Logo Polskiego Radia
Dwójka
Emilia Iwanicka 21.08.2012

Wczasy w PRL: herbata, kotlet i kaowiec. Jest za czym tęsknić?

Na śniadanie raczej kawa niż herbata, a na obiad kotlet z mizerią. A wszystko ku chwale PRL. Bo wczasy – jak tłumaczy historyk Paweł Sowiński – były ważnym narzędziem budowania ustroju socjalistycznego.
Wczasy nad morzem, sierpień 1986 roku w Kołobrzegu.Wczasy nad morzem, sierpień 1986 roku w Kołobrzegu.PAP/Tomasz Prażmowski
Posłuchaj
  • O wczasach w PRL historyk Paweł Sowiński
  • Krzysztof Kosiński o tym, jak się piło w PRL
Czytaj także

Tuż po II wojnie światowej trudno było znaleźć chętnych na wczasy, bo ludzie byli biedni. - Jeśli ktoś miał zegarek albo walizkę, to już była majętny, więc na wczasy nie było ludzi stać. Z biegiem czasu się to zmieniło – mówił w radiowej Dwójce historyk Paweł Sowiński – autor książki poświęconej PRL-owskim wakacjom.
Później masowa turystyka stała się ważną częścią polityki władzy. - Miała to być taka obietnica lepszego życia w PRL, a wczasy były elementem nowej świadomości. W domach wczasowych były wieczorki dobrego czytania, gdzie serwowano dzieła Marksa czy Lenina, oczywiście w ramach wypoczynku – opowiadał historyk.
Szczególnie w latach 70. wyjazdy wakacyjne stały się popularne, bo i tanie. – Nawet dwie trzecie kosztów pokrywało państwo. Takie wczasy kosztowały więc tyle, co utrzymanie w domu. W czasach Gierka około 40 proc. ludzi wyjeżdżało na taki wypoczynek – mówił gość Dwójki.
Nieodzowną cechą wczasów była kolektywność, która dziś może razić. - Wiele rzeczy robiło się wspólnie. Wyjazd był np. z zakładem pracy. Zdarzało się, że w pokojach mieszkali ze sobą zupełnie obcy ludzie. Była świetlica, w której razem oglądało się telewizję czy spędzało wieczorki zapoznawcze – opowiadał Paweł Sowiński.
Na śniadanie raczej herbata niż kawa, bo z kawą w PRL były kłopoty. - Na obiad często był kotlet, ziemniaki i mizeria. Ale zazwyczaj tego oczekiwano, szczególnie na turnusach robotników, którzy przyjechali z huty, czy kopalni i byli przyzwyczajeni do wysokokalorycznych posiłków - mówił historyk.
Dlaczego tzw. kaowiec był niezbędny na wczasach, co się działo w ośrodkach dla prominentów i dlaczego wstęp na plażę był dla turystów utrudniony? O tym wszystkim usłyszysz w nagraniu rozmowy z Pawłem Sowińskim.


Gościem audycji "Za kulisami PRL-u" był też Krzysztof Kosiński, który badał zwyczaje alkoholowe Polaków w PRL. Jak powiedział historyk, liczba osób nadużywających alkohol pod koniec lat 70. wynosiła ponad 5 mln. – Czyli znacznie więcej niż przed wojną, która w tym względzie była przełomowa. Wtedy alkohol uspokajał i pobudzał, piło się na skalę nieporównanie większą niż wcześniej. Natomiast w okresie PRL to władza dbała, aby budżet zarobił na alkoholu. Jego spożycie wzrosło wtedy trzykrotnie - powiedział gość radiowej Dwójki.
O tym, co można było znaleźć w butelce wódki, jak wyglądała produkcja, a jak dystrybucja alkoholu, słuchaj w rozmowie z Krzysztofem Kosińskim.
Audycję "Za kulisami PRL-u" przygotowali Agata Kwiecińska i Michał Nowak.