Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 29.01.2014

Prezydent podpisał - polscy żołnierze polecą do Republiki Środkowoafrykańskiej

Postanowienie dotyczy zaangażowania do 50 żołnierzy i pracowników wojska oraz jednego samolotu transportowego, wraz z niezbędnym zabezpieczeniem.
HerculesHerculesGerardvdSchaaf/wikimedia Commons/CC

W środę prezydent podpisał postanowienie o użyciu Polskiego Kontyngentu Wojskowego (PKW) w Republice Środkowoafrykańskiej do wzmocnienia sił Republiki Francuskiej w okresie od 1 lutego do 30 kwietnia 2014 roku.

Jak poinformował ppłk Artur Goławski z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, polski kontyngent osiągnie gotowość 1 lutego, będzie operował z bazy lotniczej francuskich sił powietrznych w Orleanie, 105 km na południowy zachód od Paryża. Jak wyjaśnił ppłk Goławski, wybór padł na tę jednostkę, ponieważ stacjonują w niej transportowce C-160 Transall i C-130H Hercules, co ułatwi współdziałanie i obsługę samolotów.
Uroczystość pożegnania kontyngentu odbędzie się w czwartek w Wojskowym Porcie Lotniczym 1. Bazy Lotnictwa Transportowego na warszawskim Okęciu.
Wysyłamy Herculesa
Polski lotniczy kontyngent nie będzie uczestniczył w działaniach bojowych. Składa się głównie z żołnierzy 33. Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu. Będzie podlegał dowódcy operacyjnemu sił francuskich prowadzącemu misję w Republice Środkowoafrykańskiej, zaś pod względem kierowania narodowego - dowódcy operacyjnemu rodzajów sił zbrojnych, któremu są podporządkowane siły wydzielone do misji zagranicznych.
Dowódcą kontyngentu będzie zastępca dowódcy 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego z 8. Bazy Lotnictwa Transportowego w Krakowie-Balicach mjr pil. Sławomir Byliniak. Jest on pilotem wojskowym I klasy, dowódcą załogi, instruktorem, absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych (1996).
Do misji został wytypowany jeden samolot - C-130E Hercules. W 33. Bazie Lotnictwa Transportowego w Powidzu w gotowości do zastąpienia tej maszyny będzie utrzymywany drugi Hercules. Polska eksploatuje pięć samolotów tego typu, które w ub. roku wylatały ok. 1,9 tys. godzin. Zasięg C-130E z maksymalną ilością paliwa to 7,5 tys. km, a z maksymalną ilością ładunku 4 tys. km.

"Misja wpisuje się w nowy wymiar stosunków polsko-francuskich"
Misja realizowana jest na podstawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz Ustawy o zasadach użycia lub pobytu Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej poza granicami państwa.

Jej celem jest udzielenie pomocy Misji Wsparcia Sił Afrykańskich w Republice Środkowoafrykańskiej (MISCA) działającej w zakresie: ochrony ludności cywilnej, przywrócenia porządku publicznego, stabilizacji kraju poprzez przywrócenie władzy państwowej, stworzenie warunków umożliwiających dostarczenie pomocy humanitarnej, wsparcie procesu rozbrojenia ugrupowań zbrojnych oraz wsparcie narodowych i międzynarodowych wysiłków na rzecz transformacji sektora bezpieczeństwa w tym kraju.

Jak informuje Biuro Bezpieczeństwa Narodowego (BBN) na swojej stronie internetowej: udział naszych żołnierzy w misji "wpisuje się w nowy wymiar stosunków polsko-francuskich, który zapoczątkowany został z wyborem Francois Hollande'a na prezydenta Francji. Ponadto, z uwagi na fakt, iż Unia Europejska przygotowuje się do ustanowienia swojej misji w Republice Środkowoafrykańskiej, Polska i Francja staną się prekursorami tej misji i tym samym przyczynią się do zacieśnienia współpracy w ramach Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony".

Międzynarodowa Misja Wsparcia w Republice Środkowoafrykańskiej pod Dowództwem Sił Afrykańskich miała pierwotnie liczyć 4,8 tys. żołnierzy (3,6 żołnierzy afrykańskich i 1,2 francuskich). W kolejnych dniach prezydent Francji ogłosił plan wzmocnienia sił francuskich o kolejnych 400 żołnierzy, a siły MISCA łącznie do 6 tys. żołnierzy w celu "rozbrojenia wszystkich bojówek i grup zbrojnych, które terroryzowały ludność".

Sytuacja w Republice Środkowoafrykańskiej

Republika Środkowoafrykańska, jeden z najbiedniejszych krajów świata, od dziesięcioleci jest pogrążona w chaosie. W ubiegłym roku pięć partyzanckich armii z muzułmańskiej północy Republiki Środkowoafrykańskiej postanowiło zjednoczyć się, by obalić skorumpowanego dyktatora Francois Bozize. W marcu 2013 roku rebelianci wzięli szturmem Bangi, obalili i przegnali z kraju Bozize, a nowym prezydentem ogłosili swojego przywódcę Michela Djotodię, który w ten sposób został pierwszym muzułmańskim władcą kraju. Afryka uznała go, kiedy obiecał, że do 2015 roku przeprowadzi wolne wybory, ale sam nie weźmie w nich udziału.

Na początku grudnia ub. r. chrześcijańska milicja wraz z byłymi żołnierzami Bozize zaatakowała Bangi, gdzie doszło do pogromu muzułmanów. Gdy walki zaczęły przeradzać się w wojnę religijną, Francja, obawiając się, że pogromy przybiorą ludobójczą skalę, postanowiła wysłać do stolicy kraju żołnierzy, by wspierani przez wojska Unii Afrykańskiej rozpędziły bojówki i zaprowadziły spokój.

We wtorek Rada Bezpieczeństwa ONZ udzieliła mandatu misji wojskowej UE w Republice Środkowoafrykańskiej, która ma wspomóc Afrykańczyków i Francuzów w ustanowieniu tam porządku. Rada zagroziła też sankcjami osobom podżegającym do zamieszek w tym kraju. Pod mandatem ONZ ma służyć ok. 500 europejskich żołnierzy, wspierając 4 tys. żołnierzy afrykańskich z misji MISCA i 1600 żołnierzy francuskich.
20 stycznia na wysłanie żołnierzy do Republiki Środkowoafrykańskiej zgodzili się szefowie dyplomacji państw UE. Zadaniem unijnej misji ma być ochrona ludności cywilnej w regionie wokół stolicy kraju Bangi, a szczególnie zabezpieczenie terenu lotniska, gdzie przed prześladowaniami na tle religijnym schroniło się blisko 100 tys. uchodźców. Unijni żołnierze pozostaną w Republice Środkowoafrykańskiej do sześciu miesięcy i po tym czasie przekażą swe zadania siłom Unii Afrykańskiej.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
IAR, PAP, kk