Logo Polskiego Radia
Jedynka
Petar Petrovic 11.01.2011

Na dzieciach nie wolno oszczędzać

Marek Michalak (Rzecznik Praw Dziecka): Bardzo doceniam działalność WOŚP, ale nie można zapominać, że państwo też ma obowiązki wobec najmłodszych.
Na dzieciach nie wolno oszczędzaćGlow Images/East News
Posłuchaj
  • Na dzieciach nie wolno oszczędzać
Czytaj także

Jurek Owsiak powiedział, że ponad 80 proc. sprzętu kupionego dla ratowania życia dzieci zostało kupione dzięki WOŚP.

- Nie znam tych danych, ale jeśli to prawd, to tym większy szacunek mam dla Wielkiej Orkiestry. Kołdra jest zawsze krótka, a na sprawy dotyczące dzieci nie powinniśmy nigdy oszczędzać – podkreślił Marek Michalak Rzecznik Praw Dziecka.

W rozmowie z Pawłem Wojewódką podkreślił, że należy lepiej wykorzystywać fundusze z Unii Europejskiej.

Gość "Popołudnia z Jedynką" podkreślił, że zbiera wszystkie informacje, dotyczące problemów dzieci. Zauważył, że w zeszłym roku było 14,5 tys. interwencji RPD.

- Gdybyśmy nie zakłócali świata dziecięcego i pozwolili dzieciom normalnie się przyjaźnić, nie zwracali uwagi na to, że ktoś jest inny, nie zabierali dziecka zdrowego od dziecka z zespołem Downa, bo nam się wydaje, że ich wspólna egzystencja może być dla nich szkodliwa, to relacje między dziećmi byłyby dużo lepsze – podkreślił Marek Michalak.

Przyznał, że dzieci często są niesprawiedliwe wobec "słabszych", ale robią to dlatego, że naśladują starszych.

(pp)

Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Na dzieciach nie wolno oszczędzać" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.

*****

Paweł Wojewódka: Moim gościem jest Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. Witam pana bardzo serdecznie.

Marek Michalak: Dzień dobry, witam serdecznie.

P.W.: 37 milionów to dużo pieniędzy.

M.M.: No, więcej niż jesteśmy sobie w stanie czasami wyobrazić.

P.W.: Tyle zebrała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy na razie, na razie, bo 1 marca tak naprawdę będziemy znali tę właściwą kwotę, która została zebrana.

M.M.: Jak życie pokazuje, na pewno będzie więcej.

P.W.: I te pieniądze mają być przeznaczone na sprzęt do leczenia dzieci z chorobami urologicznymi i nefrologicznymi, cel szczytny. Ale ja słuchałem Jurka Owsiaka i powiem panu, że zrobiło mi się tak troszkę niesmacznie, dlatego że... tak troszkę tylko, ale nie dlatego, że Jurek Owsiak zbiera pieniądze, że my zbieramy pieniądze razem z nim, tylko dlatego, że ponad 80% według słów Jurka Owsiaka sprzętu kupionego dla ratowania życia dzieci to jest sprzęt kupiony dzięki Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Tylko kilkanaście procent to są inwestycje państwowe.

M.M.: Nie znam tych danych statystycznych, więc ciężko mi się do nich odnieść, ale to tym większy szacunek dla Wielkiej Orkiestry i dla inicjatywy, która te prawie 20 lat temu została podjęta. Niewątpliwie kołdra jest zawsze krótka, a na sprawy dotyczące dzieci nie powinniśmy z żadnej strony szczędzić pieniędzy, jeśli tylko jest możliwość pomocy. Ja też życzyłbym sobie, żeby te kwoty były zwielokrotniane, żeby udawało nam się nie tylko nasze budżetowe środki dodatkowo dołączyć, ale ściągać jeszcze unijne, żeby szpitale dziecięce nie były likwidowane, tylko były rozbudowywane, żebyśmy kształcili lekarzy pediatrów, których średnia wieku już sięga prawie 60 lat i też nie ma kto leczyć dzieci. Ale to są pewne życzenia, do których musimy dążyć.

