Logo Polskiego Radia
Jedynka
Petar Petrovic 03.01.2011

Lenistwo obozu władzy

Prof. Henryk Domański (politolog): Politykom PO nie chce się "wysilać", gdyż nie czują, że ktoś może zagrozić ich dominacji.

- Sens polityki uwidacznia się w sytuacji zagrożenia dla sił rządzących. Póki nie istnieje żadne zagrożenie dla dominacji PO, to zapewne pozostaniemy w konwencji obecnej postpolityki – zauważa prof. Henryk Domański.

W "Popołudniu z Jedynką" podkreślił, że politycy PO nie czują, że mają powody do "wysilania się". Nie obawiają się bowiem utraty władzy.

W rozmowie z Przemysławem Szubartowiczem zaznaczył, że w zeszłym roku mieliśmy zauważalne zmiany na scenie politycznej, jak powstanie Ruchu Poparcia Janusza Palikota i PJN.

Według niego tendencje rozłamowe mogą się jeszcze powiększać. Jeśli PO wygra zdecydowanie przyszłoroczne wybory, to, w jego odczuciu, takie ruchy odśrodkowe, w ramach obozu rządzącego, muszą nastąpić. Gdyż partia, która ma monopol władzy zawsze zaczyna się dzielić.

- Z powodów charakterologicznych i osobowościowych jest czymś naturalnym, że dojdzie do rywalizacji premiera z prezydentem. Dlatego będziemy obserwować kształtowanie się obozu prezydenckiego, niezależnego od obozu rządzącego – podsumował prof. Henryk Domański.

(pp)

Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Lenistwo obozu władzy" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.

*****

Przemysław Szubartowicz: Pora na komentarz i rozmowę. Witam państwa i witam prof. Henryka Domańskiego, dyrektora Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk.

Prof. Henryk Domański: Dzień dobry.

P.Sz.: Panie profesorze, wchodzimy w nowy rok polityczny i może warto zadać sobie pytanie ogólniejsze na początek: czy polska polityka ma treść taką prawdziwą, czy to jest wszystko już tylko postpolityka? I w zasadzie patrząc na ten mijający rok czy już miniony w tej chwili i nadchodzący, czy w ogóle jest o czym rozmawiać? Czy problemy ludzi, rzeczywiste problemy są przedmiotem zainteresowania polityków, czy to jest już tylko kampania wyborcza?

H.D.: To są dwa pytania w jednym trochę. Chyba tak powinno być. Z jednej strony… Bo to, czy polityka ma treść, to jest pytanie o to, czy polityka ma sens, a zarazem jaka ona być powinna, to jest jedna sprawa, jak powinna wyglądać, no to oczywiście ma sens. Jesteśmy uwikłani w rozmaite międzynarodowe relacje i istnieje coś takiego jak racja stanu, w związku z tym ma sens… na przykład zabiegi ministra spraw zagranicznych o to, żeby pozycja Polski była w miarę stabilna i w tej konfiguracji między dwoma potęgami, jakimi są Rosja i Niemcy, w Europie przynajmniej, żeby ta pozycja była w miarę bezpieczna. To z jednej strony.

Z drugiej strony oczywiście ma sens realizacja przez rząd Platformy Obywatelskiej obietnic wyborczych, które Platforma złożyła w 2007 roku, które mniej więcej wytyczają kierunek rozwoju Polski, rozwoju politycznego, również i funkcjonowania sceny politycznej, zresztą z którymi to kierunkami zgodziłaby się każda z głównych sił politycznych w Polsce, czyli PiS i mam na myśli trzecią siłę, to jest lewica głównie. W związku z tym tego rodzaju prowadzenie polityki w tych kierunkach czy też podążanie tymi kierunkami ma jak najbardziej sens, natomiast kluczowa sprawa, czy… w gruncie czy rząd Platformy Obywatelskiej wywiązuje się z realizacji tak zarysowanej wizji.

P.Sz.: No tak, opozycja twierdzi, że się nie wywiązuje, a jednocześnie dochodzi do tego też taka ogólna diagnoza, że scena jest zabetonowana, że społeczeństwo jest podzielone na głosujących i niegłosujących mniej więcej po połowie i że w zasadzie ten rok nie będzie inny, no bo to jest rok kampanii wyborczej, czyli będą hasła, będą kłótnie, będzie bijatyka, a ta realna część polityki no to zostanie zepchnięta gdzieś, tak jak pan mówi, do tych działań konkretnych czy na arenie międzynarodowej, czy urzędników, a nie będzie treścią, nie wiem, pierwszych stron gazet czy prawdziwych zajęć czy dyskusji.

