Logo Polskiego Radia
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 27.06.2013

Białoruś: lider strajku przedsiębiorców skazany na areszt. Zatrzymani dziennikarze

Anatolij Szumczanka, lider stowarzyszenia ”Perspektywy”, skupiającego białoruskich przedsiębiorców, został skazany na 5 dni aresztu.
Anatolij Szumczanka (w środku) na mińskim bazarze ŻdanowiczeAnatolij Szumczanka (w środku) na mińskim bazarze Żdanowiczesvaboda.org

Szumczankę zatrzymano w Mińsku po rozpoczęciu jednodniowego strajku ostrzegawczego białoruskich bazarów.

Białoruscy przedsiębiorcy bazarowi strajkowali w związku z koniecznością posiadania certyfikatów na sprzedawane produkty przemysłu lekkiego. Białoruscy handlarze zaopatrują się w towar głównie u rosyjskich pośredników, którzy takich certyfikatów nie wydają. Dlatego też przedsiębiorcy obawiają się dotkliwych kar.

Przedsiębiorcy zapowiedzieli, że jeśli władze nie wysłuchają ich żądań , to od 1 lipca rozpoczną strajk bezterminowy. Nie wykluczają protestów ulicznych oraz niepłacenia podatków.

Radio Swaboda informuje, że oprócz Szumczanki zostało zatrzymanych również kilkoro dziennikarzy. Zostali już zwolnieni.

W ogólnokrajowym strajku brali udział handlarze z największych miast Białorusi, w tym Grodna, Brześcia, Homla, Połocka, Baranowicz, Nowopołocka i Mozyrza. W Mohylewie zamknięte było nie tylko miejskie targowisko, ale też wszystkie centra handlowe. Strajkowało też mińskie targowisko "Żdanowicze".
Według szefa centrum analitycznego Republikańskiej Konfederacji Przedsiębiorczości Anatola Źmitrowicza w proteście uczestniczyło około 70 proc. drobnych przedsiębiorców na targowiskach i w centrach handlowych.

- Strajk ma charakter ostrzegawczy i na razie potrwa jeden dzień - oświadczył Szumczanka przed zatrzymaniem.

Przeciw Unii Celnej

Decyzję o takiej formie protestu przeciwko certyfikacji towarów, wymaganej w Unii Celnej Białorusi, Rosji i Kazachstanu, podjęto na forum przedsiębiorczości, zorganizowanym przez "Perspektywę" w Mińsku w poniedziałek.
Przedsiębiorcy domagają się prawa sprzedawania towarów bez certyfikatów, argumentując, że od rosyjskich sprzedawców - choć Rosja też jest w Unii Celnej - nikt ich nie wymaga. Grożą, że jeśli władze nie spełnią ich postulatu, rozpoczną zbieranie podpisów pod wnioskiem o wystąpienie Białorusi z Unii Celnej.
"Nie jest nam potrzebna taka unia, gdzie z powodu nieprzemyślanych decyzji stwarza się zagrożenie dla interesów białoruskiego biznesu. W Rosji panuje nieład, większość przedsiębiorców pracuje bez dokumentów, a nasz biznes cierpi" - napisało Forum Przedsiębiorców w wydanym oświadczeniu.
Forum zażądało też od Aleksandra Łukaszenki, by "bronił narodowych interesów Republiki Białoruś w Unii Celnej i nie podejmował decyzji, które stwarzają zagrożenie dla sytuacji obywateli naszego kraju".
Zgodnie z przepisami obowiązującymi w Unii Celnej Białorusi, Rosji i Kazachstanu przedsiębiorcy muszą mieć certyfikaty jakości sprzedawanych towarów i dotyczy to także towarów wwożonych na Białoruś z Rosji. Certyfikat można uzyskać albo potwierdzając rosyjską certyfikację, albo oddając do ekspertyzy w specjalnych ośrodkach co najmniej 5 egzemplarzy danego produktu.
Zdaniem przedsiębiorców koszty ekspertyzy są zbyt wysokie i doprowadzą do wyparcia z rynku tanich towarów oraz znacznego wzrostu cen pozostałych, co z kolei zmusi wielu drobnych przedsiębiorców do zaprzestania działalności.
Przepisy te miały początkowo obowiązywać od 1 stycznia, ale w związku z niezadowoleniem przedsiębiorców ich wejście w życie odroczono najpierw do 1 lipca tego roku, a potem do 1 lipca przyszłego roku.
Wcześniej w niektórych miastach Białorusi odbyło się kilka jednodniowych strajków ostrzegawczych.

PAP/IAR/agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś