Logo Polskiego Radia
Czwórka
Paulina Jakubowska 20.02.2014

"Przyczajony tygrys, ukryty smok" - efektownie bez efektów

Filmy azjatyckie przyzwyczaiły nas do latających wojowników wymachujących mieczami. Dziś tego typu efekty robi się bez problemu, ale jeszcze 14 lat temu, kosztowały bardzo dużo i łatwiej było podczepić aktorów na linach.
Kadr z filmu Przyczajony tygrys, ukryty smokKadr z filmu "Przyczajony tygrys, ukryty smok"mat.promocyjne
Posłuchaj
  • Bartosz Sztybor opowiada o efektach specjalnych w filmie "Przyczajony tygrys, ukryty smok" (Czwórka/Czwarty wymiar)
Czytaj także

Kino azjatyckie to filmy bardzo specyficzne. Pełno w nich walk w powietrzu, akrobacji czy biegania po ścianach. Takie obrazy odnajdziemy w obrazach "Hero", "Dom latających sztyletów" czy "Przyczajony tygrys, ukryty smok".
Bartosz Sztybor, krytyk filmowy, zwraca szczególną uwagę na film Anga Lee, który do kin trafił 14 lat temu, a do dziś przyciąga efektami specjalnymi. - Paradoks polega na tym, że efektów komputerowych praktycznie nie ma w obrazie "Przyczajony tygrys, ukryty smok" - mówi krytyk w "Czwartym wymiarze". - To, co widzimy na ekranie to efekt ciężkiej, rzemieślniczej pracy, przede wszystkim operatora - dodaje.
Reżyser, planując pracę nad tym filmem, zdawał sobie sprawę, że tego scenariusza nie da się zrealizować bez efektów specjalnych. Przyznawał się też, że on sam kompletnie się na nich nie zna i zatrudnił świetnego operatora, którego uczynił też specjalistą od tych efektów.

"Odyseja kosmiczna" - arcydzieło sztuki wizualnej >>>

To oczywiście nie koniec przygód z realizacją fantastycznych kadrów w "Przyczajonym tygrysie, ukrytym smoku". Budżet filmu okazał się za mały na profesjonalną, komputerową realizację scen walki, dlatego zdecydowano się na metody klasyczne - czyli analogowe.
- Aktorzy zostali podwieszeni na linkach, na planie filmowym stanęły setki żurawi. Na nich umieszczono także sprzęt - opowiada Sztybor. - Znaleziono również rozwiązanie, żeby nie było widać setek lin. W tym celu wykorzystano światło. Reflektory były tak mocne, że w oku kamery liny były niewidoczne.

Tysiące reflektorów przydało się też przy "odmładzaniu" aktorów. By zredukować zmarszczki, wygładzić rysy zastosowano bardzo mocne oświetlenie. Lampy świeciły prosto w twarze bohaterów, przez co praca na planie była ciężka, ale za to efekty są zadziwiające.

Ang Lee założył, że chce, aby jego film kolorystyką nawiązywał do starych obrazów chińskich i japońskich, malowanych akwarelami. W budżecie zabrakło pieniędzy również na komputerowe wprowadzenie tego rozwiązania, dlatego taśma gotowego filmu moczona była w miksturze przygotowanej z odpowiednich pierwiastków chemicznych, by obraz lekko wyblakł.

Mozolna praca przy "Przyczajonym tygrysie, ukrytym smoku" została nagrodzona m.in. czterema  Oscarami (a 10 nominacjami do tego wyróżnienia), dwoma Złotymi Globami, nagrodami BAFTA czy Złotą Żabą w Cannes.

(pj/kd)