H.D.: Wydaje się, że ten sens polityki on się uaktywnia, uwidacznia czy też uwydatnia w sytuacji zagrożeń dla sił rządzących, dla partii rządzącej, więc póki na razie nie istnieje żadne zagrożenie dla Platformy Obywatelskiej, no to być może pozostaniemy w konwencji takiej postpolityki, jak pan to określił, no bo nie ma powodu, żeby politycy się wysilali. Demokracja to jest taki ustrój, który wymusza pewne działania. Jeżeli nie wymusza, no to rzeczywiście politycy uprawiają postpolitykę, no bo niby dlaczego mają… To nie jest monarchia ani totalitaryzm, że oni są zobligowani do realizacji albo własnych upodobań, albo jakichś uwarunkowań geopolitycznych.

P.Sz.: A pańskim zdaniem ten rok zmieni scenę polityczną? Zmieni się coś już tak, no, na arenie? Czy Polska Jest Najważniejsza może liczyć na to, że wejdzie do sejmu? Czy Palikot ma szansę? Czy cokolwiek tutaj pęknie?

H.D.: Ja myślę, że takie ruchy powoli zaczynały się rysować w ubiegłym roku. Po pierwsze w ramach samej Platformy, w końcu mieliśmy ruch Janusza Palikota, który ostatecznie był znaczącą siłą i znaczącą postacią w Platformie Obywatelskiej i z wieloma jego postulatami można się było zgodzić, a mimo to odszedł od Platformy, od obozu, który rządził, który zdecydowanie dominował. Nie jest w interesie polityka, zwłaszcza takiego – z pierwszych stron gazet i liczącego się – wychodzenie z partii rządzącej, bo na tym traci, a jednak Palikot na to się zdecydował. Doskonale też wiemy o innych różnicach w ramach Platformy Obywatelskiej.

Z kolei w Prawie i Sprawiedliwości oczywiste ruchy nastąpiły, w końcu zniecierpliwienie, zniechęcenie i rozczarowanie strategią realizowaną przez komitet polityczny, przez Jarosława Kaczyńskiego. I to już nie wróci, prawda? I te procesy mogą się rzeczywiście jeszcze pogłębiać w tym roku. Wszystko się rozstrzygnie rzecz jasna w wyborach parlamentarnych. Do tego czasu mogą się zarysować kolejne pęknięcia.

W sytuacji, gdyby jednak Platforma Obywatelska zwyciężyła zdecydowanie, ja myślę, że takie ruchy odśrodkowe w ramach samego obozu rządzącego muszą nastąpić, bo tak po prostu jest w demokracji, że partia, która ma monopol na wszystko, zaczyna się dzielić, bo inaczej być nie może. Tak że nastąpiłoby to jednak w kolejnych latach z kolei, a nie w tym przyszłym. Ten przyszły rok to będzie rok mobilizacji pod kątem wyborów parlamentarnych.

P.Sz.: A prezydent z premierem? Wydaje się, że zarysowało się jakieś pęknięcie między nimi. Czy to jest tak, że do tych wyborów prezydent się uniezależni na tyle, że będzie mógł tworzyć jakiś własny obóz albo początek własnego obozu, czy też Platforma pójdzie jednak taką zwartą siłą?

H.D.: Ja myślę, że tutaj, tak jak się mówi, że czasami zjawiska mają swoją własną dynamikę i ta dynamika już się rysuje od samego początku, po pierwsze z powodów charakterologicznych i osobowościowych. Bronisław Komorowski to nie jest ktoś, kto będzie szedł na pasku, mimo Platformy Obywatelskiej, czyli obozu, który go wyniósł w końcu do władzy, ale to się rysowało od samego początku. Takim nieuchronnym elementem, niezależnie już od charakteru czy predyspozycji, to jest to, że jednak będzie kształtował obóz prezydencki niezależny od obozu rządzącego. Nawiasem mówiąc, kilka dni temu Sławomir Nowak powiedział coś takiego, że on jest desygnowany, żeby być łącznikiem między rządem i prezydentem, tak jakby rząd czy Donald Tusk z góry wiedział, że coś takiego może nastąpić. No oczywiście Bronisław Komorowski w odpowiednim momencie zrezygnuje z takiego łącznika. Więc przypuszczam, że to będzie się rysowało, natomiast nie przybierze, na pewno w ciągu najbliższych pięciu lat nie przybierze takiego charakteru relacje na osi rząd – prezydent jak relacja między Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem, no, tego to nie będzie.

P.Sz.: A myśli pan, że lewica w tym roku ma szansę uzyskać lepszy wynik niż w latach poprzednich? I czy ten sukces Napieralskiego z wyborów prezydenckich może się odbić w wyborach parlamentarnych poparciem dla SLD czy dla jakiejś innej formacji?

