Zdaniem Sławomira Kłosowskiego z PiS wielu rodziców zadłuża się bądź bierze kredyt, żeby kupić swoim dzieciom podręczniki, choć edukacja w Polsce jest bezpłatna. Jego zdaniem liczni nauczyciele obawiają się planów koalicji rządzącej dotyczących likwidacji nadzoru pedagogicznego.
Tadeusz Sławecki z PSL podkreślił, że rozumie problem rodziców z wydatkami na książki dla dzieci. Przypomniał, że każdy, kto krytykował dużą różnorodność podręczników, był oskarżany o "zamach na demokrację".
– Pomysł minister Hall – podręcznik na pendrivie – jest w porządku, ale może być to tylko metoda uzupełniająca, gdyż większość dzieci, szczególnie na wsi, nie ma dostępu do internetu i nie nosi ze sobą laptopa – tłumaczył.
Urszula Augustyn z PO podkreśliła, że w tym roku nowe podręczniki wchodzą tylko dla dwóch roczników i dla tych klas ministerstwo przygotowało wyprawki. Przypomniała, że nauczyciele cały czas sami decydują, z jakich podręczników korzystają uczniowie. Jest więc szansa na powtórne wykorzystanie podręczników.
Krystyna Łybacka z SLD zauważyła, że wielu nauczycieli często decyduje się na zmiany podręczników. Dodała także, że bardzo niepokoi rażąca dysproporcja pomiędzy ceną podręczników do nauki języków obcych a pozostałymi książkami.
Debatę prowadziła Zuzanna Dąbrowska.
(pp)
>>>Pełny tekst debaty