Logo Polskiego Radia
Jedynka
Izabela Zabłocka 05.02.2014

Konflikt w RŚA nie jest wojną religijną

- Islamscy rebelianci atakują chrześcijan, w tym polskich duchownych, ale robią to głównie z powodów ekonomicznych, a nie religijnych - tłumaczy kapucyn Tomasz Grabiec. Bywa, że napastnicy to ludzie, którzy wcześniej korzystali z pomocy misji.
Ojciec Tomasz Grabiec wchodzi w skład działającego w MSZ zespołu roboczego, który monitoruje wydarzenia w RŚAOjciec Tomasz Grabiec wchodzi w skład działającego w MSZ zespołu roboczego, który monitoruje wydarzenia w RŚAPAP/Jakub Kamiński
Posłuchaj
  • Misjonarze nie chcą wracać do kraju, bo chcą być wiarygodni w stosunku do ludzi - mówi Tomasz Grabiec dyrektor Sekretariatu Misyjnego Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie
Czytaj także

Według szefa MSZ Radosława Sikorskiego, sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej jest dramatyczna. - To jest państwo upadłe, wszelkie instytucje państwowe poza stolicą nie działają: nie ma szkolnictwa, nie ma sądów, nie ma wojska – twierdzi Sikorski. Według ministra jest to miejsce, w którym absolutnie nie wolno przebywać.

Ojciec Tomasz Grabiec, dyrektor Sekretariatu Misyjnego Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie, mówi w audycji "Popołudnie z Jedynką", że wyjazd polskich misjonarzy nie wchodzi w grę, bo są niezbędni ludziom tam mieszającym. - Potrzebują nas i chrześcijanie i muzułmanie, bo wbrew temu, co przedstawiają zachodnie media, nie jest to wojna o charakterze religijnym – podkreśla duchowny. Rzeczywistość tego kraju, przed wybuchem konfliktu była taka, że ludzie różnych wyznań współistnieli ze sobą. Teraz drastyczne historie, o których słyszymy dotykają i chrześcijan, i muzułmanów – opowiada ojciec Grabiec.

Rebeliantami są głównie muzułmańscy najemnicy. Napadają na misje nie dlatego, że reprezentują inne wyznanie, ale przede wszystkim z powodu biedy. Postrzegają misje jako miejsce bogate, w którym można coś ukraść. To był główny powód atakowania chrześcijan na początku konfliktu – opowiada duchowny. Teraz zaś, są ofiary także po muzułmańskiej stronie, bo rebelianci przemieszczają się w kierunku Czadu wędrując po terenie zdominowanym przez islam – wyjaśnia o. Grabiec.

- W tamtej mentalności dzień należy do prawa, a noc do zła dlatego najbardziej niebezpiecznie robi się po zachodzie słońca – opowiada duchowny. - To właśnie nocą misjonarze są narażeni na niebezpieczeństwo, bo ze względu na kolor skóry wyróżniają się i są dobrze widoczni. Rebelianci, którzy ich atakują, często korzystali z pomocy ośrodków misyjnych - dodaje duchowny.

Misjonarze wiedzą, że podejmują ryzyko, jednak chcą być wiarygodni wobec ludzi, z którymi pracują. - Ich obecność w Republice Środkowoafrykańskiej jest potrzebna, żeby skala konfliktu nie była większa. Mogliby wyjechać, ale wtedy nie darowaliby sobie tego. Nazywamy naszych misjonarzy ambasadorami. Oni nie jadą tam tylko po to, by ewangelizować, ale by swoim życiem potwierdzać autentyczność tego, co głoszą – podsumowuje ojciec Tomasz Grabiec.

 

Rozmawiał Przemysław Szubartowicz.

"Popołudnie z Jedynką" na antenie Jedynki od poniedziałku do piątku między godz. 15.00 a 19.00. Zapraszamy!

iz