Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 29.11.2018

Jak polskie firmy i nasi rodacy na Wyspach „przeżyją” Brexit?

Gdy politycy i rządy poszczególnych krajów próbują „połknąć brexitową żabę” jak najmniejszym kosztem, firmy związane z brytyjskim rynkiem i obywatele polscy pracujący na Wyspach przygotowują się do zmian.
Posłuchaj
  • Dlaczego ,paradoksalnie, sukces polskich firm transportowych i spożywczych na rynku brytyjskim, może zaszkodzić polskim firmie po Brexici, tłumaczy w radiowej Jedynce prof. Tomasz Rostkowski, główny ekonomista Pracodawców RP./Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
  • Jak Brexit odbije się na Polakach mieszkających i pracujących na Wyspach, tłumaczy Piotr Soroczyński główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej./Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
  • Brexitu obawiają się niemal wszyscy przedsiębiorcy, którzy handlują z Wielką Brytanią. Ale kilka branż jest szczególnie narażonych na straty, w tym transportowa. Na Wyspy dociera rocznie około 2 mln ciężarówek, prawie pół milina należy do polskich firm - mówi Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce./Aleksandr
  • Dlaczego w wyniku Brexitu może skończyć się współpraca transportowa, na tak ogromną jak obecnie skalę, między Wielką Brytanią a kontynentem - wyjaśnia Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. /Aleksandra Tycner, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
  • W chwili, gdy Brexit nastąpi, pola manewru dla działań rządu dużego już nie będzie - mówi Jan Buczek./Aleksandra Tycner, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
  • Branżą narażoną na przynajmniej częściową utratę jest sektor rolno-spożywczy. Na razie istnieje tu duża niepewność co do przyszłości - mówi Mariusz Dziwulski, analityk rynku rolno-spozywczego w PKO Banku Polskim./Aleksandra Tycner, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
  • Co czekałoby eksporterów w przypadku braku porozumienia, wyjaśnia Mariusz Dziwulski, analityk rynku rolno-spożywczego w PKO Banku Polskim./Aleksandra Tycner, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
  • Jeśli stawki celne zostałyby wprowadzone, polskim eksporterom na przykład drobiu, byłoby bardzo trudno - podkreśla Mariusz Dziwulski./Aleksandra Tycner, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/.
Czytaj także

Według ekonomistów i przedstawicieli poszczególnych branż, nie czeka ich co prawda Armagedon, ale muszą się na pewno nastawić na co najmniej nowe otwarcie.

Duże wyzwanie przed firmami związanymi biznesowo z Wielką Brytanią

Na pytanie, które z branż mogą najbardziej stracić na wyjściu Wielskiej Brytanii z Unii Europejskiej, eksperci wskazują bez zastanowienia na co najmniej dwie – to branża spożywcza oraz transportowa.

Polskim transportowcom może zaszkodzić wcześniejszy sukces branży

Jak wyjaśnia w radiowej Jedynce prof. Tomasz Rostkowski, w obu przypadkach mamy do czynienia z, paradoksalnie, sukcesem polskich firm za granicą.

Zauważa, że chyba nadal jeszcze nie zdajemy sobie sprawy z wielkości zagranicznego sukcesu polskich firm transportowych poza granicami.

− Polskie firmy są tam liderem w przewożeniu rozmaitych towarów do i z Wielkiej Brytanii, i to wbrew pozorom rodzi duże zagrożenie, gdyż nadal nie do końca wiemy czy będzie to możliwe i jakie będą procedury graniczne  mówi profesor Rostkowski.

− Można sobie już wyobrazić wielki korek na granicach, stąd zaniepokojenie przedsiębiorców jest uzasadnione  dodaje.

Na liście zagrożeń dla branży należy wymienić naliczanie nowych ceł czy uznawanie kwalifikacji polskich kierowców.

− Dlatego w przypadku Brexitu, mamy do czynienia z odwrotną sytuacją niż zazwyczaj – o ile na ogół przedsiębiorcy proszą o niewtrącanie się do biznesu to w tym przypadku jest oczekiwanie od rządu na działania, które nie tylko uspokoją obawy, ale zadbają o interes polskich firm  mówi ekspert.

Transportowcy chcą, aby rząd jak najszybciej przystąpił do działania

To oczekiwanie potwierdza Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników.

− W chwili, gdy Brexit nastąpi, dużego pola manewru dla działań rządu już nie będzie  ocenia.

Rząd powinien zawrzeć umowę dwustronną z Wielką Brytanią ws. transportu

Dodaje, że po Brexicie, rząd może tylko postarać się o zapewnienie bezpieczeństwa na przeprawach granicznych przez Kanał la Manche.

