Logo Polskiego Radia
Jedynka
Dorota Cała 15.02.2011

Mały energetyczny biznes

Małych i średnich firm mamy w Polsce tylko sześćdziesiąt. Dominują duże, których rozwój wspierany jest dotacjami. Potrzebują ich one znacznie mniej niż przeciętny Kowalski, który inwestuje prywatne fundusze i nie może liczyć ani na pomoc państwa, ani UE.

Kilka metrów powierzchni, trochę wolnego czasu, młotek i śrubokręt. Tak zaczynało wielu przedsiębiorców, którzy dzisiaj mają firmy produkujące systemy oparte na odnawialnych źródłach energii. Zwykle są to małe zakłady. Ich technologie wykorzystuje się najczęściej na niewielką skalę w przydomowych instalacjach. Te polskie produkty często trafiają jednak za granicę, bo w Polsce rynek zbytu jest wciąż bardzo mały. Agnieszka Jas:

Zaczęło się od pasji. Marek Półtorak po pracy, w garażu projektował i robił małe wiatraki, baterie słoneczne. Dzisiaj zatrudnia siedem osób. Jest właścicielem przedsiębiorstwa zajmującego się technologiami opartymi na odnawialnych źródłach energii.

Marek Półtorak: - Okazało się, że z pasji urodziła się fajna firma, która działa, prosperuje, przynosi coraz większe dochody. To jest to!

Firma zajmuje się głównie produkcją małych wiatraków do elektrowni przydomowych i latarni zasilanych słońcem. Takich małych i średnich przedsiębiorstw jest w Polsce tylko około sześćdziesiąt. Nadal dominują duże, których rozwój wspierany jest dotacjami.

Grzegorz Wiśniewski z Instytutu Energetyki Odnawialnej: - Generalnie wielkie przedsiębiorstwa energetyczne to elementy energetyki korporacyjnej. Powoli przybywa nam natomiast niezwiązanych z nią, niezależnych producentów energii.

Małym firmom nie jest łatwo utrzymać się na rynku – przyznaje Marek Półtorak.

Marek Półtorak: - Taki biznes to zdecydowanie ciężki kawałek chleba. Gdybyśmy mieli dotacje lub zdrowy system finansowania energii odnawialnej, dotujący w siedemdziesięciu procentach inwestycje nie dużych farm wiatrowych, lecz przeciętnego Kowalskiego, który zainwestuje swoje pieniądze w fotowoltaiczną instalację bądź turbinę wiatrową, byłby to normalny rynek. Na naszym nie ma w ogóle takich mechanizmów.

Są jednak tacy, którym z małej firmy udaje się stworzyć ogromne przedsiębiorstwo. Sebastian Paszek jest właścicielem fabryki kolektorów na Śląsku. Zaczynał w garażu podobnie jak Marek Półtorak. Teraz jego hala produkcyjna, wielkości czterech boisk piłkarskich, należy do największych w Europie.

Sebastian Paszek: - Linia ma wydajność tysiąca kolektorów dziennie. Zgodnie z założeniem co półtorej minuty w naszej hali powstaje kolektor płaski.

Zdaniem Grzegorza Wiśniewskiego takich zakładów będzie w Polsce coraz więcej. Mamy rządowe plany rozwoju energetyki odnawialnej. W 2020 roku udział zielonej energii ma znacznie się zwiększyć w stosunku do sytuacji obecnej. Do tego potrzebne są świeże technologie i nowe firmy, które je przygotują.

Grzegorz Wiśniewski: - Mówimy o piętnastu milionach metrów kwadratowych kolektorów słonecznych dla kilkuset tysięcy użytkowników. Dla stu-dwustu tysięcy powstały małe elektrownie wiatrowe o łącznej mocy pięćset pięćdziesiąt megawatów. Przybędzie również kilkadziesiąt tysięcy pomp ciepła.

Pojawią się nowe firmy, a liczba miejsc pracy wzrośnie z kilku do kilkuset tysięcy.

(dc)

15-02-2011 06:25 03'14