Z Jeremim Mordasewiczem z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan rozmawia Izabela Kostyszyn
Izabela Kostyszyn: Minister Rostowski chciałby zlikwidować becikowe. Proponuje, żeby od nowego roku ulga prorodzinna przysługiwała tylko na trzecie i kolejne dziecko. Czy to jest dobry pomysł?
Jeremi Mordasewicz: Świadczenie becikowe jest złym świadczeniem. Jeżeli rodzina o niskich dochodach dostaje jednorazowy dopływ gotówki w wysokości tysiąca złotych, to te pieniądze najczęściej rozchodzą się na nie zawsze uzasadnione cele. Lepiej było by to świadcznie rozłożyć w czasie na dodatki miesięczne dla tych rodzin, które korzystają z zasiłków na dzieci. Ulga rodzinna w podatku dochodowym ma fatalną konstrukcję. Polega na tym, że od podatku możemy odpisać pewną kwotę. Rodziny najuboższe, o najniższych dochodach, nie mogą z tej ulgi skorzystać ponieważ płacą zbyt mały podatek, aby miały od czego odpisywać tę ulgę. Jest to zatem absurd.
IK.: Jakie są w tej chwili koszty tych ulg dla budżetu?
JM.: Ulga na dzieci powoduje, że do budżetu państwa wpływa rocznie blisko 6 miliardów złotych mniej.
IK.: Osoby o niskich dochodach mogą w Polsce liczyć na wsparcie pomocy społecznej. Jaki jest zatem sens istnienia oddzielnego świadczenia. Nie lepiej byłoby podnieść wysokość zasiłków?
JM.: System podatkowy, nasycony ulgami jest skomplikowany i lepiej byłoby gdybyśmy wyeliminowali wszystkie ulgi podatkowe, w tym również ulgę rodzinną, a pomoc adresowali bezpośrednio do najbiedniejszych rodzin. Nie za pośrednictwem ulg podatkowych, tylko poprzez system zasiłków i pomocy społecznej, tak aby rzeczywiście pieniądze trafiały do tych najuboższych, najbardziej potrzebujących. Aby pomoc była lepiej zaadresowana.