P.W.: No tak, 37 milionów Polaków się złożyło w tym roku, 37 milionów już mamy, a państwo gdzie w tej sytuacji? Wracam do tych szpitali i tego sprzętu w tych szpitalach dla dzieci. Ja nie chcę oceniać, ale jest tu swoistego rodzaju zgrzyt, prawda? No bo my się wszyscy składamy, to jest dar serca, tak bezinteresownie zupełnie, złotówka, każdy z nas.

M.M.: Bo Polak potrafi w trudnej sytuacji, kiedy się znajdujemy...

P.W.: A gdzie państwo, panie rzeczniku? A gdzie państwo?

M.M.: Panie redaktorze, ja jestem organem kontroli państwa, a więc ja też domagam się. Proszę prześledzić dziesiątki moich wystąpień generalnych do poszczególnych resortów, gdzie też przypominam i o tych lukach przepisowych, i o brakach finansowych, i jakby domagam się czegoś kolejnego, żeby żyło się dzieciom lepiej. Mam też pełną świadomość tego, że mamy trudny czas, że bardzo często trzeba decydować, żeby na jedną kupkę przelać pieniądze, to z drugiej trzeba zabrać. To jest trudna decyzja, bo teraz komu wziąć, a komu dać? Ja co prawda jestem głęboko przekonany i tak też staram się tłumaczyć, że dzieci to jest zawsze ta... powinna być ta kupka preferowana, to jest ta grupa, w którą zawsze warto inwestować i z każdej innej warto w tym momencie przelać, tylko potrzeby mamy różne i te braki także.

P.W.: Rozumiem, że organ kontrolny wspólnie z nami wszystkimi, czyli z prawie tymi czterdziestoma milionami Polaków będziemy kontrolowali, żeby ten sprzęt do szpitali trafił.

M.M.: Ja stąd odbieram te wszystkie informacje, które do mnie wpływają i z organizacji pozarządowych, i od poszczególnych osób, które są dotknięte jakimś problemem albo widzą, że dziecko może być dotknięte problemem. W tych indywidualnych przypadkach proszę popatrzeć, zeszły rok tylko to jest 14,5 tysiąca interwencji rzecznika praw dziecka, w tym roku już ponad... znaczy to już jest ponad dwadzieścia w 2009.

P.W.: No i wywołał pan sprawę dyskryminacji bardzo przykrej, dzieci chore... znaczy dzieci zarażone wirusem HIV, nosiciele...

M.M.: Tak, to musimy rozdzielać, nie chore, tylko zarażone wirusem, nosiciele.

P.W.: Właśnie, zarażone wisusem HIV, nosiciele mają kłopoty w swoich szkołach, mają kłopoty w swoim środowisku, w którym są, prawda? To takie dosyć zaskakujące i bolesne, bo ostatnie lata pokazały, że jesteśmy tolerancyjni, że młodzi ludzie bardzo miło, ciepło przyjmowali swoich niepełnosprawnych kolegów w różnych szkołach, prawda? A tu nagle taka sytuacja.

M.M.: Tylko to jest jednostkowa sytuacja. Ja bym też bał się uogólniać na podstawie jednego przypadku zgłoszonego i opisanego, że tak jest wszędzie, bo dzieci-nosicieli jest więcej, a jeśli wpłynęła informacja o jednym przypadku...

P.W.: Ja powiedziałem, że to jest jeden przypadki.

M.M.: ...to nie możemy tak jakby uogólniać tej sprawy. Ale faktycznie gdzieś mamy jakąś taką lukę...

P.W.: A czy to nie jest taki dzwonek ostrzegawczy?

M.M.: Każdy jeden przypadek, jeśli pokazuje, że coś nie działa tak jak powinno działać, to on jest do uogólnienia, ale podejmując inicjatywę ustawodawczą, legislacyjną. Jeśli nie została osoba ochroniona, chociaż powinna być ochroniona, a dyskryminacja nie powinna być tolerowana żadna, w żaden sposób, tylko w tej naszej ustawie równościowej, którą mamy, tam nie mówimy o dyskryminacji ze względu na chorobę. Ciężko jest wprost do tego przepisu, który powinien chronić, się odwołać. Ja analizuję ten dokument i prawdopodobnie zakończy się ta analiza moim wnioskiem o podjęcie działań, żeby uzupełnić tę lukę, która myślę, że ona nie powinna mieć miejsca też ze względu na artykuł naszej Konstytucji, który mówi wprost, że nie wolno polskich obywateli dyskryminować w żaden sposób, ze względu na nic i w żaden sposób. A tym bardziej, kiedy mówimy o chorobie.

