Logo Polskiego Radia
Czwórka
Ula Kaczyńska 21.02.2014

Premiery filmowe: Pompeje, Masz talent i Stephen Frears znów w formie!

Miłość w cieniu Wezuwiusza, matka poszukująca syna i nieśmiały sprzedawca, w którym drzemie wielki operowy talent - przed nami kolejny weekend filmowych wrażeń. Sprawdź jak premierowe tytuły ocenia krytyk filmowy.
kadr z filmu Masz talentkadr z filmu "Masz talent"mat. promocyjne/Forum Film

Starsza kobieta wyrusza na poszukiwanie dorosłego syna, którego oddała zaraz po urodzeniu, gdyż zmuszona została do życia w klasztorze - taki jest punkt wyjścia dla "Tajemnicy Filomeny" - najnowszego filmu Stephena Frearsa z mistrzowską kreacją Judi Dench.

- Mamy tutaj humor i dramat w doskonałych proporcjach - ocenia Łukasz Muszyński. - Historia opowiadana jest na serio, ale z uśmiechem. I dzięki temu poważne sprawy, które Frears porusza w swoim obrazie, zyskują ludzki wymiar. Film oparty jest na faktach i doczekał się czterech nominacji do Oscara, w tym za najlepszy film oraz dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej.

Na faktach oparta jest także opowieść o nieśmiałym sprzedawcy za dnia i śpiewaku operowym w nocy, który wygrywa brytyjską wersję programu "Mam talent". Swoim występem Paul Potts wzbudził absolutną sensację i wzruszył miliony widzów na całym świecie. Nagranie z przesłuchania do programu obejrzało ponad 25 milionów internautów, a był to dopiero początek sukcesów. Potts zdobył pierwsze miejsce na listach przebojów w trzynastu krajach i sprzedał ponad 3,5 mln egzemplarzy debiutanckiej płyty!

- Paul Potts sprzedawał telefony komórkowe w małym walijskim miasteczku, ale marzył, żeby zaśpiewać w operze - mówi krytyk filmowy. - I "Masz talent" opowiada właśnie o tym, że marzenia czasem się spełniają. Nawet te najbardziej niewiarygodne.

Fani serialu "Rzym" być może zastanowią się, czy nie wybrać się na film "Pompeje". Reżyser obrazu, Paul W.S. Anderson, przenosi nas do 79. roku naszej ery. Główny bohater, Milo, to rzymski niewolnik marzący o odzyskaniu wolności i ślubie ze swoją ukochaną, która jest przyrzeczona komu innemu. Walkę o ukochana przyjdzie mu stoczyć w obliczu żywiołu trawiącego miasto.

- Twórca obrazu ma w swoim dorobku m. in. "Mortal Kombat" oraz serię "Resident Evil", więc mniej więcej wiadomo, czego się spodziewać - twierdzi ekspert w "Stacji Kultura". - Wezuwiusz eksploduje spektakularnie; film kosztował sto milionów dolarów; ale to zdecydowanie za mało jak na dobre kino. Zwłaszcza, że Anderson kompletnie nie radzi sobie z prowadzeniem wątku romansowego i wszystko końzcy się katastrofą. Dosłownie i w przenośni.

(kul / ac)