Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 05.03.2010

Przemoc domowa - PzJ 1

Jak ktoś uderzy raz, to będzie robił to zawsze; od ofiary zależy czy na to pozwoli...

"Poznaj swoje prawa. Wyjdź z cienia. Pozwól sobie pomóc" - to hasło kampanii społecznej, ale także swego rodzaju apel. Apel skierowany do setek tysięcy ludzi, którzy każdego roku padają ofiarami przestępstw.
Jednak doskonale wiemy, że oficjalne statystyki nie pokazują pełnej liczby pokrzywdzonych, którzy przez lata są ofiarami mobbingu, molestowania seksualnego, czy - w przeważającej liczbie przypadków - przemocy domowej. Jedną z nich jest pani Grażyna, która - zanim zamieszkała w ośrodku dla ofiar przemocy w rodzinie - przez wiele lat znosiła poniżanie, agresję i przemoc.

- Bardzo nieudane miałam życie, bo jestem już po drugim związku nieudanym, uciekłam przed byłym mężem. Mój były mąż był moim ideałem, jeśli chodzi o wygląd, wysoki i barczysty, później tego żałowałam, bo jego cios kończył się dla mnie szpitalem.
Jak się wyprowadzałam, to wzięłam 2 reklamówki najpotrzebniejszych rzeczy i poszłam do mamy. Jej nie było i jak wyszłam to spotkałam męża – bił mnie na ulicy przez jakieś 500 metrów, było mnóstwo ludzi, centrum. Nikt nie zareagował. Wtedy obcy ludzie podjechali samochodem i zabrali z ulicy. Miałam wstrząs mózgu, złamany nos, żebra, liczne siniaki na całej twarzy. Zawieźli mnie na ostry dyżur, gdzie zajęli się mną lekarze, zrobili obdukcje na koszt szpitala, dyrektor z ordynatorem zawiadomili policję i nie złożyłam zeznania, dlatego, że on stał obok w drzwiach – bałam się.
Na drugi dzień przyszedł do mnie do szpitala i zabrał mnie stamtąd. Odczekał tylko aż zeszły mi siniaki…

Co było dalej?

- Chciałam uniknąć kontaktu ze swoim mężem, chciałam zacząć nowe życie i tutaj z Warszawy dopiero odważyłam się napisać pozew o rozwód. Przyjechałam do Warszawy 4 lata temu, znalazłam pracę, szybko poznałam Dariusza – ojca mojej córeczki. Zawsze chciałam mieć pełną rodzinę i normalny dom, ale nie był możliwy, bo ojciec córeczki jest nałogowym alkoholikiem, ale nie chce się leczyć.
Ten drugi partner to całkowite przeciwieństwo pierwszego – drobniutki, chudziutki, ale do rękoczynów też dochodziło. To było jeszcze gorsze.

Być może słucha naszej rozmowy osoba, która jest teraz w takiej sytuacji, w jakiej pani była 2 lata temu – co by pani powiedziała takiej osobie, jaka dała radę?

- Niech myśli o sobie, bo jeśli taki człowiek uderzy raz, tak będzie robił zawsze. To zależy od ofiary czy na to pozwoli.

Tej historii wysłuchała Ewa Sęk.