P.W.: No tak, a z drugiej strony informacje na temat, że ktoś jest nosicielem wirusa HIV czy nie jest, jest informacją tajną. To jest przerażające, że takie rzeczy wypłynęły, że taka rzecz wypłynęła.

M.M.: Tylko dlaczego. Tutaj chodzi o dzieci w rodzinie zastępczej, matka zastępcza, chcąc być jak najbardziej w porządku względem siebie, powiadomiła placówkę, szkołę prywatną, o tym, że dzieci są nosicielami wirusa HIV. To nikt nie wymagał, nie naciskał, że musi to zrobić. Ona to zrobiła sama. Nie musiała.

P.W.: Nie musiała i uruchomiła taką lawinę niepewności, lawinę zwątpienia, lawinę zachowań, które chyba nie powinny mieć miejsca.

M.M.: Ten przypadek jest przypadkiem szczególnym, bo on jest rozpatrywany na wielu płaszczyznach. Tam też zawarto umowę cywilnoprawną, dwie strony się na coś zgodziły, później jedna ze stron kwestionowała. Nie mamy teraz ani czasu, ani możliwości, żeby rozwijać, niemniej jednak nie powinno dochodzić do takich sytuacji. My na człowieka, który jest dotknięty jakimkolwiek problemem, powinniśmy patrzeć szczególnie ciepło i ze szczególną wrażliwością.

P.W.: No tak, ale to wobec tego była łyżeczka dziegciu, teraz ogromne beczki miodu. Ta integracja, szkoły integracyjne, klasy integracyjne, takie środowisko integracyjne, w Polsce istnieją młodzi ludzie, przyjaźnią się bez względu na to, czy ktoś jest niepełnosprawny, czy jest w pełni zdrowy. Tę opiekę wzajemną uczniów nad tymi słabszymi widać.

M.M.: Panie redaktorze, bo gdybyśmy nie zakłócali tego świata dziecięcego i pozwolili dzieciom normalnie się przyjaźnić, nie zwracali uwagi na to, że ktoś jest inny, nie zabierali dziecka zdrowego od dziecka na przykład z zespołem Downa, bo nam się wydaje, że jedno dla drugiego może być jakieś niewłaściwe, a nie jest...

P.W.: Szkodliwe.

M.M.: Szkodliwe, a nie jest, nigdy nie jest, to to by zupełnie inaczej wyglądało. Tak naprawdę problemy się zaczynają wtedy, kiedy osoby dorosłe ze swoimi uprzedzeniami, ze swoimi stereotypami włączają się w to życie młodych ludzi, jeśli chodzi o to bycie razem. Oczywiście, że czasami dzieci także są niesprawiedliwe, zachowują się w stosunku do rówieśników, także z niepełnosprawnością, nie tak jak powinny, ale one tego nie biorą same z siebie. Takie rzeczy wynosi się, biorąc przykład z kogoś, kto jest osobą znaczącą dla dziecka, czyli z osoby dorosłej. To my musimy najpierw uderzyć się w pierś i zacząć traktować innych ludzi nie w formie oceniania, nie w formie pokazywania, że jesteś inny, tylko traktować jak człowieka.

P.W.: No i uderzyliśmy się w pierś rzeczywiście i uderzamy się zawsze co roku już od 19 lat. Przypominam, ponad 37 milionów Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zebrała właśnie dla dzieci.

M.M.: Wielka, piękna sprawa.

P.W.: Wielka, piękna sprawa. Order Uśmiechu chyba ogromny dla Jurka Owsiaka, gigantyczny taki.

M.M.: Gigantyczny i naprawdę wielki szacunek i dla osoby Jurka Owsiaka, który pociąga wszystkich, ale też tych ludzi, którzy dają się uwieść w dobrej sprawie.

P.W.: Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, był państwa i moim gościem.

(J.M.)