Logo Polskiego Radia
Jedynka
Andrzej Gralewski 10.04.2012

Nic więcej o katastrofie się nie dowiemy

Tomasz Hypki (ekspert lotniczy): Eksperci komisji Macierewicza ośmieszają się twierdząc, że brzoza o średnicy 30 centymetrów nie mogła uszkodzić skrzydła samolotu.
Brzoza, o którą zawadził Tu 154Brzoza, o którą zawadził Tu 154Włodzimierz Pac/PR

Tomasz Hypki, sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa uważa, że wokół katastrofy pojawia się wiele kłamstw ze strony samorzutnie powoływanych komisji, które powstają w Sejmie, czy różnych mediach. Takim kłamstwem jest twierdzenie, że Rosjanie nie dopuszczali polskich specjalistów do wraku Tu 154.

Hypki przypomina w radiowej Jedynce , że wrak tupolewa był szczegółowo badany przez polskich specjalistów przez dwa tygodnie po katastrofie. Również do śledztwa byli dopuszczeni zagraniczni specjaliści, bo wiele urządzeń było badanych w Polsce i Stanach Zjednoczonych. Rosjanie nie umieli ich zbadać u siebie. - Więc mówienie, że polscy specjaliści nie byli dopuszczeni do wraku jest zwykłym kłamstwem - podkreśla ekspert. Jego zdaniem, nie dowiemy się już dużo więcej o bezpośrednich przyczynach katastrofy. Z pewnością zaś dowiemy się jeszcze wiele o kulisach przygotowania do feralnego lotu.

Ekspert zauważa, że jemu trudno jest ustosunkować się do twierdzeń ekspertów amerykańskich, powołanych przez komisję Antoniego Macierewicza. - Ci ludzie nie wiedzą o czym mówią - zwraca uwagę. Bo ci eksperci nie znają elementarnych zjawisk z dziedziny lotnictwa. - Gdybyw Stanach Zjednoczonych dobrze poszukać w różnych towarzystwach np. badania UFO, to znajdzie się wielu ekspertów na każdą sprawę - podkreśla gość "Popołudnia z Jedynką" . Wskazuje, że tor lotu Tu 154 w ostatnich sekundach przed katastrofą dobrze obrazują połamane przez maszynę drzewa. - Przecież nikt nie ganiał z piłą i ich nie wycinał - zauważył ironicznie. Eksperci komisji Macierewicza ośmieszają się twierdząc, że brzoza o średnicy 30 centymetrów nie mogła uszkodzić skrzydła samolotu. - To wskazuje, że ludzie ci nie wiedzą, co to jest konstrukcja cienkościenna i jak pracuje skrzydło - podkreśla Tomasz Hypki.

>>>Przeczytaj zapis rozmowy

Sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa zwraca też uwagę, że po rozwiązaniu 36. pułku, który z wożeniem VIP-ów jest jeszcze gorzej niż było. Ważne osoby w państwie są wożone przypadkowymi samolotami przez przypadkowych pilotów, prezydent i premier często muszą lecieć rejsowymi samolotami, nie mogą polecieć do np. Afganistanu, bo tam cywilne maszyny nie latają, więc na nic wyczarterowanie od LOT-u dwóch maszyn. - Może w 36 pułku nie działo się najlepiej, ale przynajmniej jednostka zapewniała pewien poziom wojskowego bezpieczeństwa - podkreśla ekspert. Teraz tego nie ma. Jego zdaniem, można bylo pułk rozwiązać, ale w jego miejsce powołać inną jednostkę, która właściwie pełniłaby swe zadania.

Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska.

Zobacz specjalny serwis poświęcony katastrofie smoleńskiej http://www.polskieradio.pl/81,smolensk

(ag)