Dlatego, według oceny szefa organizacji transportowców, już obecnie polski rząd powinien przystąpić do reaktywowania istniejącej umowy transportowej z Wielką Brytanią.

Tłumaczy, że poprzednia przewidywała przewóz towarów bez zezwoleń, teraz słyszymy, że zezwolenia mają powrócić, stąd rząd musi zająć się tą sprawą.

− Takie porozumienie jest konieczne. Mam nadzieję, że jest one już przygotowane przez polską administrację i trzeba je jak najszybciej wynegocjować  podkreśla prof. Rostkowski.

Podkreśla, że jeśli nie zostaną wynegocjowane dobre dwustronne warunki współpracy z Wielką Brytanią, to ten wielki wysiłek polskich firm, docenianych nie tylko w Wielkiej Brytanii byłby zmarnowany.

− Byłaby tego wielka szkoda, gdyby inne firmy z innych krajów zajęły nasze miejsce w Wielkiej Brytanii  mówił prof. Rostkowski.

Przedłużone procedury celne na wspólnej granicy uderzą przede wszystkim w branżę transportową

Tymczasem o skali nadchodzących kłopotów dla transportowców, świadczą liczby. Jak mówi Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce, na Wyspy dociera rocznie około 2 mln ciężarówek a prawie pół miliona należy do polskich firm.

Podkreśla, że obecnie co 8 sekund na teren Wielkiej Brytanii wjeżdża ciężarówka wypełniona towarami z Polski.

− Jeśli więc procedura na granicy się wydłuży, a już wiemy, że przewoźników czeka odprawa celna, to 40-kilometrowy korek na granicy będzie rzeczywistością już pierwszego dnia po wyjściu Brytyjczyków ze wspólnego obszaru celnego  mówi Jan Buczek.

Polskiej branży transportowej grozi utrata wielu zleceniodawców

Dodaje, że następnego dnia korek może się zmniejszyć do 30 kilometrów, ale to oznacza gwałtowny wzrost ryzyka przy przewożeniu towarów do, czy z Wielkiej Brytanii.

− Nikt nie będzie nam płacił za „postoje” na granicy, klienci już teraz rozważają przeniesienie zleceń na inne obszary, co oznacza stratę wielu partnerów i wielki problem dla polskiej branży transportowej  mówi Buczek.

Koszt postoju producent musi doliczyć do ceny towaru

Jak wylicza, jeśli do ceny wyrobu, w której obecnie mieści się jednostkowy koszt przewozu danego towaru, doliczy się koszt przestojów na granicy to może się okazać, że jego wartość przekracza granicę dopuszczoną przez producenta.

Transportowcy muszą też zarobić

− Ponadto transportowcy chcą też zarabiać, i jeśli obecnie dzienny koszt świadczenia jednostkowej usługi transportowej wynosi 300-350 euro, to my musimy dostać więcej, aby na tej usłudze zarobić  mówi Buczek.

Podsumowuje, że w wyniku Brexitu, może skończyć się współpraca, na tak ogromną jak obecnie skalę, między Wielką Brytanią a kontynentem.

Branża spożywcza może szczególnie odczuć ograniczenia związane z Brexitem

Kolejną branżą, szczególnie narażoną na konsekwencje związane z wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii, jest sektor święcący w ostatnich latach szczególne sukcesy eksportowe, czyli branża spożywcza.

Według Mariusza Dziwulskiego, analityka rynku rolno-spożywczego w PKO Banku Polskim, właśnie ten sektor jest narażony na przynajmniej częściowo duże straty.

Dlaczego rynek brytyjski jest ważny dla polskiego przemysłu spożywczego?

Przypomina, że rynek brytyjski był drugim – po Niemczech rynkiem, do którego trafiały polskie artykuły rolno-spożywcze. Właśnie Wielka Brytania odpowiadała w 2017 r. za 10 proc. eksportu polskiej żywności.

− Był to jeden z najszybciej rosnących rynków eksportowych dla polskiej żywności. Od 2004 roku zwiększył się blisko dziewięciokrotnie do wartości 2,6 mld euro. Wśród produktów eksportowych mięso i wyroby mięsne stanowią 36 proc. naszego eksportu żywności na Wyspy, słodycze to 10 proc., pieczywo stanowi 6 proc., przetwory mleczne znajdują się na poziomie niespełna 5 proc  wylicza Mariusz Dziwulski.

Stąd osiągnięcie porozumienia dotyczącego Brexitu, jest także ważne dla polskiego przemysłu rolno-spożywczego.

