych symboli i znaczeń religijnych, księdza, zakonnicę, do tego, żeby trochę szokować. Czy to nie jest podobna po prostu kampania autoreklamowa Janusza Palikota?

H.D.: Autoreklamowa być może. Być może tutaj chyba dotykamy jakichś kwestii osobowościowych i charakteru Palikota, który niewątpliwie trzeba tutaj brać pod uwagę. Ale wydaje się, że to jest właśnie taki unikalny typ osobistości, osobowości politycznej na polskiej scenie, który zupełnie nie znajduje odpowiednika w innych partiach. Nie jest to ktoś taki, jak Jarosław Kaczyński, co do którego polityki również się dziwimy i zadajemy sobie pytanie, co on robi, kiedy takie sukcesy prawie że odniósł, mało że wyborów nie wygrał, on wraca do tej polityki radykalizmu. Natomiast w przypadku Janusza Palikota to jest radykalna chęć... tak jakby Palikot miał jakiś z góry upatrzony plan i dążył do samounicestwienia. Ja to trochę tak postrzegam, zwłaszcza jeśli chodzi o ten jego język, tę wyrazistość, nieliczenie się z nikim, niebranie pod uwagę żadnych sił politycznych. Wychodzi z Platformy w sytuacji, kiedy jednak jest w ścisłej czołówce liderów Platformy. Żaden rozsądny polityk dochodzac do takiego wyższego stanowiska, nie rezygnuje i nie wychodzi. On wychodzi po prostu, tak jakby chciał pokazać, że jemu na tym nie zależy.

Z.D.: Może znalazł niszę na politycznym rynku, uznał, że właśnie radykałów akurat brakuje, dlatego że gdyby prześledzić lata w polityce, ostatnich 10 lat powiedzmy, to zawsze gdzieś pojawiał się ktoś o radykalnych poglądach. Był to swego czasu Andrzej Lepper z bardzo radykalnymi poglądami w inny sposób. Może uznał, że przyszedł czas na zagospodarowanie pewnego społecznego, obyczajowego radykalizmu.

H.D.: Zagospodarowanie chyba w dwóch aspektach. Politycznego radykalizmu w tym sensie, w jakim na przykład w Szwecji powstała Partia Piratów, a w Czechach ogromny sukces, dziesięcioprocentowy udział w ostatnich wyborach uzyskała Partia Spraw Publicznych, która zupełnie z niczego założona przez dziennikarza. 10% to jest tyle co SLD prawie, a więc to jest niewiarygodne. Natomiast z drugiej strony jednak jak się słuchało tego przemówienia w sobotę Palikota, to on raczej zagospodarowuje częściowo elektorat lewicowy na pograniczu SLD i Platformy Obywatelskiej, ale głównie elektorat Platformy Obywatelskiej, który oczekiwał, wierzył w to, co mówił Donald Tusk, że Platforma będzie realizowała te wszystkie zapowiedzi, bo w gruncie rzeczy to jest prawda, że Palikot to samo powtórzył, tylko że on powiedział, że on będzie to samo robił. Natomiast Platforma nic nie robi. Tak że jest to raczej przyciągnięcie elektoratu hasłami o aktywizacji, to, co zresztą wyraźnie powiedział, że on chce tutaj trochę świeżego powietrza wprowadzić i zmienić scenę polityczną.

Z.D.: No chyba kłopot mają liderzy właśnie i SLD, i Platformy Obywatelskiej. Przypomnijmy sobie, że Grzegorz Napieralski przecież od początku jesiennego sezonu politycznego bardzo ostro poszedł na takie zwarcie z Kościołem, no ale używał innego języka, wypowiadał się dosyć poważnie. Nie wiadomo, czy taki właśnie język trafi do młodych ludzi, do tych, którzy jeżdżą na Zachód popracować przez pół roku, przez rok, widzą, jakie tam są stosunki społeczne, jaka jest rola Kościoła, widzą, co jest w Polsce. Może to właśnie do nich trafi Janusz Palikot. A z kolei jeśli chodzi o Platformę, no to jest to powiedzenie „sprawdzam, to teraz ja wam tu przejmę wasze postulaty”.

H.D.: Zadecydowanie. Tak, PiS może sobie obserwować z boku i powinien tak robić, patrzeć, jak się bije ta trójka między sobą. Natomiast zdecydowanie ruch Janusza Palikota ma na celu odświeżenie sceny politycznej i rzeczywiście wprowadzenie tutaj nowego ducha do polityki, aczkolwiek ja myślałem, że poparcie dla Palikota, przynajmniej deklarowane, to będzie więcej niż te 4 czy 3,8%. Według mnie to to jest mało, bo jednak to wszystko uzyskało spory rozgłos i tak można było liczyć chociażby na starcie na jakieś 8-10%, niezależnie od tego, że to prawdopodobnie by zmalało za jakiś czas, ale w tej chwili to jednak nie jest dosyć duże poparcie, trzeba to sobie powiedzieć.

Z.D.: A czy sądzi pan, że może dojść w związku z powstaniem tego ruchu do zmian na scenie politycznej, czyli jakichś rozłamów, przejścia, nie wiem, choćby Ryszarda Kalisza czy pojawienia się znanych osobistości. Na kongresie była Manuela Gretkowska, Magda Środa, osoby medialne, publiczne, znane. Czy one mogą się na stałe do tego ruchu przywiązać?

H.D.: To wszystko zależy od tego, czy ten ruch będzie trwałym ogniwem polskiej sceny politycznej. Być może nie będzie, natomiast pewne osoby z partii rządzącej, wpływowe osoby i znane, jak Kazimierz Kutz, zademonstrowały swoje niezadowolenie i zaniepokojenie, a w końcu trudno Donaldowi Tuskowi Kutza krytykować. Więc ja myślę, że to będzie miało reperkusje. To jest sygnał wyraźny dla ludzi i dla społeczeństwa, że to jest wszystko prawda. Mieliśmy te głosy niezwykle krytyczne ekonomistów od kilku tygodni z Leszkiem Balcerowiczem na czele, co jest w ogóle też ewenementem, w końcu jest to człowiek związany z Platformą, przynajmniej ideowo, jej lider prawie że. To znaczy in spe można powiedzieć.

Z.D.: Mentor.

H.D.: Tak. No, nie doszło do tego. A z drugiej strony właśnie takie postacie, jak Kazimierz Kutz, które zresztą zaangażowały się w sprawy Platformy, a one tutaj demonstrują poparcie dla człowieka, który mówi, że dla niego premier to jest... i tutaj padają słowa określone. Więc to na pewno będzie miało reperkusje dla... negatywne reperkusje dla Platformy Obywatelskiej, to będzie jakiś albo czynnik mobilizujący, albo taki czynnik zaniepokojenia. W wyborach prezydenckich ostatnio Platforma wykazała zadziwiającą nieporadność, zaskoczenie tą strategią Kaczyńskiego. I tutaj może być tak samo.

Z.D.: A ja mam wrażenie (na koniec podzielę się swoją opinią), że tak naprawdę Janusz Palikot troszkę ze swoimi czasami się minął, powinien żyć kilkaset lat temu, wtedy, kiedy był urząd (i nie mówię tego obraźliwie, broń Boże) królewskiego błazna, Stańczyka, kogoś, kto pokazuje krzywe zwierciadło wszystkim i mówi, żeby z siebie się śmiali.

H.D.: Albo zagończyka, albo zagończyka też.

Z.D.: Dziękuję bardzo za rozmowę. Moim gościem był prof. Henryk Domański.

H.D.: Dziękuję.

(J.M.)