Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 23.04.2010

Przemoc wobec osób starszych - PzJ

Tam stan zdrowia bohaterki zaczął się gwałtownie pogarszać, a doktor „opiekun” zaczął myśleć o ubezwłasnowolnieniu jej...

Na naszej antenie trwa kampania "Poznaj swoje prawa. Wyjdź z cienia. Pozwól sobie pomóc". W tym tygodniu mówiliśmy o przemocy wobec osób starszych. Oto przyklad, który wiele osób powinno potraktować jako przestrogę - Urocza, ale łatwowierna i samotna, bo bez bliskiej rodziny, starsza pani obdarzyła bezgranicznym zaufaniem lekarza, który wcześniej leczył jej zmarłego męża. Potem pan doktor - którego starsza pani traktowała jak syna - umieścił ją w Domu Opieki. Tam stan zdrowia bohaterki zaczął się gwałtownie pogarszać.

- Miałam taki sygnał od pani Hanny Majewskiej, plastyczki, artystki, która nagrała mi się na telefonie, żebym dała znać, że coś niedobrego się dzieje.
- Kinia trafiła do Domu Opieki w dniu swoich imienin – 13.marca. To przyjaciółka mojej mamy, byłam u niej codziennie, ale przychodził do niej też ktoś inny.
- Doktor był osobą przez nią lubianą.
- W przeddzień imienin dowiedziałam się, że ona 13.03. będzie zabrana, bo ma złamaną rękę, ale nie miała jej w gipsie. Lekarz powiedział, że nie będzie dzwoniła, bo tam nie ma telefonu.
- Po paru dniach zostałam zaalarmowana przez panią dozorczynię, że pani Krystyna jakoś dziwnie się tam zachowuje, mówi nie swoim głosem.
- Kinia to moja przyjaciółka, znamy się 30 lat.
- Pojechałyśmy do DO po 2 tygodniach i ona była nieprzytomna. Jest unieruchomiona w fotelu, traktowana jak małe dziecko, z pampersami. Zadzwoniłam do kierowniczki domu i zostałam skrzyczana, jakim prawem dzwonię i pytam. Powiedziałam, że jestem przyjaciółką i się dowiedziałam, że pan doktor jej kazał tu siedzieć i się nie ruszać. Ten pan doktor wpadał tam czasami, ale nie pozwolił bez jego polecenia na rozmowę z Kinią bez świadków.
- Kinia dała nam na jakiś czas przed pójściem do tego domu, trochę konfidencjonalnie, ksero dokumentu o przekazaniu panu doktorowi działki w Komorowie oraz 70-metrowe mieszkanie. Wszedł jej na konto.
- Została bez niczego. Pan doktor powymieniał zamki.

Bohaterka reportażu miała szczęście, bo dzięki pomocy przyjaciół i sąsiadów wróciła do własnego domu i do względnego zdrowia. Bez ich zaangażowania nie miałaby żadnych szans i do końca życia zostałaby w Domu Opieki. Dodajmy jednak, że do tej pory trwają procedury prawne mające całkowicie pozbawić nieuczciwego "opiekuna" wpływu na los i majątek pokrzywdzonej.
Relację przygotowała Urszula Żółtowska-Tomaszewska.