− Bo, gdyby go nie osiągnięto, grozi nam scenariusz, że gdyby porozumienie nie zostało zaaprobowane przez Parlament brytyjski, to od marca przyszłego roku handel z Wielka Brytanią odbywać się będzie na zasadach WTO. To oznacza stawki celne proponowane przez WTO oraz kontrole graniczne, co bardzo by utrudniło przepływ towarów między krajami Unii a Wielką Brytanią  mówi Dziwulski.

− Jeśli stawki celne zostałyby wprowadzone, polskim eksporterom na przykład drobiu, byłoby bardzo trudno  podkreśla Mariusz Dziwulski.

− Polskie mięso drobiowe stałoby się mniej konkurencyjne na rynku brytyjskim w porównaniu do mięsa drobiowego z USA czy z Brazylii  wyjaśnia.

Dodaje, że ważna jest też sprawa Polaków przebywających na Wyspach.

− Za wzrostem popytu na polskie produkty żywnościowe – takie jak mięso czy jego wyroby, stała duża diaspora polska w Wielkiej Brytanii  dodaje ekspert.

Wstępne porozumienie ws. Brexitu przyjęte. Co z Polakami?

Projekt porozumienia w sprawie warunków wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, a także deklaracja polityczną w sprawie przyszłych stosunków z krajem zostały przyjęte. Muszą jeszcze je potwierdzić przywódcy państw UE, a później ratyfikować brytyjski parlament.

Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker ocenił, że to porozumienie to najlepszy wariant dla obydwu stron. Niektóre kwestie w projekcie nie zostały precyzyjnie określone, będzie to później dopracowywane, a strony będą szukać nowych rozwiązań.

Czy Polacy wrócą?

To bardzo ważne ustalenia między innymi dla ponad ok. 850 tys. Polaków, którzy dziś mieszkają w Wielkiej Brytanii.

Jak ocenia gość Polskiego Radia 24 Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej, nie należy zapominać, że wielu rodaków zapuściło na Wyspach korzenie. Ocenia się, że żyje tam ok. 80-90 tys. polskich dzieci.

Dlatego, dodaje gość Polskiego Radia 24, rodacy nie powinni działać w pośpiechu, warto aby zobaczyli, jak ułożą się stosunki po Brexicie.

− Myślę, że Brytyjczycy mimo deklaracji, że chcieliby w jakiś sposób zmniejszyć obecność emigrantów z Polski, nie będą mogli tego zrobić i ze względów politycznych i ekonomicznych  mówi.

Brytyjska opinia publiczna jest podzielona ws. emigrantów z Polski

Przypomina, że w Wielkiej Brytanii głosy w tej sprawie też są podzielone – wielu Brytyjczyków krytykowało polską konkurencję na rynku pracy, z drugiej strony przedsiębiorcy uważali, że obecność emigrantów daje im szanse na dalszy rozwój wielu firm.

− Być może pewna część Polaków będzie musiała wyjechać z tego kraju po wyjściu z UE, nie oznacza to jednak, że wrócą oni na polski rynek pracy – mówi Piotr Soroczyński.

Na powrót do kraju zdecyduje się niewielki odsetek Polaków

Dodaje, że powroty na pewno nie dotkną znaczącej populacji Polaków, mieszkających w Wielkiej Brytanii.

− Myślę, że będzie to niewielki odsetek naszych rodaków żyjących na Wyspach. Być może takie powroty obejmą w ciągu kilku najbliższych lat od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy osób rocznie. Na pewno wielu zostanie, na takich czy innych warunkach, a część, która nie będzie się chciała pogodzić ze zmianami w Wielkiej Brytanii, poszuka życia w innym kraju europejskim albo na świecie  mówi ekspert.

Pytany, co zachęciłoby Polaków do powrotu do Polski, odpowiada, że zależy to od kilku czynników, takich jak: warunki prowadzenia biznesu w Polsce czy warunki na rynku pracy  dlatego trudno wskazać jedno rozwiązanie, które gwarantowałoby powroty do kraju.

Odnosząc się do pomysłu rządu, który proponuje powracającym emigrantom wsparcie w otwarciu własnego biznesu w wysokości 6 średnich krajowych pensji ocenia, że jest to miły gest ze strony rządu, ale zachęci przede wszystkim tych, którzy już zdecydowali się na powrót i raczej nie skusi osiadłych na Wyspach rodaków do spakowania rzeczy i powrotu do kraju.

− To dobra inicjatywa, ale nie wywoła masowej fali powrotów  ocenia Soroczyński.

Jarosław Krawędkowski, Sylwia Zadrożna, Justyna Golonko, Aleksandra Tycner, ak   

Logo NBP