H.D.: Sukces Napieralskiego rzeczywiście jest trochę zadziwiający i trochę niewytłumaczalny, zwłaszcza w obliczu spadku notowań. Czy to przypisać może osobistym zdolnościom, akurat które się uaktywniły w tej kampanii wyborczej Napieralskiego? Być może. Nie wydaje się, żeby to była ta lewica, która jest w stanie przejąć ewentualnie ster rządów, tak jak to mamy w przypadku na przykład Wielkiej Brytanii, gdzie w końcu ta demokracja tam oscyluje między Partią Pracy i Partią Konserwatywną. Tutaj w żadnym przypadku SLD, obecne SLD, które jednak jest postrzegane jako spadkobierca postkomunistycznej lewicy, nie wyrośnie na lewicę socjaldemokratyczną. Tak że ja przypuszczam, że to będzie raczej oscylowało w granicach poparcia…

P.Sz.: Ale innej lewicy liczącej się, jeśli chodzi o notowania społeczne, nie ma.

H.D.: Nie ma i nie będzie, dopóki nie nastąpi zupełna wymiana pokoleniowa jednak w dalszym ciągu ze względu na te ruchy Napieralskiego w kierunku pozyskiwania i Leszka Millera, i Oleksego. To są ruchy zniechęcające potencjalnych zwolenników lewicy, których w końcu jest u nas dużo. Zwolennicy Janusza Palikota to jest w końcu lewica, aczkolwiek taka lewica bardziej obyczajowa i w takim sensie bardziej kulturowym.

P.Sz.: Ale badania nie pokazują, żeby Palikot mógł zdobyć jakąkolwiek…

H.D.: Nie, Palikot…

P.Sz.: …jakiekolwiek miejsce w parlamencie.

H.D.: Palikot nie uzyska nawet poparcia wyborców. Proszę zwrócić uwagę, że Palikot w charakterystyczny sposób próbuje pouczać elektorat, co być powinno, wysłuchacie mnie w nowy rok, bo ja mam coś do powiedzenia, pojawiło się coś takiego. Więc chociażby to skazuje go, ten ruch na niepowodzenie. Natomiast poparcie dla lewicy potencjalnej istnieje tak jak w większości społeczeństw obecnie europejskich, ale to nie SLD tę schedę… to poparcie wykorzysta. Więc ja przypuszczam, że z punktu widzenia rozkładu sił politycznych…

P.Sz.: Zostanie po staremu?

H.D.: …raczej on będzie stabilny. No, dopóki na przykład… no, na przykład poparcie dla PSL-u ma w końcu osadzenie w strukturze społecznej. Dopóki będziemy drugim krajem od końca w Unii Europejskiej, który ma największy odsetek rolników za Grecją, ludzi utrzymujących się z rolnictwa, oczywiście nie mieszkańców wsi, no to to poparcie dla PSL-u będzie się kształtowało na poziomie 9, 12, 13%.

P.Sz.: Ja celowo zapytałem na początku ogólnie o tę politykę, czy ona ma treść, a jeśli tak, to jaką tak naprawdę i czy nie jest postpolityką, bo czytałem ostatnio też taką opinię, że w gruncie rzeczy kryzys nie tylko finansowy dosięga Europę, ale też społeczny i ideologiczny. Więc czy ten kryzys nie przenosi się też na tę polską scenę, że w gruncie rzeczy żyjemy w takim trochę, no, wyimaginowanym świecie.

H.D.: Oczywiście, że się przenosi. Jak zwykle, wszystko z Zachodu się przenosi, natomiast proszę zwrócić uwagę, że tak zwany kryzys legitymizacji demokracji… o tym się mówi od dwustu lat, od wielkiej rewolucji francuskiej, prawda? W chwili, gdy zawaliły się monarchie, kiedy zabrakło takiego autorytetu wynikającego z siły tradycji i ludzi trzeba wybierać, a to są zwykli ludzie, no to mamy do czynienia trochę z postpolityką. Ona się uaktywnia od czasu do czasu. W tej chwili ta polityka jest na powierzchni i jednak tak pod spodem, pod tą skorupą postplityki to mamy prawdziwą politykę. Jeżeli dojdzie co do czego, jeżeli na przykład dosięgnie nas być może jedna z (…) kryzysu ekonomicznego, to kto wie, czy Platforma Obywatelska na tym w zasadniczy sposób nie straci. Więc nie przesadzajmy z tą postpolityką.

P.Sz.: Nie przesadzajmy. Poza tym na pewno ten rok przyniesie nam wiele politycznych zdarzeń, a także prezydencję i tam będzie pewnie realna polityka bez wątpienia. Zobaczymy. Pierwsze wróżby polityczne dzisiaj prof. Henryk Domański. Dziękuję bardzo.

(J.M.)