Logo Polskiego Radia
Jedynka
Andrzej Gralewski 31.07.2011

Od podtekstu politycznego nie uciekniemy

Nie zawiodło państwo, a jedynie niektóre jego struktury – mówią o raporcie w sprawie przyczyn katastrofy Tu-154 uczestnicy dyskusji w magazynie "W samo południe".
Wrak polskiego Tu-154MWrak polskiego Tu-154Mfot. east news

Są też zgodni, że przedstawiony w piątek raport pozostawia uczucie niedosytu i nie daje pełnego obrazu przyczyn katastrofy, w której zgniął prezydent Lech Kaczyński i 95 innych osób.

Waldemar Kuczyński, publicysta, ocenia, że raport komisji ministra Millera, to bardzo ważny przyczynek do wyjaśnienia tej katastrofy, ale nie pełne wyjaśnienie. Jest zdania, że katastrofa pod Smoleńskiem była również katastrofą polityczną. Dlatego, aby raport był pełen, musi być do niego dodana analiza politycznego tła. Jego zdaniem po stronie polskiej była presja, aby zdążyć na uroczystości do Katynia, zaś strona rosyjska chciała zapewne uniknąć awantury, że bezpodstawnie chce polskiemu prezydentowi utrudnić wizytę i nie zrobiła tego, co powinna zrobić, czyli zamknąć lotnisko. Kuczyński przyznaje jednak, że taka analiza nie była zadaniem komisji Millera. – Zresztą nie leżało to również w interesie rządu, który chciał uniknąć rozpętania awantury politycznej – zauważa.

Wojciech Łuczak, wydawca magazynów "Raport" i "Skrzydlata Polska" podkreśla, że dla ludzi, którzy mają do czynienia z lotnictwem, od początku było jasne, co było powodem katastrofy. Ale w raporcie nie ma opisu, w jaki sposób zawiodło państwo. Łuczak zwraca uwagę, że w Polsce nie szefa misji, a więc osoby, która jest we wszystkich szanujących się państwach i która powinna być odpowiedzialna za tego typu loty. To on powinien nadzorować wszystkie inne służby, koordynować ich pracę i podejmować ostateczne decyzje, biorąc pod uwagę wszelkie zagrożenia. Gość Jedynki daje przykład USA, gdzie szef misji może nawet powiedzieć prezydentowi, żeby "siedział cicho", gdyż coś może być dla niego niebezpieczne. I prezydent podporządkowuje się tym decyzjom.

Piotr Stasiński, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" przypomina, że jeśli mówić o odpowiedzialności politycznej, to organizatorem lotu była Kancelaria Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Podkreśla również, że nie można mówić o tym, że zawiodło państwo, ale że zawiodły niektóre jego organa. Krytykuje PiS, że za wszystko obarcza odpowiedzialnością Donalda Tuska, choć nie ma żadnych dowodów, że właśnie on cokolwiek robił, żeby np. rozdzielić wizyty. – To był upór prestiżowy prezydenta Kaczyńskiego, że musi za wszelka cenę lecieć. I wziąć ze sobą taki dwór, żeby przyćmić poprzednią wizytę – ocenia Stasiński. Jego zdaniem to doprowadziło do sytuacji, że wbrew rozsądkowi Lech Kaczyński zabrał na pokład szefów wszystkich rodzajów wojsk. Dziennikarz przyznaje, że komisja nie mogła wziąć pod uwagę wszystkich tych okoliczności, ponieważ nie takie było jej zadanie. Stasiński docenia, że w raporcie nie ma żadnych zarzutów, które byłyby oparte na oskarżeniach czy insynuacjach.

Wojciech Łuczak wskazuje, że część środowiska lotniczego nie zgadza się z niektórymi wnioskami komisji. Przyczyny katastrofy widzi w zaniedbaniach, które kumulowały się już od lat. To chaos w wojsku, chaos w lotnictwie, chaos w 36. pułku transportowym. Nie zgadza się też z ustaleniami komisji, że załoga nie chciała lądować, a jedynie podjęła próbę podejścia do lądowania. – Samolot był skonfigurowany do lądowania. Nie podejmuje się próby, wypuszczając podwozie. Z dialogów wynika też, że załoga szykowała się do lądowania – mówi Łuczak.

Waldemar Kuczyński przestrzega z kolei przed stwierdzeniami, że zawiodło państwo. Jego zdaniem jest to określenie zbyt uogólniające, które dziś stało się już stereotypem z konkluzją, że musimy sobie zafundować nowe państwo. – Zawiodły pewne mechanizmy w państwie, a nie państwo. Bo tylko wtedy możemy wyciągnąć wniosek, co zawiodło, a nie wniosek rewolucyjny, że należy "wypieprzyć państwo" – mówi Kuczyński.

Rozmawiał Jan Ordyński.

(ag)